Kopczyński: Zjazd Tysiąclecia, czyli powrót elit odrodzonej Polski
Organizatorami były trzy podmioty: Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia, Fundacja Osuchowa oraz Agencja Artystyczna „Bel Canto”. W ramach Zjazdu odbył się koncert utworów kojarzonych z polskością i katolicyzmem, szereg paneli oraz Targi Wartościowej Książki. Czegóż tam nie było! O Żydach, Talmudzie i ludobójstwie w Palestynie, o banderowcach, masonach, satanistach, globalistach, o światowych spiskach tajnych elit, o fałszowaniu historii. A także o Gietrzwałdzie, Tradycji Katolickiej czy bohaterach czczonych przez polskich narodowców. Nie mogło też zabraknąć książek Grzegorza Brauna, jak i nowego zjawiska na polskiej prawicy: „Poradnika świadomego narodu”. Jednym słowem, niezbędnika ludzi określanych przez OKO.press jako „faszyści, antysemici i negacjoniści”. Kto chciałby zostać polskim nacjonalistą i katolickim fundamentalistą. powinien udać się na taką właśnie imprezę i wyposażyć w lekturę formacyjną. Nie jest to jednak formuła dla każdego – ludzie przygotowani do życia przez posoborowy modernizm i przekaz informacyjny III RP mogliby doznać tam głębokiego szoku i do końca swych dni nie odzyskać już masońskiej równowagi duchowej. Nie zalecam tym wszystkim, którzy chcą pozostać obywatelami Ukropolin.
Wstęp na wszystkie atrakcje Zjazdu Tysiąclecia był biletowany, a na głównej sali zaplanowano ponad 600 miejsc. Wszystkie wejściówki zostały wykupione na długo przed dniem imprezy, a ponieważ chętnych wciąż przybywało, to organizatorzy uruchomili sprzedaż dodatkowych biletów na same Targi Wartościowej Książki i część wydarzeń towarzyszących. Ogólnie do Villi Cyganeria w Skaryszewie stawiło się ponad 1000 osób z całego kraju, a nawet z zagranicy. Pierwotnie Zjazd miał odbyć się w innym terminie, w innym miejscu i z innymi artystami, wielu jednak szatanów było tam czynnych. W rezultacie odpadli pierwotni artyści, skuszeni honorarium, i odpadła sala, odebrana przez likwidatora z Polskiego Radia. Opowiadałem już tę historię na łamach niniejszego portalu. Wyznaczono nowy termin w nowym miejscu, czyli Villi Cyganeria w Skaryszewie. I ten obiekt został jednak zaatakowany przez siły ognia, po czym zapłonął ciemną nocą. Na szczęście udało się w porę ugasić płomienie, zanim strawiły całość. Potem pojawiły się anonimowe groźby zapowiadające atak bombowy podczas Zjazdu. Właściciele obiektu wykazali się jednak determinacją i wiernością wyznawanym ideałom.
Zjazd z prawdziwego zdarzenia
Pomimo tak licznych i poważnych przeszkód Zjazd się odbył w terminie. Wrogom powrotu polskich elit i Grzegorza Brauna pozostało już tylko liczyć na jedno: błędy organizatorów i blamaż całej imprezy, co z pewnością zostałoby nagłośnione przez wrogów polskiej niepodległości. Wreszcie w sobotę 18 października o godzinie 9.00 rozpoczęła się cała uroczystość. Najpierw pojedynczymi osobami, a wkrótce niekończącym się strumieniem zaczęli napływać goście Zjazdu Tysiąclecia. Używając terminologii teatralnej, publika waliła drzwiami i oknami. W krótkim czasie przed stanowiskami rejestracji zebrała się fala wezbraniowa ludzkiej powodzi. Rozpoczął się ścisk i zapanowało zamieszanie. To był moment, na który czekali wrogowie Brauna i polskiej niepodległości. Już-już zdawało się, że organizatorzy nie zapanują nad narastającym tłumem, że tsunami przeleje się przez stanowiska rejestracji i stratuje wszystko, co napotka na swej drodze. Organizatorzy, wsparci przez dzielnych pomocników z samodzielnych grup operacyjnych Bronimy Polskiej Granicy i młodzieżówki Korony, nie stracili jednak panowania nad sytuacją – goście zostali odprawieni i skierowani do właściwej sali, gdzie odbyło się oficjalne powitanie i rozpoczęto pierwszy z kilku paneli dyskusyjnych.
Wszyscy jednak czekali z niecierpliwością na przybycie Grzegorza Brauna. Ten zjawił się w południe, witany przez eskortę ułanów na koniach. W drzwiach obiektu nieoficjalny przywódca polskich patriotów został przyjęty przez właścicieli, organizatorów oraz dwóch husarzy – towarzyszy pancernych, z karabelami, w pełnych zbrojach i lamparcich skórach. Po uroczystym ingresie Grzegorz Braun udał się do Sali Rycerskiej, w której odbyła się debata historyczna. Poza polskim posłem do Parlamentu Europejskiego w dyspucie udział wzięli także: profesor Jerzy Robert Nowak oraz historycy Marek Skalski i Dariusz Rozwadowski. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy warto było kupić bilet, to ta dyskusja pozbawiła wszelkich wątpliwości. Poglądy na historię Polski i Europy zgodne z faktami, utajnianymi przez oficjalną historiografię, i praktyczne wnioski do polskiej polityki narodowej.
Debaty słuchało się z zapartym tchem, a czas przestał istnieć. Każdy, kto chce myśleć, dzięki tej wiedzy może się przekonać, co jest prawdziwym polskim dylematem od początku naszej państwowości. Jest to walka z handlarzami niewolników, którzy obsługiwali szlaki handlowe Eurazji i Afryki już od czasów starożytnych. Od zawsze handlowali ludźmi, a w epoce nowoczesnych technologii i masowej komunikacji rozszerzyli zakres swoich działań, teraz handlując również ich częściami i całymi narodami. Tym bowiem jest handel narządami, pobieranymi od przymusowych dawców, i planowe migracje, przenoszące miliony ludzi między krajami i kontynentami. Istnieje coś, co ponad epokami łączy handlarzy starożytności i współczesnych zdrajców, udających polityków, czyli wartości Talmudu, będące podstawą Unii Europejskiej. Tego między innymi można było dowiedzieć się podczas tej debaty, jak również tego, w jakim stopniu anglosascy i inni zagraniczni handlarze narodami prowokowali Polaków do działań samobójczych.
Koncert Tysiąclecia „Krzyż i Orzeł”
Po przerwie obiadowej przyszedł czas na część artystyczną Zjazdu, czyli Koncert Tysiąclecia pod znamiennym tytułem „Krzyż i Orzeł”. Na scenie wystąpiła Orkiestra Symfoniczna pod batutą Maestro Michała Kocimskiego. Występ swoim śpiewem uświetnili soliści: Paulina Glinka – sopran, Bogusław Morka – tenor oraz Łukasz Skrobek – baryton. Widowisko zaczęło się od uroczystego, wspólnego odśpiewania Roty, obowiązkowo na baczność. Repertuar, złożony z utworów i pieśni z ogromnego dorobku polskiej kultury muzycznej i tradycji patriotycznej, potoczył się gładko, porywając serca całej sali. Poszczególne utwory wprowadzał inspirującym komentarzem i kojącym głosem Marek Skowroński, kolejny raz prezentując światu swój samorodny talent. Brawom nie było końca, a na bis wykonano utwór zamykający koncert „Póki Polska żyje w nas” Włodzimierza Korcza do tekstu Wojciecha Kejne.
W czasie gdy publiczność rzęsistym aplauzem nagradzała wykonawców, dyrygent i soliści odbierali bukiety kwiatów. Wszyscy byli niezwykle wdzięczni za tak wzruszające przeżycie, z jednej strony pobudzające do zadumy i refleksji nad polskimi losami, a z drugiej strony – do radości z tego, że jest nas wielu, złączonych przez te same wyższe uczucia i szlachetne intencje, co daje nadzieje dla naszej wspólnej przyszłości. Przy tej okazji odżyło wspomnienie zawodu, jaki organizatorom i uczestnikom Zjazdu Tysiąclecia sprawili ci, którzy pierwotnie mieli wykonać Koncert Tysiąclecia, a woleli zagrać na Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera. Notabene wybory mają swoje konsekwencje, co można ujrzeć na głównym zdjęciu niniejszego artykułu. Zestawienie tych dwóch fotografii wydaje się znamienne – z jednej strony prawdziwie królewski Koncert Tysiąclecia, a z drugiej strony... dyrygent oblany czerwoną farbą na znak protestu przeciwko wspieraniu ludobójczej polityki Izraela.
Po koncercie nadszedł czas na podziękowania szczególnym darczyńcom i pozostałym osobom, dzięki którym Zjazd w ogóle był możliwy. Tak duża impreza odbyła się bowiem bez żadnego zewnętrznego finansowania, bez dotacji i grantów – wszystko zostało zorganizowane siłami społecznymi i pokryte z wpłat samych uczestników wydarzenia. Można więc powiedzieć, że goście stali się zarazem organizatorami, co zostało podkreślone. Debata i koncert nie były jednak jedynymi dominantami imprezy. Otóż po podziękowaniach przyszła pora na prezentację głównego przesłania Zjazdu Tysiąclecia. Na scenie stanęli wspólnie Grzegorz Braun i zarząd Instytutu Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia: Jakub Zgierski, Bartosz Kopczyński, Dariusz Rozwadowski i Robert Zawadzki. Wówczas została wygłoszona swoista odezwa do narodu: jeśli chcemy właściwie uczcić koronę Chrobrego i 1000 lat polskiej monarchii, to odzyskajmy niepodległość, budujmy Wielką Polskę Katolicką, uznajmy Maryję Królową Korony Polskiej, intronizujmy Jezusa Chrystusa Pantokratora na Króla Polski, odbudujmy swoją własną elitę narodową oddolnie, przystąpmy do wspólnej pracy dla tych zamiarów i włączajmy się w szeroki Front Gaśnicowy. Wszystko inne: gospodarka, bezpieczeństwo, złoża, zasoby, energetyka, nowe sojusze strategiczne, demografia – będzie funkcją i skutkiem podjęcia tych właśnie działań.
„Poradnik świadomego narodu” jako lektura formacyjna
Zapowiedziane zostały szerokie i przełomowe inicjatywy społeczne o charakterze formacyjnym: nowa edycja programu Konfederacji Korony Polskiej, Kamienie Węgielne Wielkiej Polski Katolickiej oraz szeroki program sterowania narodu i państwa, opisany w „Poradniku świadomego narodu”. Wspomniano również o kolejnych częściach tej przełomowej publikacji formacyjnej: druga pt. „Rewolucja bachantek” wyjdzie drukiem w listopadzie (już trwa przedsprzedaż), trzecia pt. „Pedalizacja narodu” na początku przyszłego roku, a czwarta, najważniejsza, pt. „Powrót królestwa”, na wiosnę 2026 roku. Uczestnikom Zjazdu bardzo przypadła do gustu i zapłodniła wyobraźnię myśl o przebudzeniu uśpionego olbrzyma Europy: Korony Królestwa Polskiego.
To jednak wciąż nie był koniec atrakcji – po wygłoszeniu orędzia na uczestników Zjazdu czekał jeszcze ogromny tort, a ponadto: dwa ostatnie panele dyskusyjne i nieodzowne podpisywanie gaśnic przez Grzegorza Brauna, co stało się już niepisaną tradycją spotkań z udziałem najbardziej niepokornego polskiego polityka. Wreszcie grubo po godzinie 20.00 sale Villi Cyganeria zaczęły pustoszeć. Zjazd Tysiąclecia został zakończony, jednak jego skutki będą trwać i objawiać się w czasie. Żmudna, acz chwalebna praca nad odbudową polskiej elity narodowej, połączona z budową Wielkiej Polski Katolickiej, została zainicjowana i okazało się, że są ludzie, którzy z zapałem i dobrą wiarą włączą się w ten wielki projekt cywilizacyjny, angażując swoje zasoby i talenty. Pokazali się też ci, którzy będą tej pracy przeszkadzać, zarówno od zewnątrz, torpedując różne przedsięwzięcia, jak i od wewnątrz, judząc, jątrząc i skłócając. Wszystkie te zagrożenia i osoby, działające na przekór, ujawniły się właśnie przy okazji Zjazdu Tysiąclecia, zarówno podczas jego organizacji, w trakcie realizacji i już po jego zakończeniu.
Jeden z takich kamieni obrazy dla idei Wielkiej Polski Katolickiej przytoczył Grzegorz Braun ze sceny Zjazdu Tysiąclecia, a wcześniej opisał Dawid Mysior na swoim kanale. Okazuje się bowiem, że w czasie gdy polscy patrioci i obrońcy Kościoła katolickiego, opierając się wszelkim atakom i walcząc z ogromnymi przeciwnościami, rozwijają wspólne idee, są też inni, którzy mają zupełnie odmienne pomysły na Polskę, na nowe zagospodarowanie jej terytorium, zasobów i ludności, z użyciem zupełnie obcej Lechitom pamięci historycznej. Jest w Wielkopolsce miasto Września, słynne ze strajku dzieci wrzesińskich w latach 1901–1902. Wówczas w odpowiedzi na okrutne traktowanie polskich uczniów przez pruskiego zaborcę i przymusową germanizację na lekcjach religii katolickiej Polacy powiedzieli „nie”. Prusakom sprzeciwiły się dzieci i rodzice. Duchowym przywódcą oporu był ksiądz Jan Laskowski, wikariusz parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Stanisława Biskupa Męczennika.
Władze pruskie surowo postąpiły z Polakami, którzy odważyli się sprzeciwić niemczyźnie. Odbył się proces gnieźnieński, w którym skazano 25 Polaków na grzywny i kary pozbawienia wolności od 2 miesięcy do 2,5 roku. Mimo pruskich represji opór Polaków wzrósł i stężał. Historia wrzesińskich dzieci stała się sprawą narodową dla Polaków wszystkich zaborów i zyskała sławę międzynarodową. W obronie odważnych uczniów wypowiadał się Henryk Sienkiewicz, a wydarzenia stały się inspiracją dla powstania „Roty” do tekstu Marii Konopnickiej i muzyki Feliksa Nowowiejskiego. Słowa, głęboko zapadłe w świadomości każdego Polaka, znane także wrogom polskości i przez tychże znienawidzone: „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni dzieci nam germanił”, „twierdzą nam będzie każdy próg”, „tak nam dopomóż Bóg” – wywodzą się właśnie od tamtych wydarzeń.
Pieśń chanukowa po niemiecku
Tymczasem Anno Domini 2025 we Wrześni zachodzą zupełnie inne porządki. Istnieje Fundacja Dzieci Wrzesińskich, na której stronie głównej możemy podziwiać roześmiane, pyzate buzie. Czytamy, iż „nasza Fundacja powstała w celu budowania lepszego środowiska w dziedzinie oświatowej, kulturalnej, społecznej i ekonomicznej”. W aktualnościach znajdujemy informację, że Fundacja prowadzi program „Louis Lewandowski – Wrzesiński Ambasador Kultury Muzycznej”. Projekt finansowany przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej, przy współudziale Burmistrza Miasta i Gminy Września, Fundacji Dzieci Wrzesińskich, Wrzesińskiego Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców, Pałacu na Opieszynie. Partnerami są: Abraham Geiger Kolleg Potsdam, Powiatowa Szkoła Muzyczna I stopnia we Wrześni, Liceum Ogólnokształcące im. Henryka Sienkiewicza we Wrześni, Parafia Farna we Wrześni oraz Muzeum Regionalne im. Dzieci Wrzesińskich.
Uzasadnienie całego projektu jest tak niesamowite, że trzeba je przytoczyć w całości. Za stroną internetową przytaczam in extenso, pisownia oryginalna:
Szanowni Państwo!
W tym roku podjęliśmy nową inicjatywę związaną ze sławnym synem naszego miasta – Louisem (Lazarusem łac. – Łazarzem) Lewandowskim. Wydaje się nam ona interesująca z punktu widzenia rozwoju kultury muzycznej w naszym mieście. Jest ona głęboko humanistyczna. „Człowiek to ten, który tworzy kulturę, który potrzebuje kultury, który dzięki niej sam się tworzy” – św. Jan Paweł II.
Louis (Lazarus) Lewandowski urodził się we Wrześni. Jest on dla nas jednym z wrzesińskich dzieci, które zmieniły rzeczywistość, obok tych, które walczyły o wolność w zakresie używania języka polskiego. Zmiany w życiu Louisa Lewandowskiego doprowadziły do niezwykłego rozwoju talentu muzycznego, który zaowocował bogatym dorobkiem kompozytorskim i sławą. Mamy przekonanie, że jego utwory muzyczne, które są nośnikiem również biblijnych treści, stanowiących fundament europejskiej kultury, mają wartość uniwersalną. W związku z tym zorganizowaliśmy wykład i koncert kameralny oraz koncert wokalno–instrumentalny. Zaproszeni muzycy gwarantują wysoki poziom artystyczny przedsięwzięcia.
Uważamy, że nasz projekt wpisuje się też w ideę ratowania życia podjętą w czasie II wojny światowej przez błogosławioną Rodzinę Ulmów, poprzez fakt ratowania od zapomnienia – mentalnej śmierci społecznej – twórczości muzycznej utalentowanego wrzesińskiego żydowskiego dziecka, chłopca z ubogiej wrzesińskiej rodziny – Louisa (Lazarusa) Lewandowskiego (1821 – 1894), a tym samym jego świata kulturowego, który zmiotła z terenu Wrześni i całej Polski okrutna zagłada w czasie II wojny światowej, której przeciwstawiali się, z narażeniem swojego życia, ludzie Sprawiedliwi, żyjący według najwyższych standardów moralnych. Muzyka Louisa Lewandowskiego jest nośnikiem – duchowymi skrzydłami biblijnego przekazu Przymierza z Bogiem – wspólnego dla chrześcijaństwa i judaizmu. “Szukajmy tego, co łączy, a nie tego, co dzieli” (Jan XXIII).
Owocem twórczości Louisa Lewandowskiego jest muzyka organowa i chóralna, a szukanie powiązań pozwala przyjmować postawę wzajemnego szacunku, tworzyć wspólnotę wartości, które prowadzą nas do Boga. Są przestrzenią nadziei, pokojowym dialogiem. Mogą być jednym ze spotkań na drodze Pielgrzymów Nadziei. Muzyka organowa w synagogach judaizmu reformowanego, której orędownikiem, twórcą cherzecijańskiej. Prawdopodobne jest, że kontakt z muzyką organową rozbrzmiewającą we wrzesińskiej farzedecydująco wpłynął na późniejszą twórczość i działalność Louisa. Ufamy, że muzyka, która ożywia słowa Biblii i jest wykonywana w wielu miejscach na całym świecie, wniesie pozytywne wartości również w miejscu narodzin i dzieciństwa jej twórcy. Dzieło koncertów to zasługa artystów, mecenasów kultury, sponsorów, patronów medialnych, organizatorów, ale przede wszystkim publiczności, którą serdecznie zapraszamy!
Imprezę rozłożono na dwa dni. 25 października 2025 roku przewidziano wykład i koncert kameralny w auli Liceum Ogólnokształcącego im. Henryka Sienkiewicza. W dniu następnym, 26 października, zaplanowano natomiast koncert wokalno-instrumentalny utworów synagogogalnych Lazara Lewandowskiego. Na miejsce wykonania tych kompozycji wybrano Kościół farny pw. Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława BM. Skład artystyczny robi wrażenie: Isidoro Abramowicz – kantor, Jakub Stefek – organy, Chór Synagogi Pestalozzistrasse w Berlinie, Chór Dziecięco–Młodzieżowy Wrzesińskiego Ośrodka Kultury oraz Chór Powiatowej Szkoły Muzycznej. Patronat honorowy objął Prymas Polski ks. abp. Wojciech Polak. Przygotowane utwory stanowią repertuar wykonywany w synagogach judaizmu reformowanego, a jednym z nich miałaby być pieśń chanukowa wykonywana po niemiecku przez polskie dzieci z Wrześni. Repertuar został zatwierdzony przez zarządców wrzesińskiej świątyni katolickiej, a imprezie nadano nawet charakter cykliczny.
Grzegorz Braun decyduje o polskiej kulturze?
Sprawa ta wymaga komentarza, są tu bowiem elementy sprzeczne. Mamy więc Wrześnię, słynną ze strajku dzieci przeciw niemieckiemu językowi, narzucanemu siłą, w obronie religii katolickiej. Tak było kiedyś. Dziś dzieci Wrześni wykonują w katolickiej świątyni żydowskie pieśni po niemiecku. Dzieci Wrześni to polski topos, coś bardzo symbolicznego i określonego: dzieci, broniące języka polskiego i wiary katolickiej, jedno i drugie pochodzące od polskich przodków. Dziś głównym dzieckiem Wrześni nie jest już Bronka Śmidowicz, Pela Jankowiak, Kazia Mularczyk, Romek Biały czy Ignacy Kujawa, lecz wcześniej Polakom nieznany Louis (Lazarus) Lewandowski, przez Wikipedię nazwany niemieckim kompozytorem i kantorem. Ów człowiek zmarł w 1894 roku w Berlinie, gdzie rozwinął swoją karierę, i to na długo przed wydarzeniami, które rozsławiły Wrześnię i polskie dzieci. Kiedyś Kościół katolicki, szczególnie polski, walczył z pruskim Kulturkampfem. Dziś władze Kościoła w Polsce patronują temu, że polskie dzieci wraz z berlińskimi muzykami śpiewają po niemiecku obce pieśni. Kiedyś symbolem Kościoła była Eklezja, która zatriumfowała nad Synagogą. Eklezja czci Chrystusa – prawdziwego Mesjasza, którego Synagoga odrzuciła. W Eklezji wszyscy ludzie mają nieśmiertelna duszę, w Synagodze duszę mają tylko należący do narodu wybranego, a goje to zwierzęta z ludzką twarzą. Kiedyś w kościele śpiewano hymny na cześć Chrystusa, a dziś wykonuje się pieśni triumfującego Talmudu.
Te sprzeczności są pozorne, gdy przyłożymy właściwą miarę. To, że oficjalne władze realizują dziś program pruski, to nic nowego, bo kiedyś też to robiły. Jedyna różnica, że wówczas zmuszały do pruskiej mowy pod przymusem, a dziś dobrowolnie. Inaczej zachowuje się obecnie lud polski, kiedyś broniący się przed obcym wrogiem, a teraz otwierający się na wrogów, co jednak obciąża winą elity, stojące po stronie zaborców. To też nic nowego, kiedyś też tak było, po stronie ludu i polskości stała tylko ich część. Główna różnica polega na tym, że kiedyś Polacy wiedzieli, że są pod zaborem, a dziś utrzymywani są w złudnym przeświadczeniu, że mają niepodległość i wolność, dlatego się nie bronią przed podmianą. Podmienia się na razie pamięć historyczną, Polaków zamieniając na Niemców i Żydów, co jest przygotowaniem do podmiany ludności polskiej na ukropolińską. Kto z tym walczy, jest karany, jak Polacy na początku XX wieku i Polacy współcześnie.
W chwili gdy piszę te słowa, dochodzą mnie słuchy, że widowisko we Wrześniu zostało odwołane, a wszystkiemu winien jest... Grzegorz Braun. „Gdy drżący o bezpieczeństwo organizatorzy mieli zostać bez pomocy, systemowe wsparcie ciągle otrzymuje łamiący prawo Braun” – grzmi niemiecki Onet, który ostrzega, że to właśnie ten polityk „decyduje o polskiej kulturze”, blokując jakże światłe inicjatywy pokroju śpiewania pieśni chanukowych po niemiecku, i to przez dzieci w polskim kościele. Sprawczość w polityce jest bardzo istotna, a skoro osiągnięcia na tym polu odnotowują nawet polskojęzyczne media głównego ścieku, to tym bardziej możemy mieć powód do satysfakcji. Jeżeli ktoś miałby jeszcze wątpliwości co do zasadności protestu, to wystarczy przytoczyć opinię Tomasza Terlikowskiego (niegdyś prawica, dziś TVN), którego zdaniem postawa środowiska Grzegorza Brauna nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Krótko mówiąc, wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Właściwe przesłanie Zjazdu Tysiąclecia
Zjazd Tysiąclecia blokowany przez władze propruskie, artyści skaptowani przez Żydów, a patrioci, walczący o polską pamięć historyczną i polskie interesy, stawiani przed sądami. Niedawno uruchomiony proces Grzegorza Brauna za przeszkadzanie Prusakom i Żydom jako żywo przypomina proces gnieźnieński. Trudno też zakładać, że wrzesińska inicjatywa żydowskich koncertów jest przypadkiem. Zbyt wiele symboli w tym się kryje. Tak samo jak przypadkiem nie może być przejęcie artystów, mających wykonać kantatę o Bolesławie Chrobrym, przez festiwal kultury żydowskiej. Najwyraźniej istnieje dokładny i konsekwentny plan wymazania Polski z mapy i pamięci, by zastąpić ją Ukropolin, połączony z planem usunięcia etnicznych Polaków i zastąpienia nas inną ludnością: ukraińską, afrykańską czy azjatycką. Warstwą zarządczą mają być Niemcy, a zarządzać ma naród, który sam siebie wybrał po odrzuceniu Mesjasza. Za bardzo przypomina to projekt Paneuropy, ujawniony w 1923 roku przez Richarda Coudenhove-Kalergiego, aby nie mogło to być prawdą. Dążenia do tego celu przewijają się w historii Polski jeszcze wcześniej, już od Traktatu z Radnot z 1656 roku.
Polacy muszą zrozumieć, że zostali przez kogoś bardzo znienawidzeni bardzo dawno temu za swoje przywiązanie do ziemi i katolicyzmu, i że ten ktoś nie zapomina, wciąż knuje i szkodzi, używając naszych polskich wad i słabości. Ci, którzy nas tak bardzo nienawidzą, chcą naszego unicestwienia i do tego właśnie dążą, posługując się swoimi podstawionymi agentami i zdrajcami spośród nas. Pewnym sposobem naszej likwidacji zawsze jest odejście od wiary ojców, po którym Polak zapomina, że jest Polakiem. Polak, który zapomniał, że jest Polakiem i wyznawcą Chrystusa, staje się anty-Polakiem i wyznawcą Szatana. Służy wówczas wrogom zarówno Polski i Eklezji, a zwłaszcza gdy pełni wysokie godności. Dużo jest do wykonania w Polsce pracy informacyjnej i formacyjnej, aby uświadomić i natchnąć Polaków, że muszą i mogą się bronić przed Ukropolin oraz fałszywymi Polakami. I że nasz wróg szkodzi nam najbardziej wtedy, gdy ma swoich ludzi pośród nas. Agentów wroga najpewniej rozpoznać można po tym, że napędzani własnym ego judzą, jątrzą, przeszkadzają, czynią waśnie, zwalczając każdą konstruktywną inicjatywę. Aby uniknąć narodowego samobójstwa, Polacy potrzebują nowej warstwy przywódczej –i takie też było przesłanie Zjazdu Tysiąclecia. Odbudujmy polskie elity, odbudujmy Elitę Organiczną Narodu.
Więcej znajdziecie w kolejnych księgach „Poradnika świadomego narodu”. Właśnie trwa przedsprzedaż drugiej części pt. „Rewolucja bachantek”. Zachęcam do pilnej lektury.