Putin nie poczeka na zaprzysiężenie Trumpa? Padła zaskakująca sugestia
W USA zapadło zdecydowane rozstrzygnięcie. 20 stycznia 2025 na prezydenta Stanów Zjednoczonych zaprzysiężony zostanie Donald Trump. Zanim do tego jednak dojdzie, możemy być świadkami spotkania prezydenta elekta z Władimirem Putinem.
Kreml oświadczył, że nie wyklucza możliwości,
Reuters, powołując się na agencję Interfax, przekazał, że Moskwa nie wyklucza, że dojdzie do kontaktu między pPutinem a Trumpem w ciągu najbliższych kilku tygodni.
W środę rzecznik Kremla stwierdził, że nie wie, czy Władimir Putin w ogóle pogratuluje Trumpowi zwycięstwa. Dmitrij Pieskow stwierdził bowiem, że bez względu na wynik wyborów i nowego gospodarza w Białym Domu, to Stany Zjednoczone pozostają państwem wrogim wobec Rosji.
Trump zakończy wojnę?
Podczas kampanii wyborczej Donald Trump wielokrotnie zapewniał, że jeśli wygra wybory i wróci do Białego Domu, to wojnę na Ukrainie zakończy w ciągu 24 godzin.
Szczegóły tego planu nie są znane, ale według informacji prasowych Trump może zażądać od Zełenskiego rozpoczęcia negocjacji pokojowych z Rosją pod groźbą odcięcia dostaw amerykańskiej broni.
Z kolei ujawniony w czerwcu przez agencję Reutera plan doradców Trumpa zakłada, że Waszyngton będzie groził Moskwie zwiększonym wsparciem dla Kijowa w przypadku odmowy negocjacji. Jednocześnie rozmowy pokojowe mają być prowadzone w oparciu o "istniejącą linię frontu".
Zełenski rozmawiał z Trumpem
"Odbyłem świetną rozmowę z prezydentem Donaldem Trumpem i pogratulowałem mu historycznego zwycięstwa — jego wspaniała kampania umożliwiła ten wynik. Pochwaliłem jego rodzinę i zespół za ich wspaniałą pracę. Uzgodniliśmy, że będziemy utrzymywać bliski dialog i rozwijać naszą współpracę. Silne i niezachwiane przywództwo USA jest kluczowe dla świata i sprawiedliwego pokoju" – napisał przywódca Ukrainy w serwisie X.
Zełenski zaznacza, że "dla nas na Ukrainie i w całej Europie zawsze było niezwykle ważne usłyszenie słów ówczesnego 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych o 'pokoju poprzez siłę'. Gdyby zasada ta stała się polityką 47. prezydenta, korzyści z tego bez wątpienia odniosłaby Ameryka i cały świat".