Incydent podczas wyborów. Mężczyzna z pochodnią i rakietnicą chciał wejść do Kapitolu
Amerykańskie służby informują o pierwszych incydentach, do których dochodzi podczas procedury, w której wybierany jest prezydent Stanów Zjednoczonych.
Maile z groźbami i akcja na Kapitolu
Władze stanu Georgii przekazały, że musiały tymczasowo wstrzymać głosowanie z powodu fałszywego alarmu bombowego. Maile z fałszywymi groźbami, w przeważającej części, pochodziły z rosyjskich domen. Jak przekazał sekretarz stanu w Georgii Brad Raffensperger, chwilowo zamknięte zostały dwa lokale wyborcze w hrabstwie Fulton pod Atlantą. Urzędnik zaznaczył jednocześnie, że choć groźby nie brzmiały wiarygodnie, to wymagały sprawdzenia. Głosowanie we wspomnianych lokalach wyborczych może zostać przedłużone.
Do fizycznego niebezpieczeństwa doszło natomiast przy wejściu do centrum dla zwiedzających na Kapitolu. Pełniący służbę policjanci wyczuli woń benzyny od jednego z mężczyzn. Okazało się, że miał przy sobie pochodnię i rakietnicę.
Służby natychmiast przystąpiły do działań. Jak przekazała policja, centrum zostało zamknięte dla wycieczek na czas prowadzenia śledztwa.
Rosyjskie cyberzagrożenie dla wyborów w USA?
Komunikat w sprawie wyborów w Stanach Zjednoczonych wydało Federalne Biuro Śledcze. Jak przekazało FBI, groźby pochodzące z rosyjskich domen e–mailowych odnotowano "w kilku stanach".
Służby jednocześnie uspokajają w tej sprawie. Federalne Biuro Śledcze podkreśliło, że żadne z zaistniałych zagrożeń "nie zostało dotychczas uznane za wiarygodne".
O najwyższy urząd w państwie walczą kandydatka Partii Demokratycznej, obecna wiceprezydent USA Kamala Harris oraz kandydat Republikanów Donald Trump.
Na ogłoszenie wyników głosowania Donald Trump będzie oczekiwał w Palm Beach na Florydzie. Z kolei wieczór wyborczy Kamali Harris zostanie zorganizowany na Uniwersytecie Howarda w Waszyngtonie, czyli jej macierzystej uczelni.