Francuzi znów wyszli na ulice. Protestują przeciwko decyzji Macrona
Organizatorzy poinformowali, że w pokojowych protestach wzięło udział około 300 tys. osób w całej Francji, w tym 160 tys. w Paryżu, choć zdaniem policji w stolicy demonstrowało 26 tys. ludzi – podaje Reuters.
Agencja odnotowuje, że w 130 miejscach we Francji ludzie nieśli transparenty atakujące Emmanuela Macrona za zdradę i wzywające do jego impeachmentu.
W czwartek prezydent Francji mianował na nowego premiera 73-letniego Michela Barniera, byłego negocjatora Unii Europejskiej ds. Brexitu. Decyzja Macrona spotkała się z krytyką ze strony lewicy, która oskarża go o ignorowanie wyniku wyborów.
– Demokracja to nie tylko sztuka akceptacji zwycięstwa, ale także pokora, która pozwala zaakceptować porażkę – powiedział Jean-Luc Mélenchon, lider skrajnie lewicowej partii Francja Nieugięta (LFI), zwracając się do protestujących w Paryżu.
Prawicowo-centrowa partia Barniera, Les Republicains, jest dopiero piątym blokiem we francuskim parlamencie, liczącym mniej niż 50 posłów. Lewica uważa, że nowy premier będzie naciskał na drastyczne cięcia wydatków i bardziej zdecydowane stanowisko w sprawie imigracji.
Sondaż: Prawie trzy czwarte Francuzów uważa, że Macron lekceważy wyniki wyborów
Firma Elabe opublikowała w piątek sondaż, z którego wynika, że 74 proc. Francuzów uważa, że Macron zlekceważył wyniki wyborów, a 55 proc. jest zdania, że je "ukradł".
Prezydent Francji odmówił desygnowania na premiera kandydata koalicji Nowego Frontu Ludowego (NFP), która zwyciężyła w lipcowych wyborach.
NFP i prawicowe Zgromadzenie Narodowe (RN) mają łącznie większość i mogą odsunąć Barniera od władzy poprzez wotum nieufności, jeśli zdecydują się na współpracę – zwraca uwagę Reuters.
Szef RN Jordan Bardella zapowiedział, że jego partia oceni deklaracje polityczne Barniera, zanim zadecyduje o ewentualnym wotum nieufności wobec jego rządu.
– Będziemy apelować o to, aby najważniejsze problemy Francuzów – koszty utrzymania, bezpieczeństwo, imigracja – zostały w końcu rozwiązane i zastrzegamy sobie wszelkie polityczne środki działania, jeśli nie stanie się to w nadchodzących tygodniach – oświadczył Bardella.