Propozycja KE miała chronić Polskę. Projekt już budzi sprzeciw części państw UE
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła plan stworzenia muru dronów jako odpowiedź na rosnące rosyjskie zagrożenie. W ostatnich tygodniach bezzałogowce naruszyły granice Polski i Rumunii. Maszyny pojawiają się także nad Danią, Norwegią i Niemcami.
Podczas gdy państwa bałtyckie i Polska z zadowoleniem przyjęły inicjatywę, kraje oddalone od Rosji kwestionują jej wykonalność i logikę finansową. Prezydent Francji Emmanuel Macron ostrzegł, że "nie ma idealnego muru dla Europy”, a granica, o którą chodzi, ma długość około 3000 kilometrów.
Unijny komisarz obrony Andrius Kubilius, były premier Litwy, szacuje koszt projektu około 1 miliard euro i twierdzi, że mógłby on zostać zrealizowany w niecały rok. Zauważył również, że określenie "mur” może być mylące.
Nie wszyscy chcą budować mur dronów
Niektóre kraje obawiają się, że projekt może stać się narzędziem centralizacji decyzji obronnych w Brukseli. Włochy i Grecja apelują o to, aby europejskie pieniądze przyniosły korzyści całemu blokowi, a nie tylko jego wschodniej flance. Premier Finlandii Petteri Orpo przypomniał o potrzebie "solidarności” z państwami graniczącymi z Rosją i Ukrainą. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz miał ostro skrytykować propozycję Brukseli.
Eksperci podkreślają, że walka z dronami jest ważna, ale nie jest receptą na wygranie ewentualnego konfliktu. Europosłanka Anna Neumann stwierdziła, że "mur dronów nie ochroni nas przed cyberatakami” i nie rozwiąże problemów z obroną powietrzną ani produkcją amunicji.
Pomimo kontrowersji, przywódcy UE w Kopenhadze zatwierdzili propozycje Komisji dotyczące wzmocnienia zdolności zwalczania dronów, więc projekt prawdopodobnie zostanie w jakiejś formie zrealizowany. Jednak szczegóły dotyczące harmonogramu, finansowania i możliwości technicznych pozostają niejasne, a nazwa "mur dronów” już stoi pod znakiem zapytania.