Służby nie wiedziały, gdzie jest morderca Cyba? "Przez blisko dwa tygodnie"
Ryszard Cyba, który w październiku 2010 r. zastrzelił Marka Rosiaka w biurze poselskim PiS w Łodzi, miał spędzić za kratkami co najmniej 30 lat. Ze względu na stan zdrowia na mocy postanowienia Sądu Okręgowego w Łodzi w marcu po odbyciu 14 lat więzienia opuścił zakład karny. Trafił do DPS-u, a stamtąd do szpitala psychiatrycznego. Obecnie, według Ministerstwa Zdrowia, przebywa na oddziale psychiatrii sądowej o wzmocnionym zabezpieczeniu. Wypuszczeniu mężczyzny towarzyszył komunikacyjny chaos. Media podawały kilka możliwych lokalizacji jego pobytu. Zorganizowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości konferencja prasowa nie tylko nie dała odpowiedzi na najważniejsze pytania, ale jeszcze pogłębiła wątpliwości.
Szef MS Adam Bodnar zapewnił, że "cała sytuacja, od początku do końca, znajdowała się pod kontrolą". Jednocześnie przyznał, że w przypadku zwolnienia Cyby objawił się "systemowy problem". "Choć władze państwowe cały czas miały kontrolę nad skazanym, a każda z instytucji działała wg swoich własnych procedur, to omawiana sytuacja ujawniła istniejące od wielu lat niedostatki systemowe" – mogliśmy przeczytać w komunikacie.
Szokujące ustalenia ws. Cyby. "Bez żadnej asysty policji!"
Jak poinformował dziennikarz śledczy TV Republika Piotr Nisztor, od 18 marca, kiedy Ryszard Cyby został zwolniony z zakładu karnego, do 31 marca, czyli dnia ujawnienia tej informacji przez Republikę, służby i instytucje państwa nie miały wiedzy na temat miejsca pobytu mordercy Marka Rosiaka.
"Przez blisko dwa tygodnie ten groźny morderca znajdował się pod opieką pracowników socjalnych oraz sanitariuszy, bez żadnej asysty policji! Dopiero po ujawnieniu informacji przez Republikę zaczęto ustalać miejsca pobytu Cyby, a do akcji wkroczyła policja" – podała Niezalezna.pl. Po zwolnieniu z zakładu karnego, Cyba trafił do schroniska dla bezdomnych w Lubojence (woj. śląskie). Placówka ta nie jest przystosowana do przyjmowania groźnych przestępców. 20 marca Cyba zgłosił odmowę przyjmowania leków i wszczął awanturę. Tego samego dnia został przewieziony na Oddział Psychiatryczny Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie, również bez asysty policji. "W międzyczasie zapadła decyzja o umieszczeniu go w Domu Pomocy Społecznej w Zelowie-Zabłotach. Został tam przewieziony transportem sanitarnym tylko w towarzystwie kierowcy i sanitariusz" – czytamy.