Chwedoruk: Wybory pokazały koniec mitu tzw. ruchów miejskich
Czy wynik wyborów w Warszawie i innych dużych miastach oznacza koniec ruchów miejskich jako idei?
Rafał Chwedoruk: W jakimś sensie tak. Choć mówiąc ściślej, oznacza raczej urealnienie. Do tej pory tak zwane ruchy miejskie odnosiły sukcesy albo w poszczególnych dzielnicach Warszawy, albo zdobywały miasta, miały prezydentów, którzy jednak ciążyli ku konkretnym partiom politycznym. Samo określenie ruchy miejskie jest w zasadzie pozbawione sensownych podstaw.
Dlaczego?
Bo każda organizacja, która działa w przestrzeni publicznej w mieście jest ruchem. Na listach owych ruchów miejskich znaleźć można było w kolejnych elekcjach rozmaite osoby – od ludzi faktycznie nie związanych z polityką, poprzez działaczy organizacji bliskich polityce, po wreszcie byłych członków ugrupowań politycznych. Wiara w możliwość apolitycznego uczestnictwa w polityce od początku była dość dziwna i pozbawiona podstaw.
Skąd zatem wziął się fenomen ruchów miejskich w Polsce?
Myślę, że w Polsce dużą rolę w promowaniu ruchów miejskich odegrały nadzieje środowisk liberalnych na stworzenie formacji liberalno-lewicowej, która obsługiwałaby interesy wielkomiejskiej klasy średniej i być może w przyszłości stworzenia takiej formacji, która byłaby wolnorynkowa w podejściu do gospodarki, bardzo liberalna w kwestiach światopoglądowych, a aktywność zaczynałaby właśnie od działalności ściśle lokalnej. Co ciekawe w świecie zachodnim tego typu agendę podejmują partie Zielonych. W Polsce nasza klasa średnia o wielkomiejskim charakterze wciąż bliska jest raczej wartościom materialnym.
Przed wyborami wydawało się, że jest przestrzeń a tego typu organizacji. Co się stało?
Przede wszystkim zwróćmy uwagę, że porażka ruchów miejskich miała miejsce w warunkach bardzo wysokiej frekwencji wyborczej. Jeśli tak, to tylko dowodzi na to, że brak jest dla tego typu ruchów miejsca w przestrzeni publicznej. I jakbyśmy nie narzekali na naszą klasę polityczną, na nasze partie, to wciąż spełniają one potrzeby większości wyborców.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.