Kto chce oszukać prezydenta Polski?

Kto chce oszukać prezydenta Polski?

Dodano: 
Grzegorz Braun i Artur Bartoszewicz
Grzegorz Braun i Artur Bartoszewicz 
Bartosz Kopczyński 31 sierpnia w Teatrze Wielkim w Warszawie odbywał się uroczysty koncert, kończący Festiwal Kultury Żydowskiej Warszawa Singera. Nie byłoby może w tym niczego dziwnego, istnieje wszak takie pojęcie jak Polin i w jego ramach ten festiwal odbył się już 22 razy. Tym razem doszło jednak do incydentu nietypowego dla tak szacownego miejsca.

Samo przygotowanie do koncertu zdradzało pewną nerwowość u organizatorów, nie zwykliśmy bowiem w Polsce być wzywani do przybycia na koncert z wyprzedzeniem 1,5 godziny, jak na lotnisko. Nie obcowaliśmy dotąd z sytuacją, w której policjanci kontrolują wchodzących melomanów na okoliczność niebezpiecznych przedmiotów. Główną gwiazdą występu był izraelski śpiewak Dawid D’Or, który w przemowie przed koncertem wzywał do ogólnego przebaczenia i pogodzenia się ludzi na całym świecie za pośrednictwem muzyki, która nie jest przecież polityką, lecz sztuką, łączącą, a nie dzielącą.

Na koncert ten przybyły jednak również dwie młode panie, aktywistki szczerze przejęte losem ludności semickiej w Palestynie, traktowanej bez przebaczenia ze strony położonego tam państwa i jego żołnierzy. Jedna z pań oblała śpiewaka czerwoną farbą, a druga rozwinęła flagę Palestyny. Można by to skwitować jako chuligański wybryk rozemocjonowanej młodzieży, podobny do ataku na tle klimatu w Filharmonii Narodowej, tu jednak poruszany problem jest rzeczywisty i skłania do myślenia, tak samo jak rozmiary celebracji wszystkiego co żydowskie.

Nie to jednak jest głównym wątkiem niniejszego artykułu – nie chcę zajmować się izraelską sławą, lecz cichym bohaterem drugiego planu, którego muszę jednak wywołać na plan pierwszy: dyrygentem i jego zespołem. Na koncercie tym grała orkiestra symfoniczna Sinfonia Viva oraz jej dyrygent, wybitny kompozytor Maestro Tomasz Radziwonowicz. Tak się ułożyły nurty rzeki dziejów, że ów muzyk znalazł się nie tylko na podium dyrygenckim obok sławnego Żyda, oblanego czerwoną farbą na znak protestu, ale również chcąc nie chcąc w głównym nurcie niejawnej polityki uprawianej w Polsce.

Tajemniczy kandydat na prezydenta

Musimy się jednak cofnąć do wiosny 2024 r. i przejść do zupełnie innej postaci, a mianowicie doktora Artura Bartoszewicza, kandydata w wyborach prezydenckich w 2025 r. Rok wcześniej ten pan był znany głównie w kręgach ekonomistów i ludzi interesujących się gospodarką, jako uznany specjalista, działający na styku nauki akademickiej, biznesu i polityki od początku XX wieku. Wiosną zeszłego roku pan Bartoszewicz zaczął się intensywnie pojawiać na różnych konferencjach prawicowo-konserwatywnych, a latem jego obecność dała się wyraźnie zauważyć w mediach, również tych głównego nurtu, nie tylko prawicowych, ale także zagranicznych i lewicowo-liberalnych. Było to cenne doświadczenie, bo jak dotąd nikt o tak zdecydowanie prawicowych i patriotycznych poglądach nie był tam zapraszany.

Postulaty głoszone przez dr. Bartoszewicza, zasadniczo spójne i logiczne, były jak na mainstream ekstremalne: wolny rynek, antyunijność, dostęp do broni, demokracja bezpośrednia, zagrożenie ze strony Ukrainy, Rota hymnem Polski. Zainteresowanie publiki tą postacią rosło wraz ze wsparciem medialnym. Na jesieni pojawiły się sugestie ze strony dr. Bartoszewicza, że może będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Na przełomie lutego i marca przypuszczenia stały się faktem i oto do szranków prezydenckich stanął dr Artur Bartoszewicz, zaliczający się do kandydatów prawicowych, konserwatywnych, wolnorynkowych i patriotycznych. W krótkim czasie zebrał 250 tys. podpisów, w większości przez Internet, w rekordowo krótkim czasie. Wieszczyło to wielkie poparcie społeczne, a przychylność wszelkich mediów zwiastowała sukces co najmniej medialny.

Tymczasem kampania rozpoczęła się na dobre w kwietniu i tak jakby z bardzo skromnym udziałem dr. Bartoszewicza. Nie było widać banerów ani ulotek, w mediach też sporo przycichło. Kampanię zdominowali murowani faworyci, co nie dziwi, zastanawia natomiast, czemu uznany ekonomista nie zdołał wyprzedzić takich kandydatów jak Marek Jakubiak, Joanna Senyszyn czy Krzysztof Stanowski. Artur Bartoszewicz zdobył ok. 95 tys. głosów, co dało mu 11. miejsce. W porównaniu z podpisami, zebranymi jakoby przez Internet, wygląda to słabo. Tyle fakty, które mówią same za siebie i są z łatwością sprawdzalne. Dalej znajduje się już opowieść o faktach, bazująca jednak na wypowiedziach uczestników wydarzeń. Jak ją przekazali, tak ja opisuję.

Wspaniałomyślna oferta

Gdzieś na jesieni 2024 r. dr Bartoszewicz spotkał się z Maestro Tomaszem Radziwonowiczem, kompozytorem i wieloletnim dyrygentem orkiestry Sinfonia Viva, bywalcem sal koncertowych całego świata, postacią znaną w muzycznym uniwersum. Znajomość panów była możliwa dzięki kontaktom w sferach uczelnianych. Maestro skarżył się już wówczas na obecną, uśmiechniętą władzę, która nie jest zainteresowana prawdziwą sztuką, gdyż promuje kulturę uśmiechniętą i tęczową. W związku z tym orkiestra symfoniczna z dużym dorobkiem i długą tradycją ma zbyt mało zamówień, co rzutuje nie tylko na status muzyczny, ale również ekonomiczny muzyków.

Pan Bartoszewicz złożył więc atrakcyjną propozycję: niech Maestro skomponuje wspaniały utwór, uświetniający tysiąclecie Korony Polskiej, w duchu tradycyjnie katolickim, a następnie zorganizuje wspaniały koncert na Wielkanoc, a on, przyszły Prezydent Polski, dzięki swoim wspaniałym znajomościom z bardzo bogatymi ludźmi sfinansuje całość. Finansowanie miało objąć pracę kompozytora, dyrygenta i orkiestry oraz pewne koszta towarzyszące. Rychło zawiązał się nieformalny komitet organizacyjny, w którym zaangażowały się osoby kultury i nauki. Wyznaczono termin koncertu na 24 kwietnia 2025 r. i miejsce: kościół pw. Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim. Niejako w rewanżu za wsparcie dzieła Maestro Radziwonowicz przystąpił do Obywatelskiego Komitetu Poparcia Kandydata na Prezydenta RP Artura Bartoszewicza.Prace raźno ruszyły naprzód, komitet organizacyjny koncertu działał, dzieło było w trakcie i gdzieś pod koniec lutego 2025 r. były już potrzebne transfery finansowe. Tymczasem kandydat na prezydenta, dusza całego przedsięwzięcia, przestał się kontaktować, odbierać telefony i oddzwaniać.

W tym momencie na scenę wchodzi Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia. Założyciele Instytutu również mają kontakty w sferach naukowych i do ich wiadomości doszła wiedza o całej sprawie i kłopotach Maestro Radziwonowicza. W końcu zdeterminowany dyrygent wysłał do dr. Bartoszewicza wiadomość o swoim wystąpieniu z Obywatelskiego Komitetu Poparcia. Natychmiast sam zainteresowany zadzwonił i sumitował się za brak kontaktu, przyznając, że zbieranie finansów nie idzie po myśli, ale jak zostanie Prezydentem RP, to wówczas zrefinansuje koncert ze środków Unii Europejskiej. W gronie organizatorów koncertu zapanował konsternacja. Pożegnano się więc z obietnicami dr. Bartoszewicza i komitet zaczął szukać finansowania na własną rękę, jak kto mógł. Niestety nie znalazł się nikt ze sfer rządowych, biznesowych i politycznych. Nikt nie chciał wyłożyć pieniędzy na koncert uświetniający Tysiąclecie Koronacji Bolesława Chrobrego. I wtedy na scenę weszła Konfederacja Korony Polskiej.

Pomocna dłoń Grzegorza Brauna

Założyciele Instytutu Wiedzy Społecznej mają kontakty w sferach politycznych, więc rozpuścili wici również tam. Jak wspomniano, z Konfederacji WiN i PiS nikt nie był chętny nawet rozmawiać, natomiast pozytywnie zareagowały władze Konfederacji Korony Polskiej. Odbyły się trójstronne rozmowy między Instytutem, orkiestrą Sinfonia Viva a Konfederacją Korony Polskiej, którą reprezentowali europoseł Grzegorz Braun i poseł Włodzimierz Skalik. Okazało się, że to środowisko bardzo entuzjastycznie zapatruje się na pomysł uczczenia 1000-lecia Korony Królestwa Polskiego, więc chętnie wejdzie we współpracę z Sinfonia Viva i Maestro Radziwonowiczem. Jego kantata pasowała zarówno do celów Korony, jak i zamysłu imprezy, której termin zgodnie postanowiono przenieść na jesień.

Ustalono, że pierwsze koszty weźmie na siebie Fundacja Osuchowa, współpracująca z Koroną, a następnie zostanie zorganizowana publiczna zbiórka, firmowana przez Grzegorza Brauna i Maestro Tomasza Radziwonowicza. Tak miały połączyć się świat polityki i świat sztuki, w celach wyższego rzędu i dla pożytku publicznego. Stwierdzono, że impreza odbędzie się 5 października 2025 r. w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie. Podczas wydarzenia miał odbyć się zjazd szeroko rozumianej prawicy niepodległościowej, a przede wszystkim członków i sympatyków Konfederacji Korony Polskiej, a ponadto: targi książki, debata historyczna i bankiet. Całość miała zostać uświetniona uroczystą prapremierą kantaty Maestro Tomasza Radziwonowicza: „Rzecz o królu Bolesławie na tysiąclecie koronacji ułożona”.

Podpisana została stosowna umowa o współpracy między Instytutem Wiedzy Społecznej, Fundacją Osuchowa a Orkiestrą Sinfonia Viva, a następnie organizatorzy otrzymali od Polskiego Radia fakturę pro forma na wynajem sali. Wszystkie postanowienia były jawne i jasne: Polskie Radio wiedziało, komu wynajmuje salę i w jakim celu, Korona i Instytut wiedzieli, co chcą zrobić i z kim, a Maestro wiedział, co będzie grał i dla kogo. Faktura została opłacona w całości ze środków Fundacji Osuchowa. W związku z tym do wszystkich osób zainteresowanych wykonaniem dzieła trafiła informacja, że zostanie ono wykonane. Tu po raz ostatni pojawia się dr Artur Bartoszewicz, gdy w pierwotnym dniu koncertu, 24 kwietnia 2025 r., nie zastał imprezy w kościele pw. Wszystkich Świętych. Wyeksplikował wówczas swój żal i niejaką pretensję, dlaczego nie ma koncertu. Po tym akcencie postać ta znika ze sceny spektaklu, gra jednak toczy się dalej.

Braun bez dostępu do mediów publicznych?

Pod koniec lipca wstępne przygotowania do Zjazdu Tysiąclecia zostały ukończone i organizatorzy przystąpili do publicznej zbiórki finansów. Wcześniej w mieszkaniu Maestro Radziwonowicza zostały nakręcone materiały promocyjne, na których dyrygent orkiestry i Grzegorz Braun, podając sobie ręce dla dobra polskiej sztuki, zapraszają na wspólne wydarzenie. Informacje te pojawiły się w mediach społecznościowych, do których dostęp ma Konfederacja Korony Polskiej, a które są regularnie śledzone przez setki tysięcy Polaków. Widocznie jednak nie tylko nich, gdyż natychmiast po upublicznieniu komunikatu zaczęły dziać się rzeczy dziwne. Najpierw o wydarzeniu w tonie alarmistycznym napisał portal OKO.press. Następnie prezes (a właściwie „likwidator”) podmiotu „Polskie Radio Spółka Akcyjna w Likwidacji” Paweł Majcher nagle odmówił wynajęcia Studia Koncertowego. Na stronach portalu OKO.press możemy przeczytać:

„Na naszych antenach i w naszych studiach nie ma miejsca dla ludzi, którzy łamią prawo, sieją nienawiść, wygłaszają poglądy rasistowskie czy antysemickie, negując przy tym prawdę historyczną” – napisał w przesłanym OKO.press oświadczeniu Paweł Majcher, likwidator i redaktor naczelny Polskiego Radia. Zaś Jan Ordyński, przewodniczący Rady Programowej Polskiego Radia, stwierdził:„Grzegorz Braun nie powinien mieć w ogóle dostępu do mediów publicznych”.

Władze Korony były przygotowane na taka sytuację i natychmiast rozpoczęły poszukiwania innej sali. Wówczas do osób z Instytutu Wiedzy Społecznej odezwał się Maestro Tomasz Radziwonowicz, twierdząc, że wycofuje się z całej imprezy i nie ma już o czym mówić. Dodał też, że popiera to, co robi Grzegorz Braun, ale o tych komorach to lepiej nie mówić. Całości dopełnił oficjalny mail, wysłany przez Orkiestrę Sinfonia Viva do współorganizatorów koncertu, że wycofują się z przedsięwzięcia. Maestro w rozmowach z członkami Instytutu Wiedzy Społecznej ujawnił jeszcze inne szczegóły. W momencie gdy lewackie media rozpoczęły swoją akcję, do Maestro zgłosił się tajemniczy sponsor z Belgii, oferujący bajońskie sumy w okolicach 1,8 miliona zł rocznie za koncertowanie. Zgłosili się też przedstawiciele środowisk żydowskich, proponujący cykl koncertów dla swoich. Warunek dla uruchomienia tych możliwości był ten sam: odstąpić od współpracy z Grzegorzem Braunem i od przekazu tradycyjnego katolicyzmu. Rzecz ciekawa, w rozmowie z członkami Instytutu, oczekując na Grzegorza Brauna, sam Maestro mówił, że odkąd nastała uśmiechnięta władza, to nie otrzymuje intratnych propozycji. Tu dygresja: czyżby Grzegorz Braun dysponował mocą magiczną?

Dla Żydów tak, a dla Polaków nie 

Władze Konfederacji Korony Polskiej we współpracy z Instytutem Wiedzy Społecznej na początku sierpnia poinformowały opinię publiczną o całej sytuacji, organizując również pikietę przed siedzibą Polskiego Radia. Sprawa nie zainteresowała jednak głównych mediów. Jednocześnie publiczną stała się informacja, że Sinfonia Viva pod batutą Tomasza Radziwonowicza zagra na koncercie finałowym 22. Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera, w dniu 31 sierpnia, wraz ze światowej sławy izraelskim śpiewakiem Davidem D’Orem. Dalej nastąpiło to, co opisano na początku artykułu.

Historia ta jednak nie chce się skończyć, jakby żyła własnym życiem. Oto na początku września w środowiskach naukowych i artystycznych Warszawy, zorientowanych patriotycznie, rozeszła się wieść, że trzeba pomóc Maestro Tomaszowi Radziwonowiczowi w wykonaniu jego kantaty. Że wcześniej co prawda była w to zaangażowana Korona i Grzegorz Braun, ale się wycofali i dyrygent został na lodzie. Powstał więc kolejny honorowy komitet wsparcia, złożony z ludzi zasłużonych dla nauki i kultury; mówi się m.in. o prof. Andrzeju Nowaku. To środowisko zamierza wystąpić z listem do Prezydenta RP Karola Nawrockiego z prośbą o objęcie patronatem prezydenckim koncertu na okoliczność Tysiąclecia Koronacji Chrobrego. Zaczęto już zbierać podpisy pod tym listem wśród ludzi znanych i organizacji społecznych. Sprawa niebawem będzie nagłaśniana.

Nie sposób pozostawić tej niesamowitej historii bez postawienia konkretnych pytań. Historia pewnego koncertu, który nie może się odbyć, jest bowiem nicią Ariadny, prowadzącą nas przez labirynt sytuacji w Polsce i na świecie. Dzięki niesamowitym splotom okoliczności Polacy mogą tę nić ujrzeć i zacząć szukać kłębka. Podążanie za nicią prowadzi nas do wniosku, że nie jest to pojedyncza nić, ale cała pajęcza sieć, tyle że w chaosie medialnego szumu i kłamstw Polacy nie mają zwracać tam swojego wzroku, zapewne po to, aby nie dostrzegli pająka tkającego sieć oraz tajemniczych „nieznanych przełożonych”, dyrygentów, którzy dyrygują dyrygentami koncertów i innych zdarzeń.

Postawmy właściwe pytania

Czy kandydatura dr. Artura Bartoszewicza była spontaniczna, czy ktoś ją moderował? Jak wytłumaczyć nagłe pojawienie się tego kandydata, wzrost popularności, wsparcie medialne, a potem bierność w kampanii i poparcie znacznie niższe od zebranych podpisów? Czy może dr Bartoszewicz miał skupić wokół siebie elektorat prawicowy? Czyje głosy miał odebrać? Czy koncert na Tysiąclecie Korony Polskiej miał być elementem kampanii prezydenckiej? A jeśli tak, to dlaczego kandydat na prezydenta wycofał się z własnej kampanii?

Dlaczego środowiska żydowskie tak bardzo nie chcą, aby Konfederacja Korony Polskiej i Grzegorz Braun zdobywali szerszy rozgłos? Co takiego głoszą, że się ich blokuje? Może chodzi tu o odzyskanie niepodległości? A może o podobieństwo do programu Wielkiej Polski Romana Dmowskiego? Jakie wpływy w Polsce mają środowiska żydowskie i inne zagraniczne, że ustalają, kto, co i gdzie gra? Czy to są dyrygenci dyrygentów? Czy to są owi tajemniczy „nieznani przełożeni”? Dlaczego „nieznanym przełożonym” tak bardzo zależy na wyciszeniu nie tylko Grzegorza Brauna, ale też tradycyjnego katolicyzmu i na poniżeniu kultury polskiej? Czy „nieznani przełożeni”, używając parawanu kultury i nieświadomych artystów, chcą dostać się w otoczenie Prezydenta RP Karola Nawrockiego?

Zabronić stawiana pytań i szukania odpowiedzi nie może nam nikt, pomimo cenzury i obcych wpływów w Polsce, widocznych już we wszystkich aspektach życia społecznego. Tylko my sami, świadomi Polacy, powinniśmy szukać odpowiedzi i nie zadowalać się tym, co nam podsuwają obcy udający swoich. Nikt nie zablokuje nam myślenia, zadawania pytań i szukania odpowiedzi, chyba że my sami, jeśli damy się zatruć wrogą nam propagandą. Szukajmy „nieznanych przełożonych”, szukajmy pająka tkającego sieć.

Zjazd Tysiąclecia się odbędzie!

Pomimo stawianych przez „nieznanych przełożonych” przeszkód Zjazd Tysiąclecia, organizowany przez Fundację Osuchowa i Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia, odbędzie się już 18 października w Skaryszewie niedaleko Radomia, tyle że z udziałem innych artystów. Szkoda wielka, że Maestro Tomasz Radziwonowicz, kompozytor pięknego dzieła, odmówił udziału swego talentu w tej inicjatywie. Wybrał jednak oferty innych ludzi i – jak się wydaje – nadal szuka sponsorów dla swej twórczości.

Zjazd Tysiąclecia zaprezentuje inną jakość, nie tyle muzyczną, ile etyczną. Zostaną zaprezentowane nowe ciekawe założenia, a także swoję premierę będzie miała druga księga mojego „Poradnika świadomego narodu” pt. „Rewolucja Bachantek”. Tymczasem można już przeczytać księgę pierwszą pt. „Historia debilizacji”.

W związku z wysokimi kosztami imprezy zwracam się do Państwa z prośbą o wsparcie Zjazdu Tysiąclecia, aby to wyjątkowe wydarzenie, wbrew wszelkim przeciwnościom, mogło się odbyć. Kolejnej takiej szansy, a tym samym 1000-lecia Królestwa Polskiego, już nie będzie.


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także