Budka: Nagrania premiera pokazują, że afera taśmowa nie była aferą PO
Oglądał Pan film „Kler” Wojciecha Smarzowskiego?
Borys Budka: Jeszcze nie widziałem. Obejrzę, gdy ucichną nieco emocje na jego temat. Dlatego na temat samego filmu nie będę się wypowiadał. Wiem oczywiście, że budzi wielkie kontrowersje. Jednak o samym obrazie będę mógł się wypowiedzieć po jego obejrzeniu.
Ojciec Rydzyk ważniejszy od prymasa Polski
Ale abstrahując od fabuły – otoczka samego filmu powoduje wzrost postaw antyklerykalnych. Są ataki, nieraz brutalne i krzywdzące na polski Kościół. Poszczególne przypadki patologii przedstawiane są jako obraz typowy dla całego Kościoła. Czy nie obawia się Pan, że wzrost postaw tego typu stanie się w Polsce zjawiskiem trwałym?
Trochę tak. Nie uważam jednak, by odpowiadał za to jakikolwiek film. Winę za to ponosi część polskiego Kościoła. Ta, która nie potrafiła rozliczyć patologii. A także Kościół ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka, czy biskupa Dydycza. Znaczna część polskich księży niestety jest bardzo mocno powiązana z jedną opcją polityczną – Prawem i Sprawiedliwością. I nie kryje tego przywiązania. To widać, a ludzi połączenie tronu i ołtarza coraz bardziej razi.
Nie zgodzę się, że Kościół jest związany z jedną opcją. Biskupi nie raz wypowiadali się bardzo krytycznie o niektórych decyzjach obecnego rządu. Niektóre wypowiedzi Prymasa Polski Wojciecha Polaka, czy przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego, choćby w sprawie uchodźców są tu najlepszym przykładem.
Ale choć duchowni ci formalnie zajmują najbardziej eksponowane miejsca w Kościele, jeżdżąc po mniejszych miejscowościach, po Polsce powiatowej, słyszę o niesamowitym zaangażowaniu księży poszczególnych parafii w kampanię PiS. Twarzą polskiego Kościoła nie jest dziś prymas Polski abp Wojciech Polak, ale ojciec Tadeusz Rydzyk. Dzieje się tak, pomimo, że dyrektor Radia Maryja nie ma żadnej formalnej władzy w Kościele. Jarosław Kaczyński nie jest prezydentem ani premierem, rządzi z tylnego siedzenia, ale jest przynajmniej liderem największej partii w Sejmie. Ojciec Rydzyk nie jest nawet przełożonym własnego zakonu. A dla wielu jest twarzą polskiego Kościoła.
PiS to nie żadni konserwatyści
A może ten polski Kościół jest dla was jako partii niewygodny, bo poszliście zbyt mocno w lewo?
Platforma Obywatelska jest formacją centrową, wielonurtową.
Ale skrzydło konserwatywne zostało podcięte podczas rządów Ewy Kopacz, wyraźnym skrętem w lewo, który się wtedy dokonał. Nie wydaje się Panu, że był to jeden z czynników, przez które przegraliście wybory?
Platforma Obywatelska była najsilniejsza wtedy, gdy miała skrzydło zarówno konserwatywne, jak i liberalne. I będziemy wzmacniać obydwa te filary. Jesteśmy w sojuszu z Barbarą Nowacką. Ale mamy w swoich szeregach polityków konserwatywnych, bo na prawdziwy konserwatyzm zawsze jest miejsce w Platformie. Wolności obywatelskie, prymat jednostki i własności prywatnej, poszanowanie prawa, decentralizacja i proeuropejskość. Te wartości nas łączą. Rzecz jasna w przeciwieństwie do PiS, które nie jest partią konserwatywną. To narodowi socjaliści.
Grubo…
Żeby było jasne – nie chodzi o żadne porównanie historyczne. Choć muszę przyznać, że język tej partii, propaganda i pogarda dla każdego, kto się od nich różni, przypomina najgorsze lata ubiegłego stulecia. Ale przede wszystkim chodzi o zdefiniowanie poglądów tej partii politycznej, która z jednej strony jest bardzo mocno nastawiona na podkreślanie wartości narodowych, patriotycznych, ale łączy je z jednoznacznym i zdeklarowanym, radykalnym socjalizmem ekonomicznym. Próba zdominowana gospodarki przez państwo, deprecjonowanie własności prywatnej, obsadzenie spółek skarbu państwa politycznymi działaczami. A do tego wprowadzanie kolejnych podatków i opłat, które zahamują rozwój gospodarczy. Jeśli dodamy do tego dążenie do jednolitej władzy państwowej to de facto mamy obraz budowania PRL-u bis.
Prawdziwa twarz premiera
Pojawiły się nagrania premiera Mateusza Morawieckiego. Jednak szczerze mówiąc – nie słychać na nich niczego kompromitującego… Taśmy pokazują prawdziwą twarz premiera. Myślę, że to może być wielki problem dla elektoratu PiS. Okazuje się, że tak naprawdę Mateusz Morawiecki jest uosobieniem patologii, których zwalczanie miało być spiritus movens dla tej partii. Abstrahuję od przyjacielskich relacji łączących go z prominentnymi osobami z otoczenia Donalda Tuska, który to Tusk jest wrogiem numer jeden dla Kaczyńskiego. Bulwersujące są obietnice organizowania dla byłych polityków środków finansowych. To są poważne deklaracje, które w ocenie niektórych prawników noszą znamiona przestępstwa. No i drugi aspekt tej sprawy. Akta sprawy zawierają zeznania, w których mówi się o tym, że Morawiecki miał być zaangażowany w proceder kupowania nieruchomości na tzw. słupy. Rodzi się pytanie, czy istnieje druga taśma, która mogłaby stanowić dowód na tego typu nielegalne działania. A jeśli tak - kto jest w jej posiadaniu. Czy premier może być obiektem szantażu? Albo czy taśmy mogą stanowić element wewnętrznej wojny w obozie władzy. Niezwykle zastanawiające jest milczenie Zbigniewa Ziobry. Przecież to on, jako Prokurator Generalny ma prawo odtajnić i podać do publicznej wiadomości wszystkie i formacje ze śledztwa. Wielokrotnie korzystał z takich możliwości. Jeśli w aktach sprawy nie ma materiałów obciążających premiera, dlaczego Ziobro nie chce mu pomóc w oczyszczeniu się z tych zarzutów. Myślę, że w tej sprawie będziemy mieli jeszcze kilka odsłon. Ale to, co dzieje się w tej chwili, pokazuje że tzw. "afera taśmowa" nie jest aferą Platformy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.