Karambol na S7. Prokuratura złożyła zażalenie na postanowienie sądu

Dodano:
W wypadku na obwodnicy Gdańska zginęły cztery osoby Źródło: Facebook / Ochotnicza Straż Pożarna w Lublewie Gdańskim
Sąd nie zgodził się na aresztowanie podejrzanego o spowodowanie katastrofy na S7. Prokuratura złożyła środek zaskarżenia w tej sprawie.

37–letni kierowca TIR–a Mateusz M. 18 października br. staranował auta na remontowanym odcinku trasy S7 w Borkowie k. Gdańska. W katastrofie uczestniczyło aż 21 pojazdów – 18 osobowych i trzy ciężarówki. Pojazdami podróżowało łącznie 56 osób. W wyniku zdarzenia zginęły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Wszystkie ofiary śmiertelne to dzieci – dwaj chłopcy wieku 7 i 10 lat, 9–letnia dziewczynka i jej 12–letni brat.

Sąd nie chciał aresztowania, prokuratura reaguje

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Mariusz Duszyński poinformował, że śledczy złożyli zażalenie na postanowienie sądu o niezastosowaniu tymczasowego aresztowania wobec 37–latka, podejrzanego o spowodowanie katastrofy drogowej na S7. W wyniku wypadku zginęło czworo dzieci, a 15 osób zostało rannych.

Po wypadku policja zatrzymała 37–letniego kierowcę ciężarówki. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów. Sprawcy grozi do 15 lat więzienia.

20 października prokuratura złożyła wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie Mateusza M. na trzy miesiące. Sąd Rejonowy w Gdańsku nie przychylił się jednak do tego wniosku i wydał postanowienie o zastosowaniu dozoru policyjnego. Teraz podejrzany musi stawiać się we właściwym komisariacie policji siedem razy w tygodniu.

Kierowca nie prowadził pod wpływem narkotyków

Prokuratura ujawniła, że badania toksykologiczne nie wykazały obecności substancji psychoaktywnych w organizmie podejrzanego. Jak przekazał prok. Mariusz Duszyński, oznacza to, że kierowca TIR–a w chwili zdarzenia był trzeźwy i nie działał pod wpływem środków psychoaktywnych.

Jak wynika z zapisu tachografu, w chwili katastrofy TIR jechał z prędkością 89 km/h, podczas gdy na tym odcinku drogi dopuszczalna prędkość wynosi 80 km/h.

Z badania telefonu podejrzanego wynika, że urządzenie nie było używane w trakcie zdarzenia.

Źródło: RMF FM / DoRzeczy.pl, PAP
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...