"Na to nie odważył się żaden rząd". MEN planuje rewolucję w edukacji seksualnej

"Na to nie odważył się żaden rząd". MEN planuje rewolucję w edukacji seksualnej

Dodano: 
Minister edukacji Barbara Nowacka
Minister edukacji Barbara Nowacka Źródło: PAP / Piotr Nowak
W resorcie kierowanym przez Barbarę Nowacką trwają prace nad nowym przedmiotem, w którym znajdą się elementy edukacji seksualnej. "Na to nie odważył się żaden rząd" – wskazują media.

Wraz z początkiem roku szkolnego 2025/2026 ze szkół zniknie Wychowanie do Życia w Rodzinie. W jego miejsce ma pojawić się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna. Będzie on skierowany do uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych oraz klas I-III szkół ponadpodstawowych – liceów ogólnokształcących, techników i branżowych szkół I stopnia.

Edukacja zdrowotna zastąpi Wychowanie do Życia w Rodzinie

Nowy przedmiot ma zawierać treści dotyczące edukacji seksualnej. Nie bez powodu przygotowanie podstawy programowej i podręczników do edukacji zdrowotnej powierzono seksuologowi prof. Zbigniewowi Izdebskiemu.

Jak alarmował portal Niedziela.pl prof. Izdebski współpracuje z International Planned Parenthood i jest propagatorem "skrajnie szkodliwych postaw seksualnych, radykalnie sprzecznych z wartościami, które wielu rodziców stara się przekazać swoim dzieciom".

Nauka zakładania prezerwatyw na lekcjach. "To coś, co do tej pory nie mieściło się w głowach nauczycieli"

Do szczegółów projektu podstawy programowej przedmiotu edukacja zdrowotna dotarł "Newsweek". Dokument ma ujrzeć światło dziennie na początku listopada. "Uczniowie mają zrozumieć, co to jest popęd seksualny i jakie jest jego źródło i rozmawiać o tym, co oznacza dojrzewanie płciowe i jak się do tych zmian przygotować" – pisze tygodnik.

W myśl założeń programu, to szkoła będzie przygotowywać dzieci do podejmowania decyzji dotyczących inicjacji seksualnej. Na lekcjach uczniowie klas starszych będą zapoznawani z dostępnymi metodami antykoncepcji, w tym instrukcją zakładania prezerwatyw.

"To coś, co do tej pory nie mieściło się w głowach nauczycieli i na co nie mieli przyzwolenia w szkole nawet aktywiści z organizacji pozarządowych" – zauważa gazeta.

O "przełomie" mówi też sam prof. Izdebski. Seksuolog podkreśla, że będziemy mieli do czynienia z czymś, czego nie udawało się przewalczyć od trzydziestu lat. – Nie będzie ingerencji w światopogląd uczniów. Dostarczymy im wiedzy, na podstawie której dokonają własnych wyborów – zapewnia w rozmowie z tygodnikiem.

– Do tej pory uświadamialiśmy uczniów na różnych przedmiotach o tym, co jest zdrowe w kontekście fizycznym, mówiliśmy też o zdrowiu psychicznym. Człowiek to również istota seksualna, a o tym dotąd szkoła niemal milczała. Po latach pracy naukowej spełniły się moje marzenia – dodaje prof. Izdebski.

"Wtedy może być już za późno". Potrzebny przeciw rodziców

Przed deprawowaniem dzieci przez ten rodzaj edukacji w szkołach ostrzegała Fundacja Pro-Prawo do Życia."Większość rodziców nie ma o tym pojęcia i jest nieświadoma ogromnego zagrożenia. Tacy rodzice mogą obudzić się dopiero wtedy, kiedy ich dziecko przyjdzie ze szkoły i opowie im o rzekomych korzyściach płynących z regularnej masturbacji lub o rzekomych zaletach oglądania pornografii. Wtedy może być już za późno na jakąkolwiek reakcję" – wskazywał członek zarządu fundacji Mariusz Dzierżawski. Dodawał, że na wzór Niemiec, polscy rodzice, którzy nie chcą, by ich dzieci uczestniczyły w tego typu zajęciach, będą prześladowani.

Według organizacji, kluczową kwestią jest to, aby rodzice przejęli odpowiedzialność za wychowanie własnych dzieci i aktywnie sprzeciwili się planom Tuska i deprawatorów seksualnych.

Czytaj też:
MEN szykuje prawdziwą rewolucję. Trzy przedmioty mają zniknąć ze szkół
Czytaj też:
Nowacka: Też jestem rodzicem i byłam głęboko wstrząśnięta, kiedy to zobaczyłam
Czytaj też:
Ograniczenie lekcji religii w szkołach. Polacy się nie zgadzają

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Radio Zet / Newsweek
Czytaj także