Ważny głos z Berlina. Niemiecki MSZ reaguje na skandaliczną aukcję
Resort podkreślił, że pamiątki po byłych więźniach obozów koncentracyjnych są bezcennymi źródłami historycznymi i powinny być prezentowane wyłącznie w muzeach – z odpowiednim kontekstem i z poszanowaniem pamięci ofiar, o ile sprzeciwu nie zgłoszą ich potomkowie.
Stanowcze potępienie
Jak zaznaczono, rząd federalny"stanowczo potępia próby komercyjnego handlu przedmiotami związanymi z ofiarami nazistowskiego terroru” oraz wspiera instytucje publiczne zajmujące się badaniem i zabezpieczaniem takich materiałów. MSZ odwołało się również do wcześniejszej wypowiedzi szefa niemieckiej dyplomacji Johanna Wadephula, który stwierdził, że „robienie interesów na Zagładzie jest odrażające i musi zostać powstrzymane".
W reakcji na oburzenie opinii publicznej w Niemczech i w Polsce, a także po interwencji prawnej adwokata Bartosza Lewandowskiego działającego w imieniu Radosława Tadajewskiego, dom aukcyjny Felzmann wycofał kontrowersyjną licytację jeszcze tego samego dnia.
Aukcja miała obejmować setki przedmiotów ofiar obozów
Licytacja pod nazwą "System of terror" miała odbyć się 17 listopada. W katalogu znalazły się łącznie 623 obiekty, w tym m.in.: list więźnia Auschwitz o bardzo niskim numerze więźniarskim (500 euro), diagnoza lekarska z obozu Dachau dotycząca przymusowej sterylizacji (400 euro), karta Gestapo opisująca egzekucję żydowskiego więźnia (350 euro), antyżydowski plakat propagandowy oraz gwiazda żydowska z Buchenwaldu.
Sprzedawane miały być również: list Bronisława Czecha, polskiego olimpijczyka zamordowanego w Auschwitz, akwarela Mieczysława Kościelniaka przedstawiająca scenę z obozu, raporty, prywatne listy i dokumenty z Dachau, Auschwitz i Ravensbrück, dokumenty dzieci z getta łódzkiego, obwieszczenia dotyczące niemieckich egzekucji na Polakach, jak również pamiątki po oficerach Wojska Polskiego zamordowanych przez Sowietów w Katyniu i Miednoje.
Interwencja i szybkie wycofanie aukcji
Mecenas dr Bartosz Lewandowski poinformował, że skierował do Felzmann GmbH & Co. KG formalne żądanie natychmiastowego wstrzymania aukcji, wskazując na jej rażącą nieetyczność, wątpliwości prawne oraz fakt pochodzenia obiektów z niemieckich i sowieckich zbrodni. Pismo trafiło także do ambasad oraz MSZ obu państw.
Reakcja była natychmiastowa – wszystkie 632 obiekty zniknęły ze strony internetowej domu aukcyjnego, a wydarzenie zostało anulowane. "Szybko poszło. Całość musi trafić do Polski" – skomentował Radosław Tadajewski. Tadajewski i Lewandowski zapowiadają dalsze działania na rzecz odzyskania całej kolekcji i przekazania jej do polskich muzeów.