Lider ukraińskich nacjonalistów: Bierzmy przykład z Polski!
Po dwóch latach śledztwa do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko Mateuszowi Piskorskiemu, podejrzewanemu o działalność agenturalną na rzecz Rosji i Chin. Piskorski, jako przewodniczący Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych, był „obserwatorem” podczas nielegalnego referendum na Krymie. Swoimi formalnie analitycznymi wypowiedziami firmował rosyjską aneksję półwyspu oraz agresję na Donbasie. Wielokrotnie, wpisując się w kremlowską narrację, krytykował „kijowską juntę” czy „faszystowską Ukrainę”. Nic dziwnego, że przełom w jego sprawie został z entuzjazmem przyjęty przez ukraińskich nacjonalistów.
"W Polsce będą sądzić Mateusza Piskorskiego – polityka, który najpierw był obserwatorem podczas krymskiego „referendum”, a następnie próbował zorganizować w Warszawie okrągły stół z udziałem deenerowców (przedstawicieli Donieckiej Republiki Ludowej – red.). Tak właśnie dzieje się w państwach, które dbają o swoje narodowe interesy” – napisał Bilecki na swoim profilu na Facebooku. Rozpływał się w pochwałach na temat skuteczności działań polskich władz: – „W takich państwach „separy” (pogardliwie o separatystach – red.) są rzadkim zjawiskiem (a jeśli już się pojawiają, to z reguły za kratkami). Państwa te dbają o własną gospodarkę, otrzymując dziesiątki milionów euro od Unii Europejskiej (by potem zapomnieć o brukselskich kwotach imigrantów), a tanią siłę roboczą – ze skorumpowanych krajów Europy Wschodniej” – pisze dalej lider KN.
Jego zdaniem pod względem dbałości o własny interes narodowy Ukraina wypada fatalnie: „Jeśli żyjecie w na wskroś skorumpowanym niedopaństwie, to nie dziwcie się, że „separy” to ćwierć waszego parlamentu, że główna stacja telewizyjna w kraju jest tubą rosyjskiej propagandy, że przedstawicielem waszego kraju w negocjacjach jest kum waszego największego wroga (przedstawicielem Ukrainy w rozmowach z Moskwą jest były prezydent Leonid Kuczma – red.) (…) Wniosek jest prosty: bądźmy jak narodowa Polska, nie bądźmy jak antynarodowa Ukraina” – podsumował Bilecki. Najpewniej biorąc poprawkę na antypolskie nastroje wśród ukraińskich nacjonalistów, wyjaśnił w postscriptum: „Dla idiotów i porochobotów (czyli trolli internetowych „Porocha” – prezydenta Poroszenki – red.), którzy zaczną pisać, że sympatyzuję z Polską i jestem przeciwko Ukrainie, dodam: po pierwsze, walczyłem za Ukrainę i byłem więźniem politycznym, biłem się za nią na froncie i jestem gotów znów stanąć do walki; po drugie, USRS (Ukraińska Socjalistyczna Republika Sowiecka) im. Poroszenki to nie jest nasza Wielka Ukraina. O naszą Ukrainę wciąż walczymy i tylko my mamy prawo ją zbudować”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.