Wałęsa: Trumpowi nie kibicuję, bo go znam
5 listopada w USA odbędą się wybory prezydenckie. Kandydatka demokratów, obecna wiceprezydent Kamala Harris, ma po swojej stronie większość celebrytów, a także wiele mediów. Z kolei Donald Trump otrzymał silne wsparcie właściciela Tesli, Space X i portalu X Elona Muska. Co ciekawe, wpływowa gazeta "The Washington Post", po raz pierwszy od ponad 30 lat, zdecydowała, że nie udzieli oficjalnego poparcie żadnemu z kandydatów.
– Donaldowi Trumpowi nie kibicuję, bo go znam. Moja wizja świata jest trochę inna. Uważam, że musimy przedyskutować wszystko, ale musimy mieć warunki do dyskusji. Takie mocarstwo powinno sprawiać, byśmy mogli bezpiecznie dyskutować o rozwoju naszej przyszłości – powiedział Wałęsa pytany o zbliżające się wybory prezydenckie w USA.
"Zarozumiały typ"
Były prezydent został zapytany o to, czy Donald Trump nie jest gwarantem międzynarodowego bezpieczeństwa. – Nie jest. On jest starej daty i myśli po staremu. Ameryka jest dla niego najmądrzejsza i wszyscy muszą się do niej dostosować, to zarozumiały typ. Myślałem, że poproszą mnie, żebym trochę porozmawiał z naszymi rodakami w USA i planowałem nawet wyjazd, ale to nie doszło do skutku. Ja uważam, że wygrana Donalda Trumpa to nieszczęście dla Stanów Zjednoczonych i dla świata – stwierdził.
Czy zdaniem byłego prezydenta Trump może zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą? – To jest możliwe, ale bardzo niebezpieczne. Nie sztuką jest pokonać kogoś, bo on za dziesięć lat się podniesie i mnie pokona. Sztuką jest pokonać i zrobić go przyjacielem. My tak zrobiliśmy z Solidarnością. Byłem wielkim przyjacielem Rosji, dopóki nie zacząłem walczyć z Władimirem Putinem. To ważne, że sztuką jest pokonać kogoś i przekonać go, że to my mieliśmy rację – zaznaczył Wałęsa.