Śledztwo ws. syna Kurskiego. "Ciężkie naruszenie prawa"

Dodano:
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Audyt umorzonego postępowania ws. Zdzisława Kurskiego, syna b. prezesa TVP Jacka Kurskiego, wskazuje na "ciężkie naruszenie prawa". Sprawa dotyczy podejrzenia zgwałcenia nieletniej.

"Gazeta Wyborcza" w 2020 roku opublikowała artykuł "Koszmar Magdy w leśniczówce", w którym postawiono pytanie, "czy szef TVP wpływał na śledztwo ws. swojego syna". "Wyborcza" przytoczyła historię sprzed lat, kiedy to syn Jacka Kurskiego miał wykorzystywać nieletnią wówczas Magdalenę podczas wspólnego pobytu w leśniczówce w Danielinie, położonej nad jeziorem Motława Wielka. Według informacji "GW", sprawa wyszła na jaw, gdy dziewczyna miała 14 lat, zaczęła się wówczas okaleczać i trafiła do szpitala psychiatrycznego.

Informator: Śledztwo zostało skręcone

– Liczba i kaliber wykrytych nieprawidłowości wskazują, że śledztwo "skręcono" – mówi anonimowy informator "Gazety Wyborczej".

Dziennik donosi, że kłopoty mogą mieć m.in. prokurator-referent umorzonej sprawy Grażyna Wawryniuk, a także jej szefowa Teresa Rutkowska-Szmydyńska. Prokuratura złożyła już zawiadomienie o możliwości przestępstwa w tej sprawie.

– Nie chodzi o drobne uchybienia. To grube nieprawidłowości wskazujące na celowe działania lub zaniechania. I nie była to koronkowa robota, szli na rympał – twierdzi rozmówca "GW".

Co wykazał audyt ws. działań prokuratury?

Według nieoficjalnych ustaleń "GW" audyt wykazał m.in. oddalanie prawidłowo złożonych wniosków dowodowych pełnomocnika pokrzywdzonej, a także zlekceważenie zawiadomienia o kilkakrotnym gwałcie, które Magdalena – po osiągnięciu pełnoletności i przebyciu terapii – złożyła w biurze podawczym gdańskiej prokuratury. Kobieta zdecydowała się na ten krok po publikacji reportażu na jej temat w "Gazecie Wyborczej". Sprawie nie został jednak nadany bieg, ponieważ "śledztwo już się odbyło".

Dziennik zwraca uwagę, że wcześniejsze śledztwo dotyczyło jednak "doprowadzenia do poddania się innej czynności seksualnej", a nie wielokrotnego zgwałcenia. Oznacza to, że doniesienie z 2020 r. było osobnym zawiadomieniem o przestępstwie, w sprawie którego powinny zostać podjęte czynności.

Audytorzy wskazali również na pomijanie dowodów, które miały być niekorzystne dla Zdzisława Kurskiego, a także manipulowanie konkluzjami biegłego, który uznał pokrzywdzoną za wiarygodną. Kontrolerzy zwrócili również uwagę, że psychologa, który wydał opinię w sprawie, osobiście przesłuchała szefowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która miała być osobiście zaangażowana w postępowanie.

Prokuratura odpiera oskarżenia "Wyborczej"

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku odniosła się do publikacji "Gazety Wyborczej" już w 2020 roku.

"Opisane w nim drastyczne zdarzenia nie były przedmiotem umorzonego śledztwa prokuratury, ponieważ bohaterka publikacji nie wspomniała o nich ani w trakcie postępowania, ani w skierowanym do sądu zażaleniu na umorzenie śledztwa. Na decyzję o umorzeniu miały wpływ przede wszystkim opinie biegłych, a nie jakiekolwiek ingerencje ze strony któregokolwiek z dwóch Prokuratorów Generalnych, którzy pełnili urząd, gdy było prowadzone śledztwo” – czytamy w komunikacie prokuratury sprzed 4 lat,

Jak podkreślili śledczy, postępowanie dotyczące dopuszczania się innych czynności seksualnych wobec osoby małoletniej zostało wszczęte w listopadzie 2015 r. "Już w grudniu bohaterka artykułu „Gazety Wyborczej” została przesłuchana przez niezawisły sąd w obecności biegłego psychologa. Nie wspomniała wówczas o obcowaniu płciowym z osobą, której dotyczyło zawiadomienie. Wspominała jedynie o zdarzeniach sprzed około sześciu lat, których nie można jednoznacznie zinterpretować jako czynów o charakterze seksualnym" – zaznaczyła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

Śledczy podkreślili, że uczestniczący w przesłuchaniu biegły psycholog stwierdził, że "przesłuchana może uzupełniać braki pamięci elementami, które nie miały miejsca w rzeczywistości", natomiast kolejny powołany przez prokuraturę biegły z zakresu psychologii uznał, że "młoda kobieta może nieświadomie mówić o zdarzeniach, które nie miały miejsca".

"Jej relacje były niespójne. Odmiennie relacjonowała zdarzenia rodzicom, terapeutom i koleżankom. Różnice dotyczyły miejsca czynów, czasu ich zaistnienia i czynności sprawczych" – czytamy w komunikacie prokuratury z 2020 roku.

Źródło: Gazeta Wyborcza / DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...