"Obecna władza też przekracza granice". Olejnik zaskakuje
W tekście zatytułowanym "Niepożegnanie Moniki Olejnik" dziennikarka żegna się z czytelnikami, jednocześnie zapowiadając, że wkrótce zacznie realizować "nowe pomysły w mediach". Wspomina także o polityce i swojej chorobie nowotworowej.
"Pisałam ironicznie, złośliwie, nikomu nie odpuszczałam" – stwierdziła Olejnik, wspominając proces jaki wytoczyła jej Krystyna Pawłowicz za to, że dziennikarka "zgryźliwie" napisała o jedzeniu przez nią sałatki na sali sejmowej.
Dziennikarka wspomina o Jarosławie Kaczyńskim, który w ciągu ostatnich lat miał "stać się innym człowiekiem" i "przymyka oko na najbardziej oburzające zachowania swoich kolegów". W działaniu prezesa Prawa i Sprawiedliwości nie ma, według Olejnik, żadnych granic. Co ciekawe, dziennikarka zauważa także niepokojące działania obecnej władzy.
"Obecna władza też przekracza granice, wchodząc do klasztoru dominikanów w poszukiwaniu człowieka, który jest oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Ciężar sprawy nie usprawiedliwia takiego kroku" – napisała.
Policja wkroczyła do klasztoru
Wydarzenie, o którym pisała Olejnik, miało miejsce 19 grudnia w Lublinie. Według relacji prowincjała polskich dominikanów o. Łukasza Wiśniewskiego, mundurowi przeszukiwali budynek przez dwie godziny. Jak zaznaczył, funkcjonariusze fotografowali cele zakonników, a także używali dronów. Działania miały związek ze sprawą Marcina Romanowskiego. Sprawdzano miejsca ewentualnego pobytu posła PiS po opuszczeniu przez niego szpitala wojewódzkiego w Lublinie.
Głos w sprawie zabrała Komenda Główna Policji. — Policjanci realizowali czynność na polecenie prokuratury, dotyczące przeszukania wskazanego miejsca i ustalenia miejsca pobytu poszukiwanego, wobec którego wydany został list gończy i nakaz zatrzymania – powiedziała Onetowi insp. Katarzyna Nowak, rzecznik KGP.
Policja zapewnia, że czynności przebiegały "z poszanowaniem wyjątkowego charakteru miejsca, a w trakcie działań funkcjonariusze nie mieli kominiarek na twarzach". – Nie nagrywali też przebiegu czynności – powiedziała insp. Nowak.