Monika Kurska nie zaprzecza, że wysłała maila do matki Magdy Nowakowskiej zaraz po tym, jak pojawiły się zarzuty wobec jej syna, ale nie zdawała sobie sprawy, że zostanie on wykorzystany "w nieuczciwej kampanii wymierzonej w jej rodzinę".
"Jak każda matka na moim miejscu, byłam zdruzgotana, gdy po raz pierwszy usłyszałam, o co podejrzewany jest mój syn. Właśnie dlatego, nie kierując się interesem swoim i swojego syna, pełna troski odpowiedziałam Annie Nowakowskiej na jej maila z czerwca 2015 r. Odpowiedziałam jej jak przyjaciółce i zatroskanej matce. Wyraziłam rodzinie swoje szczere współczucie. Nie wyobrażałam sobie, że ten mail będzie początkiem nieuczciwej kampanii wymierzonej w mojego syna, w moją rodzinę" – czytamy w oświadczeniu.
"Od początku uważałam jednak, że trzeba tę sprawę rzetelnie wyjaśnić. Znam swojego syna najlepiej i wiem, że nie był w stanie popełnić czynów, które zarzuca mu Magda, jej rodzice i obecnie także dziennikarze. Zdawałam sobie także sprawę z tego, że w tle był konflikt personalny między Jackiem Kurskim a ojcem Magdy. Tak też, pod rygorem odpowiedzialności karnej za nieprawdziwe zeznania, zeznawałam w prokuraturze. Dziś, po pięciu latach własnych dociekań i dwóch umorzonych przez prokuraturę śledztwach, jestem przekonana o niewinności mojego syna" – podkreśla.
"W tej chwili został popełniony samosąd medialny na moim synu. Chcę, żeby prawda w tej sprawie została wyświetlona i zapewniam, że jest ona zupełnie inna niż ta kreowana przez naszych oszczerców" – czytamy dalej w oświadczeniu zamieszczonym na wp.pl.
Artykuł "Wyborczej"
"Gazeta Wyborcza" we wtorkowym wydaniu postanowiła uderzyć w Jacka Kurskiego. Pierwsza strona dziennika poświęcona została jego synowi. W artykule "Koszmar Magdy w leśniczówce", postawiono pytanie, „czy szef TVP wpływał na śledztwo ws. swojego syna”.
"Wyborcza" przytacza historię sprzed lat, kiedy to syn Jacka Kurskiego miał wykorzystywać pochodzącą z Trójmiasta, nieletnią wówczas, Magdę Nowakowską, podczas wspólnego pobytu obu rodzin w leśniczówce w Danielino położonej nad jeziorem Motława Wielka. Według informacji "GW", sprawa wyszła na jaw, gdy dziewczyna miała 14 lat, zaczęła się wówczas okaleczać i trafiła do szpitala psychiatrycznego. Jak podkreśla dziennik, "kontrolowana przez Zbigniewa Ziobrę prokuratura dwa razy sprawę umorzyła".
Oświadczenie ws. publikacji wydali wcześniej zarówno Jacek Kurski, jak i jego syn, który zapowiedział proces przeciwko autorom artykułu.
Czytaj też:
"Niezrozumiały cios zadany przez stryja". Syn Kurskiego reaguje na publikację "Wyborczej"Czytaj też:
"Oparty na kłamstwach". Prokuratura odpowiada na tekst "GW" ws. syna Jacka KurskiegoCzytaj też:
"Jarku, bracie, nie idź tą drogą". Kurski odpowiada na ataki "Wyborczej" na swojego syna