Nietypowy pomysł Łukaszenki na poprawę dzietności. "Tydzień bez aborcji"

Dodano:
Przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka Źródło: PAP/EPA / TATYANA ZENKOVICH
Władze Białorusi przeprowadziły w połowie października ogólnokrajową kampanię "Tydzień bez aborcji", połączoną z promocją "wartości rodzinnych".

Akcja trwała od 14 do 21 października i była obowiązkowo realizowana przez państwowe szpitale, szkoły i media. Nie wprowadzono nowego prawa zamiast tego reżim zastosował presję psychologiczną: w wielu placówkach kobiety kierowano na dodatkowe konsultacje, utrudniając wykonanie legalnej aborcji, która na Białorusi nadal dopuszczalna jest na życzenie do 12. tygodnia ciąży.

"Ocalono życie tysiącom nienarodzonych dzieci"

W propagandowych mediach ogłoszono, że "tysiącom nienarodzonych dzieci udało się ocalić życie". Wyróżniano i nagradzano lekarzy oraz psychologów, którzy rzekomo przekonali kobiety do rezygnacji z wykonania zabiegu usunięcia ciąży. To element szerszej strategii reżimu, który próbuje odpowiedzieć na dramatyczne załamanie demograficzne. Według danych Akademii Nauk współczynnik dzietności w kraju spadł do zaledwie 1,1 dziecka na kobietę, a w Mińsku do 0,6. Aby utrzymać populację, potrzebne byłyby 2,4 dziecka. Od 2000 roku liczba mieszkańców Białorusi zmniejszyła się już o prawie 900 tysięcy do 9,1 mln.

Jak wskazują eksperci, jeszcze większym wyzwaniem niż niska dzietność jest masowa emigracja. Tylko w 2024 roku do pracy w Unii Europejskiej mogło wyjechać nawet 175 tysięcy Białorusinów. Od czasu brutalnych represji po wyborach w 2020 r. kraj mogło opuścić łącznie 500–600 tysięcy osób głównie młodych, wykształconych i aktywnych zawodowo. W efekcie białoruski rynek pracy znalazł się na granicy załamania. Według oficjalnych danych brakuje już ponad 3 tysięcy lekarzy, szkoły od miesięcy desperacko poszukują nauczycieli, a w transporcie trwa dramatyczny deficyt kierowców.

Łukaszenka zapowiada sprowadzenie 150 tysięcy Pakistańczyków do pracy

Aleksandr Łukaszenka reaguje, otwierając Białoruś na imigrację zarobkową z Azji. W pierwszej połowie roku ściągnięto już ponad 21 tysięcy pracowników głównie z Turkmenistanu. Reżim zapowiedział plany sprowadzenia nawet 150 tysięcy obywateli Pakistanu. Niezależni eksperci podkreślają jednak, że główny cel władz pozostaje polityczny, nie ekonomiczny.

Urzędnicy wiedzą, jak wygląda sytuacja, ale dla Łukaszenki kluczowe jest wypchnięcie z kraju najbardziej nielojalnej, inteligentnej części społeczeństwa. Chodzi wyłącznie o utrzymanie władzy ocenia politolog Aleksander Klaskouski.

Źródło: Rzeczpospolita
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...