"Zżera go zazdrość". Doradca prezydenta o kompromitacji Tuska
Zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) przyjął w czwartek uchwałę rekomendującą zgłoszenie prezydenta Andrzeja Dudy na członka Międzynarodowego Komitetu olimpijskiego (MKOl).
Międzynarodowa kariera prezydenta. Tusk komentuje
W sobotę wieczorem do sprawy odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych Donald Tusk. Szef rządu wyraził w swoim wpisie przekonanie, że Andrzej Duda nie powinien zajmować miejsca osobom bardziej kompetentnym.
"Źli ludzie najwyraźniej wmanewrowali Pana Prezydenta w tę olimpijską awanturę. Kiedy tylko się zorientuje, że zajął miejsce medalistce olimpijskiej, od lat aktywnej w MKOl, szanowanej i kompetentnej, z pewnością podejmie właściwą decyzję" – napisał premier na platformie X.
Rzepecki odpowiada Tuskowi. "Zajmie się pan rządzeniem, a nie twittowaniem"
Wpis ten spotkał się z natychmiastową reakcją internautów, którzy zarzucili szefowi rządu wprowadzanie Polaków w błąd. Zareagował na niego także Łukasz Rzepecki z Kancelarii Prezydenta, który był w niedzielę gościem "Śniadania Rymanowskiego" na antenie Polsat News.
– Premiera Tuska zżera zazdrość. Widać, że premier po roku nieudolnych rządów chciałby po raz kolejny czmychnąć do Europy, ale tam też poznali się na jego talentach – ocenił Rzepecki.
Doradca Prezydenta RP wyjaśnił, że Andrzej Duda został zgłoszony do MKOl jednak na funkcję członka honorowego. Stanowisko to, jak mówił, jest od czasu śmierci Ireny Szewińskiej nieobsadzone. Jak podkreślił, nie przysługuje za nie wynagrodzenie. Oznacza to, że, wbrew temu co napisał Tuska, Duda nie zabierze nikomu stanowiska. Przypomniał tu również, że Maja Włoszczowska, którą prawdopodobnie miał na myśli premier, jest na "stanowisku etatowym".
– Wpis premiera, a wcześniej ministra sportu, pokazuje po raz kolejny kompromitację, pokazuje, że ci panowie kompletnie nie znają się na polskim sporcie, nie znają się na funkcjonowaniu MKOl-u – podkreślił Łukasz Rzepecki i zwrócił się do premiera: "Panie Tusk, kolejna kompromitacja. Zajmie się pan rządzeniem, a nie twittowaniem".