Hiszpanie wściekli na władze. Król obrzucony błotem i zwyzywany
Król Hiszpanii Filip IV, jego małżonka i premier Pedro Sánchez przybyli w niedzielę w regionach kraju dotkniętych katastrofalną powodzią. Król odwiedził Walencję, a także Paiportę – jedną z najbardziej zniszczonych miejscowości.
"Mordercy". Król Filip IV obrzucony błotem
Część miejscowej ludności jest bardzo zdenerwowana na władze, więc para królewska i skrajnie lewicowy szef rządu nie zostali przyjęci przyjaźnie. Ludzie zaczęli przepychać się w stronę króla, a w pewnym momencie zaczęli w niego rzucać błotem, kamieniami i patykami. Padły też oskarżenia i wyzwiska, m.in. "mordercy".
Król wycofał się, cały czas osłaniany przez ochroniarzy i służby. Około godziny 14:30 agencja AFP podała, że para królewska opuściła Walencję.
Premier Sanchez został wybuczany i zwyzywany, kiedy próbował wygłosić przemówienie. Ostatecznie w jego stronę także zaczęto rzucać kamienie i błoto. Zdenerwowanych Hiszpanów rozpędziła policja konna.
Powódź w Hiszpanii
Po katastrofalnej powodzi, która nawiedziła Walencję, Hiszpania organizuje największą operację usuwania skutków katastrofy w czasie pokoju – podała agencja prasowa Reuters. Na ten moment wiadomo, że żywioł zabił 210 osób. Są też setki zaginionych.
Premier Hiszpanii Pedro Sanchez poinformował w telewizyjnym oświadczeniu, że rząd w Madrycie wyśle 5 tys. dodatkowych żołnierzy, aby pomóc w poszukiwaniach i porządkowaniu terenu. Dołączą oni do 2,5 tys. żołnierzy już rozmieszczonych na terenach powodziowych.
Tragedia ta jest najgorszą powodzią w Europie od 1967 r., kiedy to w Portugalii zginęło co najmniej 500 osób – zauważył Reuters. W sobotę do Walencji przybyli pierwsi wolontariusze, którzy będą uczestniczyć w akcji usuwania skutków powodzi, zorganizowanej przez regionalne władze.
W ciągu zaledwie ośmiu godzin we wtorek wieczorem spadło tyle deszczu, ile normalnie przez cały rok. Woda zniszczyła drogi, tory kolejowe i mosty, a rzeki wystąpiły z brzegów.