Rok rządów Tuska. Politolog wskazał najgorszych ministrów

Dodano:
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) i minister nauki Dariusz Wieczorek (Lewica) Źródło: PAP
Polityczny koszt utrzymywania ministrów Pauliny Hennig-Kloski i Dariusza Wieczorka jest bardzo duży – mówi DoRzeczy.pl dr Andrzej Anusz, politolog z Instytutu Piłsudskiego.

Damian Cygan: W jakiej kondycji jest koalicja rządząca po roku od wyborów?

Andrzej Anusz: Uważam, że koalicja znajduje się w momencie pewnego przesilenia. Ten rok upłynął w kilku fazach. Po pierwsze, na początku koalicja przejmowała narzędzia do sprawowania władzy – instytucje, media publiczne itp. Drugim elementem była próba sparaliżowania instytucji, które z punktu widzenia interesów koalicji, były jej wrogie czy niepodporządkowane – Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, KRS. Trzecia sprawa to rozliczanie poprzedników. Natomiast ten fundamentalny element, czyli wprowadzenie w życie postulatów, z którymi szło się do wyborów, wypada zdecydowanie nagorzej, co zresztą widać w badaniach opinii publicznej.

Jaka jest tego przyczyna?

W koalicji mamy do czynienia z pewnego rodzaju klinczem programowym. Tworzą ją różne ugrupowania, którym zależy na różnych sprawach. I kiedy Polska 2050 chce obniżenia składki zdrowotnej, Lewica to blokuje. Jak KO i Lewicy zależy na liberalizacji przepisów aborcyjnych, to PSL zagłosował razem z PiS i Konfederacją, uniemożliwiając wprowadzenie zmian.

Kto lub co jest najsłabszym ogniwem w tym rządzie?

Jeśli chodzi o personalia, to bardzo słaba jest minister klimatu Paulina Hennig-Kloska i minister nauki Dariusz Wieczorek. Polityczny koszt ich utrzymywania jest bardzo duży i może jeszcze wzrosnąć. Natomiast sprawa, na której koalicja rządząca najmocniej traci, to w moim odczuciu kwestie obyczajowe i światopoglądowe.

Dlaczego?

Ugrupowania koalicyjne rozbudziły przed wyborami konkretne oczekiwania, które przyciągnęły do urn rekordową liczbę wyborców, w tym ludzi młodych i kobiety. Oni wszyscy oczekiwali szybkich, konkretnych zmian i koalicja się z nimi zderzyła, bo ustawę depenalizującą aborcję zablokował PSL. Także widać, że jest problem. Do tego dochodzi prezydent Andrzej Duda, który zapowiada, że będzie wetował tego typu przepisy, więc koalicja po tej jednej próbie tak naprawdę wytraciła impet, a sprawa zeszła na dalszy plan. W dużej części elektoratu głosującego na koalicję jest ogromne poczucie zawodu z tego powodu.

Jak na tle rządzącej większości wypada opozycja? Czy możemy mówić o "opozycji totalnej", tak jak to było w poprzedniej kadencji?

Aż tak nie. PiS i Konfederacja zagłosowały razem z PSL w sprawie aborcji. Mieliśmy też zapowiedź, że jeśli Polska 2050 złoży ustawę o obniżeniu składki zdrowotnej, to PiS i Konfederacja są gotowe ją poprzeć. Zatem ewidentnie widać, że opozycja próbuje szukać elementów, które różnicują poszczególne ugrupowania tworzące koalicję i rozgrywać je. A więc nie ma czegoś takiego jak "opozycja totalna" i działanie na zasadzie "nie, bo nie". Z drugiej strony bardzo ciekawa jest sprawa posłanki Razem Pauliny Matysiak i jej współpracy z Mariuszem Horałą w temacie CPK, bo świadczy o tym, że PiS nie ma problemu, żeby działać wspólnie z posłanką teoretycznie bardzo daleką światopoglądowo. Decyzja klubu Lewicy o zawieszeniu Matysiak za kontakty z Horałą pokazuje, że to raczej rządzący próbują stworzyć formułę totalną, zamknięcia się na współpracę z opozycją. Pytanie, czy tego typu próby będą kontynuowane w przyszłości.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...