"Opinie prawne" ws. Romanowskiego bez podpisów i dat. Sąd wskazał błędy

Dodano:
Marcin Romanowski, poseł Suwerennej Polski Źródło: PAP / Paweł Supernak
"Ekspertyzy", na które powoływała się prokuratura przy zatrzymaniu Marcina Romanowskiego, były jedynie projektami. Zabrakło bowiem podpisów i dat.

Prokuratura Krajowa zapewniała, że byłego wiceministra sprawiedliwości, który odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, nie chroni immunitet międzynarodowy. Przed sądem powoływała się na dwie "opinie prawne". Tymczasem – jak ustaliła "Rzeczpospolita" – sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy–Mokotowa Agata Pomianowska, która odmówiła zastosowania aresztu tymczasowego wobec Marcina Romanowskiego, zakwestionowała wspomniane "opinie" ze względu na brak kluczowego elementu formalnego – podpisów i dat. Sędzia wytknęła, że w właśnie w takiej formie przedłożono dokumenty sądowi.

Prokuratura postawiła Romanowskiemu 11 zarzutów. Śledczy jednak nie zauważyli lub zlekceważyli fakt, że były wiceminister sprawiedliwości oprócz immunitetu posła na Sejm RP ma również drugi immunitet – delegata do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Jego ważność potwierdził przewodniczący Zgromadzenia Theodoros Rousopoulos w oficjalnym piśmie, skierowanym do marszałka Sejmu Szymona Hołowni.

Kto napisał "opinie prawne"?

Dlatego zdecydowano się na zamówienie opinii dr hab. Joanny Juchniewicz i dr. hab. Andrzeja Jackiewicza. Jednak uczyniło to Ministerstwo Sprawiedliwości, a nie prokuratura. Jak podawał resort, na prośbę ministra Adama Bodnara zleceniem zajął się wiceminister Arkadiusz Myrcha.

Sędzia, należąca do stowarzyszenia "Iustitia", nie zgodziła się jednak na aresztowanie posła Romanowskiego wskazując na jego immunitet ZPRE. Natomiast kilka dni później, w postanowieniu z 24 lipca, sędzia nie przychyliła się również do zażalenia prokuratury (sąd okręgowy podtrzymał odmowę). Wówczas sędzia Pomianowska zwróciła uwagę na charakter przedłożonych "opinii". Jak zauważyła, prokurator "miał świadomość istnienia problemu formalnego, stąd dołączył do akt sprawy, jak to sam nazwał, 'opinie prawne', stwierdzające brak immunitetu przez podejrzanego". Sędzia zaznaczyła, iż "w ocenie Sądu dokumenty te nie posiadały na czas orzekania waloru opinii albowiem żadna z nich nie była podpisana, tylko jedna miała datę sporządzenia".

Jeden ze śledczych wytknął sądowi, że uznaje pismo przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego RE, które "jest jedynie niepodpisanym wydrukiem i jest w języku angielskim". Sędzia odpowiedziała na ten zarzut słowami: "To raz niekonsekwencją". Jak zaznaczyła, prokurator miał "wystarczającą ilość czasu", by przedstawić pełną informację nt. immunitetu, jaki posiada poseł Marcin Romanowski.

Tłumaczenia Adama Bodnara

Minister sprawiedliwości zapewniał, że resort miał ekspertyzy. Na pytanie, dlaczego nie zawierały podpisów, rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak zapewnia, że dokumenty, które znajdują się w aktach sprawy "są obecnie podpisane”.

Tymczasem, jak ujawnia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" autorka jednego z projektów ekspertyz dr hab. Joanna Juchniewicz, opinia z 8 lipca 2024 roku została przesłana bez jej fizycznego podpisu na adres mailowy wskazany w umowie. Dopiero później Juchniewicz przesłała do Ministerstwa Sprawiedliwości odręcznie napisana opinię. Dr hab. Andrzej Jackiewicz, czyli autor drugiego projektu ekspertyzy nie udzielił, mimo deklaracji, odpowiedzi na pytania dziennika. Łącznie projekty opinii kosztowały resort 10 tys. zł.

Mec. Bartosz Lewandowski złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Jak przekazał, prok. Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, "trwa postępowanie sprawdzające". Z kolei prokuratura jeszcze raz postawiła Romanowskiemu zarzuty (m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej) i ponownie wystąpiła o areszt.

Źródło: Rzeczpospolita
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...