Wielka awantura w Trybunale Stanu. Sędzia: Do cholery, proszę zamilknąć!
Kilku sędziów Trybunału Stanu pojawiło się na środowym posiedzeniu TS w sprawie immunitetu I prezes Sądu Najwyższego, a jednocześnie przewodniczącej Trybunału Stanu Małgorzaty Manowskiej. Początkowo nie pozwolono im wejść na salę rozpraw, gdzie przygotowano miejsca jedynie dla trzech sędziów: Piotra Andrzejewskiego (przewodniczącego), Józefa Zycha i Piotra Saka.
– Prosimy o wydanie tóg i biretów. Mamy obowiązkowe stawiennictwo – wezwał wiceprzewodniczący TS Jacek Dubois. – Dobrze, dzwonimy po policję – powiedział. Atmosfera szybko się zaogniła.
– Do cholery, proszę zamilknąć! Dosyć tego. Proszę nie przeszkadzać. Obowiązuje kultura na tej sali – stwierdził sędzia Piotr Andrzejewski. – Kultura nie polega na tym, aby nie dopuszczano członków organu do organu – odparł Dubois.
– To jest niegodne funkcji sędziego. Będziecie odpowiadać dyscyplinarnie – zagroził w pewnym momencie Andrzejewski, po czym zarządził przerwę w obradach. – Proszę zdjąć togi – zaapelował do zgromadzonych sędziów. Następnie wiceprzewodniczący TS opuścił salę rozpraw.
Ważą się losy immunitetu Manowskiej
Przypomnijmy, że prokuratura chce postawić Małgorzacie Manowskiej trzy zarzuty: niezwołania posiedzenia Trybunału Stanu, głosowania obiegowego w Kolegium Sądu Najwyższego oraz działania na szkodę sędziego Pawła Juszczyszyna.
Prokuratura Krajowa złożyła w lipcu dwa wnioski o uchylenie immunitetu I prezes Sądu Najwyższego i jednocześnie przewodniczącej Trybunału Stanu.
W piątek Trybunał Stanu rozpatrywał w trzyosobowym składzie wniosek obrońcy Manowskiej, mec. Bartosza Lewandowskiego. Po analizie, pismo uznano za zasadne. Zapadła decyzja o wyłączeniu 12 sędziów TS ze sprawy uchylenia immunitetu I prezes SN. Trybunał uznał, że skoro sędziowie byli przesłuchiwani w tej sprawie przez prokuraturę w charakterze świadków, to nie mogą orzekać.