Kałużny: Ta komisja powinna być natychmiast rozwiązana

DoRzeczy.pl: Zbigniew Ziobro nie trafi do aresztu na 30 dni. Jak pan ocenia decyzję sądu?
Mariusz Kałużny: Materiał dowodowy był miażdżący. Rzadko zdarza się sytuacja, w której cały kraj ma wgląd w dowody. A tutaj cała Polska widziała, że Zbigniew Ziobro – mimo że komisja jest nielegalna – stawił się przed nią, choć oczywiście nie dobrowolnie. Wszyscy widzieli, że był w budynku. Wszyscy widzieli, że został doprowadzony. Wiemy też, że członkowie komisji mieli informację o jego obecności. Świadczą o tym choćby słowa „kończcie szybko, bo zaraz tu wejdzie” czy relacja posła Wipplera, który mówił, że komisja zdawała sobie sprawę, iż Zbigniew Ziobro został doprowadzony. A mimo to komisja postanowiła publicznie kłamać i kompromitować się na oczach całej Polski.
Mamy też notatkę policyjną, którą ujawnił prawnik Zbigniewa Ziobry. Wynika z niej, że komisja była na bieżąco informowana o zatrzymaniu i przewiezieniu go do Sejmu. Mimo to złożyła wniosek o areszt. Jak pan to ocenia?
To perfidne działanie mające na celu aresztowanie Zbigniewa Ziobry. Notatka policyjna, która potwierdza, że komisja była na bieżąco informowana o miejscu pobytu i stanie zatrzymania Ziobry, jest miażdżącym dowodem przeciwko przewodniczącej Magdalenie Sroce i całej komisji. Sroka powinna natychmiast zostać usunięta z funkcji przewodniczącej, a sama komisja – rozwiązana, bo działa nielegalnie. Wszyscy jej członkowie i doradcy powinni zwrócić publiczne pieniądze, które pobrali za udział w tej farsie. To totalna kompromitacja. Marzą im się esbeckie metody – byle pretekst, byle powód, by wsadzić chorego człowieka do więzienia na 30 dni tylko po to, żeby sobie z nim „porozmawiać” na nielegalnej komisji. Takiej szopki, takiej kompromitacji, takiej hańby i tak niegodnego sprawowania mandatu posła nie widzieliśmy od 1989 roku.
Magdalena Sroka zapowiada odwołanie od decyzji sądu.
Najlepiej byłoby, gdyby pani Magdalena Sroka odwołała samą siebie z tej komisji. I najlepiej, gdyby odwołała się do rozsądku, a nie do poleceń służbowych Donalda Tuska. Pytanie do niej brzmi: czy ktoś wpływał na jej decyzje podczas komisji? Czy dostawała SMS-y, instrukcje, że ma szybko zakończyć obrady i wnioskować o areszt? Czy była inspirowana przez swoich politycznych mocodawców? Niech to powie publicznie, bo wszystko wskazuje na to, że tak właśnie było.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.