Ustawa o osobie najbliższej. Tak zagłosuje PiS
W piątek Władysław Kosiniak-Kamysz i Urszula Pasławska z PSL oraz Włodzimierz Czarzasty i Katarzyna Kotula z Lewicy przedstawili projekt ustawy o statusie osoby najbliższej w związku.
Reguluje on m.in. kwestie stosunków majątkowych, prawa do mieszkania i alimentów oraz dostępu do informacji medycznej. Zgodnie z projektem, strony zawierające umowę same będą decydowały o jej treści.
Katarzyna Kotula, minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów tłumaczyła, że to propozycja kompromisowa wypracowana między Lewicą a PSL. Projekt zakłada, że umowa o wspólnym pożyciu będzie zawierana u notariusza, nie zmienia stanu cywilnego stron zawierających umowę oraz uniemożliwia im zawarcie małżeństwa.
Błaszczak: To tylko wstęp do związków partnerskich
Do sprawy ustawy o osobie najbliższej odniósł się w środę szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Zapytany o to, czy wstrzyma się od głosu w tej sprawie, odpowiedział zdecydowanie: "Nie, będziemy przeciwni".
– To jest tylko wstęp do związków partnerskich, do związków homoseksualnych – powiedział parlamentarzysta.
– Ten projekt, nie znam szczegółów, ale z tego wnoszę, uderza w rodzinę – dodał.
Ograniczenie kadencji parlamentarzystom? Szpilka dla Kosiniaka-Kamysza
Mariusz Błaszczak skomentował też postulat ograniczenia kadencji posłów i senatorów.
– Poseł a minister to jednak inna funkcja. To tak jak wójt a radny, to też jest inna funkcja – wskazał polityk PiS. – Poseł i radny to jest ta sama grupa, a wójt, burmistrz, prezydent, minister, Prezydent Rzeczypospolitej, to jest też ta sama grupa, tylko na innym poziomie – dodał.
Parlamentarzysta zauważył, że między władzą wykonawczą a władzą ustawodawczą są różnice. – Jeżeli Kosiniak-Kamysz mówi o tym, że chce ograniczać kadencje posłów i senatorów, to konsekwentny jeżeli by był, to ograniczyłby również kadencje radnym. Bo radny i poseł to jest ten sam rodzaj władzy – stwierdził.