Atak na Petersburg? Zychowicz: Potem wołanie NATO, by ratowało to, co z Polski zostanie?

Dodano:
Gen. Rajmund Andrzejczak, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Źródło: KPRP / Przemysław Keler
Potem będziemy prosić NATO, żeby ratowało to, co z Polski zostało? – pyta Piotr Zychowicz, komentując słowa gen. Andrzejczaka o zaatakowaniu Petersburga.

W rozmowie na kanale "Historia realna" Piotr Zychowicz i Marek Budzisz z geopolitycznego think tanku Strategy&Future negatywnie skomentowali słowa byłego Szefa Sztabu Generalnego WP gen. Rajmunda Andrzejczaka. Konkretnie chodzi o fragment wypowiedzi nt. zakresu reakcji militarnej na wypadek wkroczenia Rosjan na terytorium Litwy.

Gen. Andrzejczak mówi o atakowaniu Petersburga

– Jeśli zaatakują choćby centymetr litewskiego terytorium, odpowiedź nadejdzie natychmiast. Nie pierwszego dnia, ale w pierwszej minucie. Uderzymy we wszystkie strategiczne cele w promieniu 300 km. Zaatakujemy bezpośrednio Petersburg – powiedział gen. Andrzejczak podczas konferencji Defending Baltics w Wilnie. Cytat podał niemiecki "Bild".

Budzisz: Polityka z pozycji siły, bez realnej siły

Budzisz przypomniał, że jest raczej "jastrzębiem" niż "gołębiem" w optyce na stanowisko Warszawy wobec Rosji, jednak polityki odstraszania nie buduje się na retoryce. Zwrócił uwagę na kwestię zdolności militarnych Polski, przede wszystkim braków w potencjale obronnym. – Na tym generalnie polega moim zdaniem problem Polskiej elity, że chce uprawiać politykę z pozycji siły, ale nie mamy potencjału, żeby realnie taką politykę uprawiać – powiedział Budzisz. Dodał, że gdyby Polska realnie dysponowała odpowiednim arsenałem, wówczas wypowiedź taka miałaby walor odstraszający.

Analityk zwrócił uwagę, że atak Polski na Rosję spotkałby się przecież z konwencjonalną odpowiedzią rosyjską, a być może uderzeniem o charakterze nuklearnym. Budzisz podkreślił, że gdyby celem miał być Petersburg, to przecież są tam cywile. Przypomniał też, że taki krok eskalacyjny byłby niezgodny ze strategią amerykańską wobec Rosji, a w amerykańskich gabinetach powstaje pytanie, czy w związku z tego typu deklaracjami Polakom można w ogóle ufać.

Zychowicz: Polska nie powinna wyskakiwać przed szereg

Piotr Zychowicz powiedział, że wypowiedź musiała wywołać grozę wśród Polaków. Zwrócił też uwagę, że zachodnie media odebrały słowa gen. Andrzejczaka jako deklarację dotyczącą nie całego NATO, ale Polski i ew. państw bałtyckich. Tym bardziej że dowódca armii litewskiej generał Raimundas Vaikšnoras powiedział, że państwa graniczące z Rosją powinny być w stanie natychmiast odpowiedzieć na atak samodzielnie, nie czekając na decyzję w niektórych stolicach państw NATO, czy uruchomić Artykuł 5. Zychowicz skomentował, że właśnie po to jest NATO, żeby odpowiedzialność się rozkładała, w związku z czym Polska nie powinna wyskakiwać przed szereg.

"NATO powie: nie konsultowaliście z nami"

– Boję się takiego scenariusza, że jeżeli rzeczywiście byłoby tak, jak powiedział pan generał Andrzejczak, Rosja atakuje Litwę, my robimy salwę w Petersburg, Rosja w odpowiedzi trzepie nas trzema bombami atomowymi: w Warszawę, Trójmiasto i Kraków, a my wtedy prosimy: NATO, ratujcie to, co z nas zostało. A NATO powie: nie konsultowaliście z nami, sami wyrwaliście się przed szereg, zaatakowaliście Petersburg – powiedział. – Mam na myśli to, że nie powinniśmy podejmować decyzji pochopnie i wysuwać się przed szereg. Nie powinniśmy iść na wojnę z Rosją, wierząc, że zaraz za nami wszyscy pójdą – dodał.

Budzisz dodał, że w ogóle należałoby się zastanowić, czy jeżeli zostanie zaatakowana Litwa, to automatycznie oznacza, że Polska musi wchodzić do wojny. Zaznaczył również, że jest też kwestia adekwatności odpowiedzi na ew. agresję.

Źródło: Historia realna, YouTube / DoRzeczy.pl / Bild / Unian
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...