Dudek: Jeśli Jaki wygra w stolicy, Kaczyński i Ziobro nie będą mu potrzebni
Afera taśmowa miała uderzyć w premiera, tymczasem ujawniane są coraz to nowe nagrania, dotyczące polityków PO. Czyli afera PIS-u staje się znów aferą PO?
Antoni Dudek: Przede wszystkim afera taśmowa jest aferą Platformy Obywatelskiej, temu nie da się zaprzeczyć. Fakt, że ujawnione zostały nagrania obecnego premiera nie zmienia tu niczego – pokazuje jedynie, że premier był wówczas, jako prezes banku człowiekiem związanym politycznie z PO.
Czyli dla partii rządzącej ujawnienie nagrań nie stanowi problemu?
Problem jest z samym premierem. I nie chodzi o to, co zostało ujawnione, ale o zeznania kelnerów, mówiące o tym, jakoby była jeszcze jedna taśma, znacznie bardziej obciążająca obecnego szefa rządu. Nie wiadomo, czy taśma ta istnieje, czy istniała. Ale jeśli gdzieś jest i zostanie ujawniona na przykład przed wyborami parlamentarnymi, może wpłynąć na wynik wyborów.
Czy jest w takim razie możliwe, że po wyborach samorządowych nastąpi zmiana na stanowisku premiera?
Nie sądzę. Mateusz Morawiecki otrzymał konkretne zadanie – wygrać trzy kolejne kampanie wyborcze – w wyborach samorządowych, europejskich i najważniejszych parlamentarnych. Jeśli słynna taśma nie wypłynie wcześniej, prezes Jarosław Kaczyński raczej nie zdecyduje się na zmianę premiera. Szczególnie, że musiałby przyznać się do błędu, bo to on Morawieckiego namaścił na szefa rządu. A żaden polityk do błędu przyznawać się nie musi.
Pojawiły się jednak spekulacje, że po wyborach samorządowych premierem zostanie sam Jarosław Kaczyński. To realny scenariusz?
Wykluczyć niczego nie można. Jednak wydaje się to mało prawdopodobne. Po pierwsze – stan zdrowia prezesa naprawdę nie jest najlepszy. Jarosław Kaczyński uczestniczy w spotkaniach wyborczych, ale widać, że sprawia mu to duży wysiłek. A bycie premierem to wysiłek znacznie większy, niż udział od czasu do czasu w konwencji wyborczej. Po drugie – Jarosław Kaczyński ma idealną sytuację. Jest superpremierem, bez nudnych – w jego odczuciu – obowiązków z bycia formalnie szefem rządu. Nie wydaje mi się, by chciał zmiany tej sytuacji.
Morawiecki zastąpił popularną Beatę Szydło. Była premier kilka miesięcy temu mówiła, że nie powiedziała ostatniego słowa. Czy możliwy jest zatem jej powrót do rządu?
Na pewno nie przed 2020 rokiem. Sądzę, że zostanie liderem listy do Europarlamentu, a ewentualny powrót nastąpi za jakiś czas. Jeżeli prezes Kaczyński faktycznie chciałby zmiany na stanowisku szefa rządu, myślę, że znalazłby innych kandydatów w PiS, choć nazwisk nie ma sensu wymieniać. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada jednak pozostanie Mateusza Morawieckiego na stanowisku do wyborów parlamentarnych. Po nich zmienić się może wszystko – zmianę na stanowisku premiera może wymusić choćby sytuacja, w której PiS nie ma samodzielnej większości i musi szukać koalicjanta.
Wracając do samych afer. TVP Info ujawnia nowe nagrania dotyczące polityków PO. Z kolei w weekend głośno było też o sprawie prezydenta Legionowa, Romana Smogorzewskiego. Jak te afery wpłyną na notowania największej formacji opozycyjnej?
To dwie różne sprawy. Afera taśmowa nie będzie miała żadnego wpływu, bo wydarzyła się kilka lat temu i to, co PO miała na niej stracić, już straciła. Co innego sprawa Smogorzewskiego, któremu zarzucono mówiąc oględnie niekulturalne wypowiedzi na temat kandydatek własnego ugrupowania. Ale też nie ma co przesadzać – mówimy o prezydencie niewielkiego miasta. Gdyby afera dotyczyła na przykład Grzegorza Schetyny, problem byłby poważniejszy. Podobnie byłoby w przypadku podobnej wpadki Rafała Trzaskowskiego, gdzie wiemy, że w Warszawie odbywa się najważniejsza dla Platformy batalia tych wyborów.
Czemu Warszawa jest tak istotna?
Porażka w stolicy, będącej bastionem Platformy i antypisu byłaby końcem PO w obecnym kształcie. Dla opozycji wręcz katastrofą. Jest to wariant mało prawdopodobny – uważam, że w drugiej turze jednak decydujący będzie antypis mieszkańców Warszawy i zwycięży Trzaskowski. Jednak nie postawiłbym na to pieniędzy. Co ciekawe, porażka Trzaskowskiego i wygrana Jakiego byłaby tragedią dla PO i opozycji, ale nie byłaby też jakimś wielkim sukcesem PiS-u.
Dlaczego?
Patryk Jaki nie jest politykiem PiS, ale Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Nie jest przypadkiem, że w swoich plakatach nie pokazuje loga Prawa i Sprawiedliwości. Prezes zresztą do końca nie był entuzjastą startu Jakiego. Zdecydowały badania, z których wynikało, że Jaki w przeciwieństwie do marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i ministra Michała Dworczyka ma cień szansy na wygraną w stolicy.
Sądzi Pan, że Patryk Jaki jako przedstawiciel Solidarnej Polski w razie wygranej zostawi PiS i będzie budować pozycję partii Zbigniewa Ziobry?
Może zostawić i Kaczyńskiego, i Ziobrę. Jeśli Patryk Jaki wygra wybory w Warszawie, stanie się najpotężniejszym politykiem na polskiej prawicy. Będzie jedynym obok prezydenta Andrzeja Dudy przedstawicielem obozu dobrej zmiany, którego prezes nie będzie mógł odwołać. W odróżnieniu od głowy państwa zostaną mu jednak nie dwa lata kadencji, ale aż pięć. Będzie swobodnie mógł budować własną pozycję. Za kilka lat albo startować na prezydenta Rzeczypospolitej, albo budować własny obóz polityczny, ewentualnie pozostać w stolicy, zarządzanie którą daje ogromną władzę. Władzę, z której Hanna Gronkiewicz-Waltz do końca nie korzysta. Być może na szczęście.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.