"Pracownicy boją się czystki". Koalicja szybciej rozprawi się z IPN?
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki ma być na krótkiej liście osób, spośród których Jarosław Kaczyński wskaże kandydata Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Według informacji Onetu, część pracowników IPN obawia się, że ewentualny start Nawrockiego w wyborach prezydenckich może przyspieszyć rozprawę z tą instytucją ze strony obozu władzy.
Portal przypomina, że od lat likwidacji IPN domaga się Lewica. Kiedyś podobny postulat głosiła Koalicja Obywatelska. Dziś stanowisko KO nie jest jasne. Wiadomo, że największa partia rządząca chce radykalnych zmian w instytucie.
Wybory prezydenckie. Start Nawrockiego osłabi IPN?
– Sam kibicuję prezesowi, ale obawiam się, że jego ewentualny start rozpocznie niespokojny okres dla instytutu. Obecna władza właściwie od lat ostrzy sobie zęby na IPN i tylko czeka na taki pretekst – powiedział Onetowi jeden z pracowników instytutu.
Portal zwraca uwagę, że ewentualny udział Nawrockiego w kampanii prezydenckiej wiązałby się z jego wielomiesięczną nieobecnością jako szefa instytucji. "Pytanie, czy – gdyby nie podał się do dymisji – nie stanowiłoby to naruszenia ustawy o IPN, która przewiduje zastępstwo dla prezesa wyłącznie w przypadku jego śmierci" – czytamy w tekście.
Gdyby Nawrocki zrezygnował z funkcji, Sejm musiałby wybrać jego następcę. Później ten wybór musi zatwierdzić Senat. "W obydwu izbach większość ma koalicja 15 października. Kluczowe jest jednak to, że wyłączne prawo zgłaszania kandydata ma Kolegium IPN, a tam zdecydowaną większość mają ludzie związani z PiS" – zwraca uwagę Onet.
Kadencja członków kolegium IPN wynosi siedem lat. Wszyscy obecni członkowie zostali powołani niewiele ponad rok temu. Zakończą więc urzędowanie dopiero w 2030 r. W praktyce są nieodwoływalni. Wniosek o usunięcie członka kolegium musi ono przegłosować większością 2/3 głosów. Później wskazaną osobę musi jeszcze odwołać organ, który do kolegium ją powołał, czyli prezydent, Sejm lub Senat.