"Mówi się, żeby tę kwotę potroić". Doradca prezydenta o przebiegu szczytu klimatycznego COP29
Doradca prezydenta Sławomir Mazurek opowiadał w Radio WNET o przebiegu światowego szczytu klimatycznego COP29 w Baku.
COP29. Chcą nałożyć globalny podatek
W ramach wydarzenia Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej (IRENA) przedstawiła raport "World Energy Transitions Outlook 2024", w którym twierdzi, że by osiągnąć tzw. cele klimatyczne, potrzebny jest globalny podatek. Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres zażądał w swoim wystąpieniu, aby "świat sfinansował działania związane ze zmianą klimatu".
COP spotyka się co roku w celu "określenia ambicji i obowiązków związanych z działaniami klimatycznymi oraz wskazania i oceny środków klimatycznych". COP29 odbywa się pod hasłem: "W solidarności dla zielonego świata". Wydarzenie rozpoczęło się w stolicy Azerbejdżanu 11 listopada i potrwa do 22 listopada. Na początku zjazdu w Baku pojawił się m.in. prezydent Andrzej Duda. W Baku nie było m.in. Joe Bidena, Xi Jinpinga, Olafa Scholza czy Emmanuela Macrona.
Mazurek: Dwa procesy
Na starcie wywiadu dla Krzysztofa Skowrońskiego Mazurek zaznaczył, że w dyskusji na tematy klimatyczne należy rozróżnić dwa procesy. Jeden to trwający już od 30 lat proces klimatyczny, którego elementem jest m.in. porozumienie paryskie pod egidą ONZ, ratyfikowane przez Polskę. Drugim jest działalność Unii Europejskiej, która usiłuje być "czempionem" i nieustannie "zachęca" do tego, by robić więcej, "w imię dobra klimatu" – tłumaczył Mazurek, zwracając uwagę m.in. na system ETS, który – przypomnijmy –jest sztucznym podatkiem nałożonym na Europejczyków, windującym ceny energii i zubażającym społeczeństwa Starego Kontynentu.
Doradca polskiego prezydenta powiedział, że COP29 to elementem tego pierwszego procesu.
Kraje dostaną pieniądze? Warunkiem wykazanie, jak będą wydawać?
Tegoroczny szczyt – mówił Mazurek – ma za zadanie "osiągnięcie i wskazanie nowych zobowiązań finansowych krajów rozwiniętych wobec krajów rozwijających się, które mają niejako płacić za swój sukces gospodarczy".
– Mówiło się o zmobilizowaniu 500 miliardów dolarów dla państw, których władze chcą je transformować. To było jeszcze parę miesięcy temu. Dzisiaj mówi się, żeby tę kwotę potroić. Z drugiej strony kraje, które oczekują na te pieniądze, nie chcą do końca wskazywać, w jaki sposób będą te środki wydawać, w jaki sposób będą realizować te cele – mówi Mazurek.
Jak tłumaczył, trwa spór w zakresie tego, czy najpierw wskaże się kwotę dla państw rozwijających się, czy najpierw te państwa mają wskazać swoje koncepcje rozwoju. – Negocjacje dotyczą konkretnych zapisów, w jaki sposób będą wdrażane poszczególne elementy tych porozumień – powiedział Mazurek, dodając, że przez lata wokół konwencji klimatycznych narosło wiele biurokracji, co dodatkowo komplikuje sprawę.