Czarnecki wydał oświadczenie. Zwrócił uwagę na próby "grania" aktami sprawy
"Po raz kolejny, tak jak czyniłem to w ostatnich latach, podkreślam, że to nie ja wypełniałem wnioski o rozliczenie podróży, o których mówi prokuratura, a za nią media. I to nie ja wpisywałem dane, o których mowa" – napisał Ryszard Czarnecki. "Złą wolą jest tego nie zauważać. W toku postępowania sądowego udowodnię swoją niewinność" – dodał.
Czarnecki: Udowodnię swoją niewinność
Polityk PiS oznajmił, że przed sądem dowiedzcie swojej niewinności. Zasugerował też, że sprawa ma wyraźny kontekst polityczny, ponieważ jego prawnicy dopiero od piątku znają te akta, którymi wcześniej dysponował dziennikarz "Gazety Wyborczej".
Sprawa tzw. kilometrówek jest medialnie znana od kilku lat, jednak ponownie zrobiło się o niej głośno w połowie sierpnia, kiedy Czarnecki usłyszał prokuratorskie zarzuty. Zawiadomienie w sprawie byłego europosła złożył wcześniej Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych.
"Gazeta Wyborcza" twierdzi, powołując się na akta sprawy, że były europoseł PiS, składając sfałszowane wnioski o zwrot kosztów podróży wpisywał fikcyjne dane łącznie 18 pojazdów, w tym 14 samochodów, dwóch motorowerów, motocykla i ciągnika siodłowego.
Prezes PiS: Na razie jest rysunek w "Gazecie Wyborczej"
W poniedziałek w trakcie konferencji prasowej o odniesienie się do sprawy został przez dziennikarzy poproszony prezes PiS Jarosław Kaczyński.
– Jeżeli chodzi o Ryszarda Czarneckiego – jak zapadną odpowiednie wyroki, to oczywiście wtedy będziemy musieli z tego wyciągnąć wnioski, tak jak zawsze wyciągamy w takich wypadkach. Natomiast wyroków na razie nie ma, na razie jest rysunek w „Gazecie Wyborczej” – powiedział.
– W ciągu tych 30-paru lat […] zebrało się bardzo poważne doświadczenie, które każe ze sceptycyzmem daleko posuniętym – i coraz bardziej radykalnym – patrzeć na to, co robi "Gazeta Wyborcza". Ale oczywiście problem jest i ten problem trzeba z całą pewnością rozwiązać i wyjaśnić – zaznaczył.