"Polskie władze muszą zareagować". Konsul o pobiciu ukraińskich uczniów
– Nie może być takiego zachowania na tle narodowościowym. Polskie władze i polskie społeczeństwo muszą zareagować. Jeśli nagrania się potwierdzą, muszą zostać wyciągnięte konsekwencje – twierdzi Ołeksandr Płodysty, konsul generalny Ukrainy w Gdańsku. To jego pierwsza publiczna reakcja na ujawnione nagrania z lekcji w słupskiej budowlance oraz na brutalny atak, którego ofiarami zostali dwaj ukraińscy uczniowie.
"To, co zobaczyłem, jest niedopuszczalne"
Płodysty podkreśla, że nagrania, na których słychać, jak nauczyciel wyzywa ukraińskich uczniów od "swołoczy" i grozi im niezaliczeniem egzaminu, budzą jego "bardzo negatywną ocenę". – Państwo polskie musi zastanowić się, jak zapobiegać takim sytuacjom. To jest absolutnie nie do przyjęcia. To dorośli – nauczyciele, instytucje – mają dawać przykład. Tutaj tego przykładu zabrakło – zaznacza dyplomata. Konsul dodaje, że żałuje, iż rodzice nie zgłosili się do niego wcześniej.
Sprawa dotyczy wydarzeń, do których miało dojść w ostatnich dniach w Słupsku. Nagłośnił ją mecenas Dawid Dehnert, do którego zgłosił się rodzic jednego z poszkodowanych uczniów. Z nagrań, które zostały mu zaprezentowane ma wynikać, że nauczyciel w wulgarny i pogardliwy sposób zwracał się do uczniów z Ukrainy. Padały słowa: "Jak będziecie zdawać następny egzamin, na pewno nie zdacie. Ponieważ udowodnię wam, kto to jest Polak". Nauczyciel miał nie reagować również na prowokacje polskich uczniów, którzy podczas zajęć puszczali dźwięki spadających bomb, mówiąc do Ukraińców "czas się schować".
Brutalny atak przed szkołą
Sytuacja eskalowała po lekcjach. Jak opisuje Onet, dwaj ukraińscy uczniowie zostali napadnięci przez starszych uczniów szkoły. – Jeden z napastników splunął w twarz 16-latkowi i krzyknął: "Na front, k… ukraińska!", po czym zaczął go bić. Drugi dołączył – relacjonuje prawnik Dehnert. Drugi z Ukraińców został uderzony w tył głowy. Jedna z ofiar ma złamany obojczyk, u drugiej podejrzewa się wstrząśnienie mózgu. Według relacji rodziców grupa agresorów krzyczała wcześniej: "j…ać Ukrainę" i "ku…y ukraińskie".
Matka jednego z pobitych chłopców miała próbować zgłosić incydent na komisariacie jeszcze tego samego dnia. Usłyszała jednak, że "nie ma dzielnicowego", więc zgłoszenie nie zostanie przyjęte. Dopiero następnego dnia policja zarejestrowała zawiadomienie. Obecnie, jak przekazuje Onet, trwa postępowanie w kierunku bójki. Prawnik wskazuje, że mimo zgłoszeń, szkoła nie wdrożyła środków dyscyplinarnych wobec nauczyciela ani uczniów dopuszczających się przemocy. Nieoficjalnie wiadomo, że nauczyciel przebywa na zwolnieniu, a sprawą zajmuje się Kuratorium Oświaty.