"Na to nie odważył się żaden rząd". MEN planuje rewolucję w edukacji seksualnej
Wraz z początkiem roku szkolnego 2025/2026 ze szkół zniknie Wychowanie do Życia w Rodzinie. W jego miejsce ma pojawić się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna. Będzie on skierowany do uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych oraz klas I-III szkół ponadpodstawowych – liceów ogólnokształcących, techników i branżowych szkół I stopnia.
Edukacja zdrowotna zastąpi Wychowanie do Życia w Rodzinie
Nowy przedmiot ma zawierać treści dotyczące edukacji seksualnej. Nie bez powodu przygotowanie podstawy programowej i podręczników do edukacji zdrowotnej powierzono seksuologowi prof. Zbigniewowi Izdebskiemu.
Jak alarmował portal Niedziela.pl prof. Izdebski współpracuje z International Planned Parenthood i jest propagatorem "skrajnie szkodliwych postaw seksualnych, radykalnie sprzecznych z wartościami, które wielu rodziców stara się przekazać swoim dzieciom".
Nauka zakładania prezerwatyw na lekcjach. "To coś, co do tej pory nie mieściło się w głowach nauczycieli"
Do szczegółów projektu podstawy programowej przedmiotu edukacja zdrowotna dotarł "Newsweek". Dokument ma ujrzeć światło dziennie na początku listopada. "Uczniowie mają zrozumieć, co to jest popęd seksualny i jakie jest jego źródło i rozmawiać o tym, co oznacza dojrzewanie płciowe i jak się do tych zmian przygotować" – pisze tygodnik.
W myśl założeń programu, to szkoła będzie przygotowywać dzieci do podejmowania decyzji dotyczących inicjacji seksualnej. Na lekcjach uczniowie klas starszych będą zapoznawani z dostępnymi metodami antykoncepcji, w tym instrukcją zakładania prezerwatyw.
"To coś, co do tej pory nie mieściło się w głowach nauczycieli i na co nie mieli przyzwolenia w szkole nawet aktywiści z organizacji pozarządowych" – zauważa gazeta.
O "przełomie" mówi też sam prof. Izdebski. Seksuolog podkreśla, że będziemy mieli do czynienia z czymś, czego nie udawało się przewalczyć od trzydziestu lat. – Nie będzie ingerencji w światopogląd uczniów. Dostarczymy im wiedzy, na podstawie której dokonają własnych wyborów – zapewnia w rozmowie z tygodnikiem.
– Do tej pory uświadamialiśmy uczniów na różnych przedmiotach o tym, co jest zdrowe w kontekście fizycznym, mówiliśmy też o zdrowiu psychicznym. Człowiek to również istota seksualna, a o tym dotąd szkoła niemal milczała. Po latach pracy naukowej spełniły się moje marzenia – dodaje prof. Izdebski.
"Wtedy może być już za późno". Potrzebny przeciw rodziców
Przed deprawowaniem dzieci przez ten rodzaj edukacji w szkołach ostrzegała Fundacja Pro-Prawo do Życia."Większość rodziców nie ma o tym pojęcia i jest nieświadoma ogromnego zagrożenia. Tacy rodzice mogą obudzić się dopiero wtedy, kiedy ich dziecko przyjdzie ze szkoły i opowie im o rzekomych korzyściach płynących z regularnej masturbacji lub o rzekomych zaletach oglądania pornografii. Wtedy może być już za późno na jakąkolwiek reakcję" – wskazywał członek zarządu fundacji Mariusz Dzierżawski. Dodawał, że na wzór Niemiec, polscy rodzice, którzy nie chcą, by ich dzieci uczestniczyły w tego typu zajęciach, będą prześladowani.
Według organizacji, kluczową kwestią jest to, aby rodzice przejęli odpowiedzialność za wychowanie własnych dzieci i aktywnie sprzeciwili się planom Tuska i deprawatorów seksualnych.