Wymiar (nie)sprawiedliwości w służbie stanu wojennego

Dodano:
Stan wojenny. Rozprawa przed sądem wojskowym przeciwko podziemnym wydawcom Źródło: PAP / Jerzy Kośnik
Grzegorz Majchrzak I Kluczową rolę w stosowaniu represji politycznych po 13 grudnia 1981 r. odegrali prezesi sądów. Nie ma tego w żadnych dokumentach, ale potrzebowali oni czasu, aby się zorientować, na których sędziów mogą liczyć po „solidarnościowym ukąszeniu”.

Po niespełna 16 miesiącach tzw. solidarnościowego karnawału stojący na czele Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i państwa Wojciech Jaruzelski zdecydował się na – jak to sam określał – stłumienie kontrrewolucji i wprowadzenie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego. Jednym z narzędzi służących temu celowi stał się wymiar sprawiedliwości. Jego zalecenia dla sądów – „każdego dnia naciska, żeby wreszcie zaczęły sypać się wyroki” – odnotował (pod datą 17 grudnia) wicepremier Mieczysław Rakowski na kartach swoich dzienników. Aby tak się stało, musiały jednak zostać spełnione co najmniej dwa warunki – niezbędne było prawo, które pozwoliłoby się skutecznie rozprawić z opozycją, i należało przed walką z „elementami antysocjalistycznymi” oczyścić wymiar sprawiedliwości.

Zmiana prawa

To pierwsze osiągnięto stosunkowo łatwo dzięki „przyklepaniu” przez członków Rady Państwa kilku (przygotowanych w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego) dekretów regulujących życie kraju po wprowadzeniu stanu wojennego. Oprócz dekretu o stanie wojennym najważniejsze w tym przypadku były dekret o postępowaniach szczególnych w sprawach o przestępstwa i wykroczenia w czasie obowiązywania stanu wojennego oraz dekret o przekazaniu do właściwości sądów wojskowych spraw o niektóre przestępstwa oraz o zmianie ustroju sądów wojskowych i wojskowych jednostek organizacyjnych Prokuratury Rzeczypospolitej Ludowej w czasie obowiązywania stanu wojennego.

Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...