Ukrainie nie opłaca się konflikt o historię z Polską
„Konflikt, który nie ma rozwiązania: jak przezwyciężyć kryzys relacji z Polską” – tak ekspertka Narodowej Akademii Nauk Ukrainy zatytułowała swój artykuł, opublikowany na portalu „Europejska Prawda”. W jej ocenie konflikt wynika z różnic w ocenie wydarzeń lat 1939-1944, a do jego pogłębienia przyczyniają się wzajemne oskarżenia obu stron o nacjonalizm. „Nieubłagany bieg historii wywołał na tych terytoriach (Ukrainy Zachodniej – red.) naturalną reakcję i żądzę sprzeciwu, na fali której sformowały się organizacje nacjonalistyczne OUN i UPA. To była naturalna reakcja społeczeństwa na próbę zniszczenia narodu (ukraińskiego)” – pisze Zeleńko i dodaje: „Paradoksalnie, dziś historia się powtarza”. Według ekspertki wybuch nacjonalizmu zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie, jest dziś zrozumiałym zjawiskiem.
„W Polsce jest to uwarunkowane strachem przed polityką UE oraz reakcją społeczeństwa obywatelskiego na działania ponadnarodowych instytucji unijnych. Właśnie kryzys migracyjny oraz ukraińsko-rosyjski konflikt zbrojny przyczyniły się najpierw do zwycięstwa centrowo-prawicowej partii PiS, a następnie do uchwalenia szeregu ustaw o charakterze nacjonalistycznym” – analizuje Halyna Zeleńko. – „Natomiast na Ukrainie rozkwit nacjonalizmu jest zdrową reakcją na agresję wojskową. Gdyby do tej reakcji nie doszło, zasadnym byłoby postawienie pytania: czy na Ukrainie w ogóle istnieje jakieś społeczeństwo obywatelskie?”.
Zeleńko dostrzega jednak różnice pomiędzy polskim a ukraińskim nacjonalizmem: „W Polsce nacjonalizm jest skierowany na zewnątrz, przeciwko wszystkim, którzy – tak się przynajmniej Polakom wydaje – stanowią potencjalne zagrożenie dla suwerenności Polski”. Zdaniem Halyny Zeleńko wysokie zwycięstwo wyborcze PiS w 2015 r. świadczy o tym, że nad Wisłą jest wielkie zapotrzebowanie na idee nacjonalistyczne. Z kolei ukraiński nacjonalizm, według ukraińskiej ekspertki, jest skierowany „do wewnątrz”, a jego celem jest rekonstrukcja symboliki ruchów, które dawniej walczyły o utworzenie państwa ukraińskiego, budując tożsamość narodową. „Stąd właśnie heroizacja OUN i UPA. Formy i metody ich walki czy kontrowersyjność ich działań zazwyczaj nie są brane pod uwagę” – pisze Halyna Zeleńko. – „Ukraiński nacjonalizm jest antyrosyjski i jest skierowany do wewnątrz – jego celem jest odrodzenie tożsamości narodowej Ukraińców i budowa narodu politycznego. To patriotyzm, nawet jeśli dość agresywny” – dodaje.
Halyna Zeleńko jest pesymistką jeżeli chodzi o perspektywy historycznego pojednania pomiędzy Polską a Ukrainą. „W politologii konflikty, które dotyczą historii, języka, narodu, czy religii, traktowane są jak konflikty tożsamości, a takie skrajne trudno uregulować. W takich sytuacjach najlepszą taktyką jest unikanie konfliktów” – twierdzi. „Z uwagi na to, że nie ma obiektywnych podstaw, by powrócić do relacji sprzed kryzysu, Ukraińcy nie powinni reagować symetrycznie na polskie oskarżenia. Najlepsze, co można zrobić, to obniżyć intensywność konfliktu, próbując trzymać się formuły „wybaczamy i prosimy o wybaczenie” – radzi rodakom. Według Halyny Zeleńko, bezcelowa walka o ocenę przeszłości może przekreślić przyszłość, dlatego relacje polsko-ukraińskie powinny opierać się na gospodarce, nie zaś na polityce historycznej. Oczywiście, ukraińska politolog pomija ten istotny fakt, że gdyby uczciwie podejść do analizy tego, co pomiędzy Ukraińcami a Polakami wydarzyło się w latach 1939-1944, Ukraińcy wypadliby w tym „rachunku krzywd” o wiele gorzej. Dla Kijowa eskalacja sporu o przeszłość jest mniej korzystna niż dla Warszawy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.