Janusz P. usłyszał zarzuty oszustwa

Dodano:
Były poseł Janusz P. doprowadzany przez funkcjonariuszy CBA do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu Źródło: PAP / Maciej Kulczyński
Prokurator Dariusz Korneluk przekazał, że zatrzymanemu w czwartek byłemu posłowi Januszowi P. przedstawiono zarzuty oszustwa.

Były poseł Janusz P., Przemysław B. i Zbigniew B., których w czwartek zatrzymało CBA w Lublinie i w Biłgoraju, zostali po godz. 19 doprowadzeni do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu.

W piątek rano nieuznawany PK Dariusz Korneluk poinformował, że Januszowi P. postawiono zarzuty oszustwa. Szczegóły mają być przekazane opinii publicznej po zakończeniu czynności. – Są to zarzuty oszustwa, tyle mogę dziś powiedzieć, nie zakończono wszystkich czynności procesowych – powiedział w TVN24.

Informację o zatrzymaniu byłego polityka przekazał w opublikowanym w czwartek komunikacie Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji i Ministra – Członka Rady Ministrów Koordynatora Służb Specjalnych. "Dzisiaj rano agenci CBA zatrzymali w Lublinie Janusza P. i Przemysława B. oraz w Biłgoraju Zbigniewa B. Śledztwo prowadzone wspólnie z wydz. zamiejscowym Prokuratury Krajowej we Wrocławiu dotyczy uzasadnionego podejrzenia oszustwa znacznej wartości określonego w art. 286 i art. 294 KK" – czytamy.

Janusz P. zajmował się biznesem alkoholowym. Już od wielu miesięcy pojawiały się informacje, że znajduje się w poważnych problemach finansowych, a ludzie, którzy powierzyli mu swoje pieniądze, nie mogą ich odzyskać.

Wina rządu PiS?

Jacek Dubois, obrońca Janusza P., wskazał, że "nie można, tak jak robi to prokuratura, stawiać równości między niepowodzeniem gospodarczym a działaniem przestępczym. Wyjaśnił, że "sytuacja, kiedy pewien projekt biznesowy się nie udaje albo zacina, nie jest zawsze związana z działaniem przestępczym". – Żeby doszło do działania przestępczego, to musi dojść do umyślnego wprowadzenia w błąd celem doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem – tłumaczył.

Obrońca wskazał, że według jego wiedzy, Janusz P. "był w tym przedsięwzięciu również aktywnym inwestorem, wykładając także własne pieniądze, poręczając szereg działań własnym majątkiem i tak samo jak inni inwestorzy stracił prawie cały majątek". – Trudno logicznie zakładać, że chciał sam się pozbawić pieniędzy. Raczej to, co się stało, należy traktować jako pewną porażkę biznesową. Ona jest tak naprawdę spowodowana działaniem państwa za starych rządów. Kiedy miały być finalizowane transakcje, to państwo rozpoczęło działalność – tak to nazwijmy – poprzez swoje instytucje, która doprowadziła do utraty zaufania wobec mojego klienta i de facto uniemożliwiła mu zakończenie zakładanego przez niego procesu inwestycyjnego – dodał Jacek Dubois.

Źródło: X / "Do Rzeczy"/TVN24
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...