"Żądamy praw chrześcijan". W Syrii wybuchły protesty
Setki ludzi zebrały się w chrześcijańskich dzielnicach Damaszku i pokojowo przemaszerowały do siedziby prawosławnego patriarchatu Antiochii w dzielnicy Bab Sharqi. Niesiono drewniane krzyże i wywieszono dawną flagę Syrii z trzema gwiazdkami, obowiązującą w latach 1932-1958 oraz 1961-1963, a obecnie używaną przez grupy rebelianckie, które przejęły władzę w kraju po obaleniu Baszara el-Asada. Głosząc hasła: „Żądamy praw chrześcijan” uczestnicy protestów zwrócili uwagę na dyskryminację i niepewne warunki życia chrześcijan w Syrii.
Spalenie choinki miało miejsce w regionie mocno dotkniętym konfliktem w ostatnich latach i jest postrzegane jako przejaw nietolerancji i lekceważenia mniejszości religijnych, które w dalszym ciągu cierpią z powodu wojny domowej i napięć politycznych. Organizacje praw człowieka i grupy religijne potępiły ten czyn i wezwały władze syryjskie do pociągnięcia sprawców do odpowiedzialności. Według doniesień lokalnych mediów zatrzymano jedną osobę.
Lokalny Kościół prawosławny nazwała podpalenie „niewybaczalnym” i zaapelował o jedność i ochronę różnorodności religijnej.
Przewrót w Syrii
Przypomnijmy, że Asada obalili sunniccy dżihadyści z opozycyjnej Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) wraz ze wspierającymi ich mniejszymi organizacjami. W kraju wybuchły także walki między bojownikami wspieranymi przez Turcję a Kurdami.
27 listopada islamiści rozpoczęli udaną kampanię militarną przeciwko wojskom rządowym, które nie podjęły walki. Błyskawiczny pochód był możliwy z kilku powodów, m.in. brak pomocy ze strony Rosji i Iranu oraz właśnie niechęć sił Asada do obrony reżimu.
Według niepotwierdzonych do końca informacji prezydent Turcji Erdogan miał podjąć dyskretną akcję dyplomatyczną polegającą na uzyskaniu zgody Moskwy i Teheranu na obalenie syryjskiej władzy przez siły opozycyjne. Dotychczasowi sprzymierzeńcy Asada poszli z Ankarą na ten układ, co przyczyniło się do bezkrwawego obalenia Asada.