Burza po zapowiedzi Czarzastego. "Jaki on ma do tego mandat?"
Marcin Przydacz odniósł się do zapowiedzi nowego marszałka Sejmu Włodzimierza Czarzestego o stosowaniu "marszałkowskiego weta". Wypowiedź ta wywołała lawinę krytycznych komentarzy, także ze strony współkoalicjanta – Polski 2050.
Przydacz uderza w marszałka Sejmu
Szef biura polityki międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta podkreślił na antenie Polsat News, iż nie ma czegoś takiego, jak "marszałkowskie weto". – Marszałek tylko kieruje pracami Sejmu, także i tym procesem legislacyjnym w ramach izby polskiego parlamentu – przypomniał. Dla Przydacza zapowiedź Czarzastego jest jednoznaczna.
– Czyli teraz pan marszałek będzie wprost mówił, że stosuje zamrażarkę. Bo do niedawna słyszeliśmy – także z ust poprzedniego marszałka z tej samej koalicji – że zamrażarka to jest coś absolutnie nieakceptowalnego, że ona z hukiem ma wyjechać z gabinetu marszałka, a teraz rozumiem, pan marszałek Czarzasty jest dumny i będzie się tym szczycił, że mrozi projekty, czy to opozycji, czy pana prezydenta, a być może także obywatelskie, że ludzie będą po nocach w deszczu stali zbierać podpisy, a pan marszałek ze swoim uroczym postkomunistycznym uśmiechem powie, że on tej ustawy nie będzie poddawał pod głosowanie – mówił, po czym zapytał: "A jaki on ma do tego mandat?".
W ocenie przedstawiciela głowy państwa, mamy do czynienia z próbą nadużywania kompetencji przed marszałka Sejmu. – Swoim kolegom będzie puszczał projekty ustaw, a jak kogoś nie będzie lubił lub ktoś nie będzie wystarczająco mocno chlubił Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i jej członków to będzie blokował projekty ustaw – podkreślił.
Weto marszałkowskie. Kontrowersyjna zapowiedź Czarzastego
Przypomnijmy, że głośna zapowiedź Czarzastego padła w jego pierwszym orędziu po objęciu funkcji marszałka Sejmu. – Będę stosował marszałkowskie weto wobec szkodliwych projektów legislacyjnych służących populizmowi i rozregulowaniu zasad funkcjonowania państwa. Będę zawsze zwracał uwagę na to, czy projekty ustaw mają realne źródła finansowania, czy służą tylko grze politycznej i skłóceniu obywateli – zapowiedział. Zapowiedź ta oznacza w praktyce powrót sejmowej zamrażarki, od której w znacznej mierze odszedł Szymon Hołownia.