Sąd złagodził wyrok dla "Babci Kasi". Stwierdził, że szkodliwość czynu nie jest wysoka

Dodano:
Aktywistka Katarzyna Augustynek, znana jako "Babcia Kasia" Źródło: PAP / Paweł Supernak
Katarzyna Augustynek usłyszała w czwartek prawomocny wyrok w sprawie o znieważenie i naruszenie nietykalności wolontariusza fundacji pro-life.

Sąd Okręgowy w Warszawie obniżył karę orzeczoną wcześniej przez sąd rejonowy, uznając, że choć doszło do przekroczenia granic protestu, nie można mówić o dużej szkodliwości społecznej.

Incydent na Placu Zamkowym

Do zdarzenia doszło 1 maja 2022 roku podczas demonstracji Fundacji Pro-Prawo do Życia w centrum Warszawy. Augustynek miała – według ustaleń sądu – znieważyć jednego z wolontariuszy oraz ugryźć go w ramię. Oskarżona od początku utrzymywała, że jej reakcja była wynikiem emocji, prowokacji ze strony działaczy pro-life oraz sprzeciwu wobec ich publicznego przekazu. Ja od lat przeciwko temu protestuję. Ten przekaz ma charakter szkalujący i poniżający. (...) To był mój protest w ramach takich możliwości, jakie miałam – mówiła na sali rozpraw.

W pierwszej instancji, w listopadzie 2024 r., Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wymierzył jej 10 miesięcy ograniczenia wolności i obowiązek 30 godzin prac społecznych miesięcznie. Dodatkowo zasądzono 3 tys. zł nawiązki dla pokrzywdzonego i konieczność pokrycia kosztów sądowych.

Apelacja ze względu na rzekomą bezstronność sędzi

Obrona Augustynek odwołała się od wyroku, kwestionując m.in. bezstronność sędzi Katarzyny Olczak, która – jak wskazano – została powołana przez tzw. neo-KRS w kontrowersyjnej procedurze. – Konkurs był nierzetelny, a okoliczności powołania mają znaczenie, zwłaszcza w sprawie osoby aktywnej społecznie i zaangażowanej w obronę praw obywatelskich – argumentował obrońca Augustynek, Tomke Ptasiński.

Z kolei reprezentujący poszkodowanego adwokat Bartosz Malewski odpierał te zarzuty, twierdząc, że nie przedstawiono dowodów na brak bezstronności. Podkreślał również, że oskarżona celowo szukała konfrontacji i zakłócała legalne zgromadzenie.

"Miała prawo protestować, ale..."

Sąd Okręgowy częściowo przychylił się do apelacji, łagodząc karę do 4 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania 20 godzin prac społecznych miesięcznie oraz zwalniając z kosztów procesu.

– Oskarżona ma prawo protestować. Natomiast posunęła się w swojej formie protestu za daleko – uzasadnił sędzia Michał Doleżal. Wyrok jest prawomocny.

Źródło: RMF 24
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...