Mosiński: Donald Tusk musi spłacać liczne długi
DoRzeczy.pl: Niedługo trzeci rząd Donalda Tuska może przekroczyć granicę 130 ministrów i wiceministrów – alarmują media. Jak pan ocenia ten fakt?
Jan Mosiński: Wychodzi na jaw kolejne kłamstwo z kampanii wyborczych Donalda Tuska. Doskonale pamiętam, jak krytykował rząd Prawa i Sprawiedliwości za liczbę ministrów i wiceministrów czy pracowników merytorycznych w KPRM, choć byli to pracownicy obsługujący programy unijne. Nieważne. Dziś mamy rozrost administracji do niebotycznych rozmiarów. Tylu ministrów i wiceministrów nie było od czasu transformacji ustrojowej, czyli od 1989 roku. Pokazuje to, że Donald Tusk musi spłacać liczne długi wobec swoich ludzi, co wskazywać może, że nie chodzi tu o interes Polski, ale realizację partyjnych i politycznych ustaleń. To skok na stołki.
Europoseł Krzysztof Śmieszek mówi np. w kontekście hufców pracy, że to “objęcie odpowiedzialności” za daną instytucję.
Tak, tak, oczywiście. Dodajmy jeszcze do tego zakup luksusowych i bardzo drogich limuzyn. Pewnie też obejmują za nie odpowiedzialność. To szczyt hipokryzji. Przez ich działanie wszyscy ponosimy wielkie koszty administracyjne, w dodatku jest to mało warte, patrząc na fatalne wyniki państwowych spółek.
Czy do Donalda Tuska i jego ludzi wraca dziś wszystko, za co krytykowali rząd PiS?
Tak jak mówiłem, to jest szczyt hipokryzji. Dobre rządzenie państwem i sprawdzanie się w sytuacjach kryzysowych było domeną rządów PiS. Oczywiście można o wielu sprawach dyskutować, polemizować, jednak rząd Mateusza Morawieckiego rządził dobrze. Mieliśmy pandemię, wojnę, a pomimo tego państwo działało dobrze, pomagało wszystkim. Słabość rządu oraz osobistą Donalda Tuska obnażyła powódź na Dolnym Śląsku. Rządzenie wymaga pewnych kosztów i my to rozumiemy. Nasza opozycja tego nie rozumiała.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.