Problemy Marszu Niepodległości. Zaskakujący głos z rządu
W poniedziałek wieczorem media obiegła wiadomość, że warszawski ratusz odmówił stowarzyszeniu Marsz Niepodległości pozwoleń na zorganizowanie 11 listopada zgromadzeń na trasie od ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego. O sytuację był pytany szef MSWiA.
– Niech przejdzie, mamy wolność demonstrowania, niech przejdzie w spokoju […] prawo do demonstrowania jest jednym z najważniejszych praw konstytucyjnych – powiedział Tomasz Siemoniak w TVP Info.
– Powinno to być na racjonalnych zasadach, nie wiem, dlaczego na 16 dni ktoś występuje, więc jestem spokojny o to, że na koniec dnia ten marsz będzie i w tym sensie nikt prawa do demonstracji nie naruszy, natomiast ważne, aby organizatorzy marszu zadbali o to, żeby wszystko w spokoju, pokoju i bez agresji się odbyło – kontynuował.
Ratusz: Paraliż komunikacyjny, zagrożenie dla mieszkańców
Ratusz argumentował odmowę wydania zgody na organizację przemarszu tym, że składane zawiadomienia były nieprecyzyjne i uniemożliwiały dokładne określenie, które z nich będzie faktycznie realizowane.
Ratusz twierdzi, że działanie organizatorów miało na celu zdobycie "przewagi" nad innymi potencjalnymi zgromadzeniami, które mogłyby się odbyć 11 listopada. Ponadto ratusz miał się kontaktować m.in. z Policją i Strażą Pożarną, które przekazały, że organizacja Marszu w takiej formule będzie skutkować paraliżem komunikacyjnym Warszawy. To z kolei stanowić będzie zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców.
Rzecznik stowarzyszenia, Aleksander Kowaliński, przekazał, że organizacja planuje odwołać się do Sądu Okręgowego w Warszawie. "Stowarzyszenie Marsz Niepodległości będzie odwoływać się od decyzji uderzającej w wolę dziesiątek tysięcy patriotów chcących 11 listopada świętować odzyskanie niepodległości w Warszawie" – podkreślił.
Służby weszły do siedziby Marszu
Przypomnijmy, że na początku września służby weszły do domu Roberta Bąkiewicza, byłego szefa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Czynności przeprowadzono też w siedzibie organizacji. Z nieoficjalnych informacji wynika, że działania mają związek z z Marszem Niepodległości z 2018 roku.
Mateusz Marzoch, asystent posła Krzysztofa Bosaka (oraz szef Straży Marszu Niepodległości), również poinformował o wkroczeniu policji. "Dziś o 6:00 rano Policja na polecenie prokuratury zapukała do mojego mieszkania z nakazem przeszukania. Sprawa dotyczy Marszu Niepodległości 2018. Będę informował o rozwoju sprawy" – napisał w serwisie X.