Dzicy lokatorzy zajęli hotel, a sąd każe właścicielom płacić
Pomimo skierowania sprawy do sądu, właścicielce Mardze Domínguez nie udało się uzyskać zgody na pełną eksmisję. Władze tłumaczą to trudnościami w identyfikacji wszystkich osób przebywających w opuszczonym hotelu oraz brakiem "wystarczających dowodów na popełnienie przestępstwa". Niepowodzeniem zakończyły się również próby negocjacji z dzikimi lokatorami, którzy oświadczyli, że opuszczą budynek dopiero po otrzymaniu 200 000 euro oraz zapewnieniu im alternatywnego miejsca zakwaterowania.
Dzicy lokatorzy zajęli hotel, właściciele muszą płacić
Nielegalni lokatorzy nie tylko zajmują budynek, ale również kradną, sprzedają cenne przedmioty, a nawet oferują noclegi w rzekomo "działającym" hotelu.
W konsekwencji absurdalnej postawy hiszpańskich władz problem tzw. squattingu, czyli nielegalnego zajmowania opuszczonych lub chwilowo niezamieszkanych nieruchomości, jest w Hiszpanii zjawiskiem powszechnym.
Prawo, zaktualizowane za rządów koalicji komunistów i socjalistów pod wodzą premiera Pedro Sáncheza, często działa na korzyść dzikich lokatorów, zmuszając właścicieli do ponoszenia kosztów ich zakwaterowania. Taka sytuacja sprzyja rozwojowi patologii i wzrostowi przestępczości — jednym z najskuteczniejszych, choć nielegalnych sposobów pozbycia się niechcianych mieszkańców staje się wynajmowanie do tego celu zorganizowanych grup przestępczych.