NFZ desperacko stara się ratować budżet. Nowy pomysł może uderzyć w pacjentów
W ubiegłym tygodniu minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda poinformowała, że – zgodnie z prognozami – w Narodowym Funduszu Zdrowia w 2025 roku zabraknie 14 mld zł, a w 2026 roku aż 23 mld zł. Szefowa resortu zdrowia zaznaczyła, że jeżeli będzie realizowana tzw. ustawa podwyżkowa i będą realizowane świadczenia na dotychczasowym poziomie "to wiadomo, że pieniędzy zabraknie".
NFZ tnie liczbę świadczeń
Tymczasem "Rzeczpospolita" donosi, że kierownictwo NFZ, aby ratować tegoroczny budżet, zamierza obciąć liczbę podpisanych ze szpitalami umów na świadczenia poza ryczałtem na IV kwartał tego roku. Jak wyjaśnia dyrektor jednego ze stołecznych szpitali, każde ponad limitowe świadczenie, które placówka wykona w tym roku, będzie rozliczone w przyszłym roku. "Tym sposobem NFZ przerzuci koszty z ostatnich trzech miesięcy 2025 r. do budżetu na przyszły rok" – czytamy.
– System jest już teraz na granicy wydolności. Wykonanie tego ruchu wspomogłoby ratowanie sytuacji finansowej NFZ-u, ale kosztem cofnięcia nas kilka lat – mówi dyrektor jednego z dużych szpitali w mieście wojewódzkim.
Do czasu publikacji tekstu przez "Rzeczpospolitą" NFZ nie odniósł się do zawartych w artykule twierdzeń.
– Szpitale muszą ograniczać liczbę procedur, aby nie generować niezapłaconych nadwykonań, co bezpośrednio przekłada się na wydłużenie kolejek i pogorszenie dostępu pacjentów do opieki – mówi jeden z ekspertów w rozmowie dziennikarzami. Brak środków dla placówek będą skutkować nie tylko trudnościami dla pacjentów, ale także np. zwiększeniem zaległości płacowych dla pielęgniarek lub kontrahentów. Ostateczną decyzję, co do dostępności świadczeń dla Polaków podejmą dyrektorzy szpitali.
– W takiej sytuacji każdy przyjmie swoją strategię postępowania. Jedna z krańcowych jest taka, że osoba kierująca placówką ograniczy liczbę świadczeń do wysokości nowego niższego limitu, a druga – że nie zmieni się nic – mówi dyrektor jednego ze szpitali powiatowych w Małopolsce. Druga opcja wiąże się jednak z ryzykiem, że NFZ nie zapłaci za wykonane leczenie.