"To już nie jest skandal. To coś więcej". W sieci wrze po kompromitacji rządu
We wtorek "Rzeczpospolita" poinformowała, że na dom w Wyrykach, uszkodzony podczas rosyjskiego naloty dronów na Polskę, spadła polska rakieta. Pocisk miałby zostać wystrzelony przez F-16 podczas próby strącenia rosyjskiej maszyny. Gazeta wskazuje, że lubelska prokuratura bez żadnych trudności zidentyfikowała szczątki 17 dronów, jednak o obiekcie, który spadł spadł w Wyrykach, nie chce mówić.
Burza w social media
Informacje podane przez dziennikarzy "Rzeczpospolitej" wzburzyły polityków opozycji i komentujących sprawę internautów.
"Czyli było tak, że za ruskimi latawcami z silnikiem do kosiarki lataliśmy samolotami za 70 mln dolarów, strzelając do nich rakietami za 2 mln dolarów. Do tego, nie zawsze udało się trafić w latawiec, więc zniszczyliśmy też rakietą polski dom. A ja jestem atakowany za to, że po RBN nie czułem się tym wszystkim uspokojony" – napisał polityk Konfederacji Sławomir Mentzen.
"Zatajenie przed Prezydentem @NawrockiKn i opinią publiczną informacji o przyczynach uszkodzenia domu w Wyrkach jest kompromitujące dla rządu. Ekipa, która tyle mówi o walce z dezinformacją sama dezinformuje" – ocenił były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
"(...) Prezydent Karol Nawrocki i BBN NIE ZOSTALI poinformowani przez rząd o tym, że to POLSKA rakieta uderzyła w dom na Lubelszczyźnie. Zamiast tego, rząd ZATAJAŁ informacje przed opinią publiczną, licząc że to nie wyjdzie na jaw. To już nie jest skandal. To coś więcej" – stwierdził internauta Max Hübner.
"Rzeczpospolita ujawnia, że «rosyjski dron», który uderzył w dom w Wyrykach, był polską rakietą. Prokuratura zaraz potem utajnia sprawę. A później ten sam rząd dziwi się i narzeka, że zdecydowana większość Polaków nie wierzy w ich przekaz. Ja się nie dziwię" – napisał Konrad Berkowicz z Konfederacji.
"Rosja nie musi się starać w działaniach dezinformacyjnych. Wystarczy, że widzi jak wysoki odsetek sprawujących wysokie urzędy w Polsce jest na granicy niepełnosprawności umysłowej" – ocenił socjolog Marcin Palade.
"Rzeczpospolita podaje, że to polska rakieta uderzyła w dom w Wyrykach. Przypominam, że rządzący głosili, że strzelaliśmy do dronów rakietami za 2 miliony dolarów, bo inne metody mogły zagrażać życiu i zdrowiu polskich obywateli. Brawo Wy!" – czytamy na profilu internauty Wolność Słowa.
"O tym, że na dom mogła spaść rakieta z F-16 dowiadujemy się z mediów. Po raz kolejny komunikacja rządu okazała się katastrofalna! Polacy potrzebują jasnych, zgodnych z prawdą przekazów władzy w tak wrażliwych kwestiach. Z takiego chaosu cieszy się tylko wróg" – stwierdziła poseł PiS Olga Semeniuk-Patkowska.
"Polskie władze w sprawie Wyryk zachowują się trochę jak ukraińskie w sprawie Przewodowa. Jak wiadomo, że doszło do tragicznej pomyłki, to trzeba szybko się przyznać, przeprosić, wypłacić odszkodowanie i zamknąć temat, zamiast iść w zaparte, dając pole do popisu dla fanów teorii spiskowych i rosyjskiej propagandy"– napisał publicysta "Do Rzeczy" Maciej Pieczyński.
"Okazuje się, że władza zatajała prawdę o tym, że to rakieta z F16 trafiła w dom pod Włodawą. Okazuje się też, że Tusk strasząc »Białorusinami z dronem nad Belwederem« nakręcał fikcyjną aferę. Ta władza ma gęby pełne gadek o «dezinformacji», a sama tylko kłamie i dezinformuje" – ocenił bloger Paweł Rybicki.