"Epoka Antychrysta" gorsza od "Kleru"? "Przewodnik katolicki" atakuje książkę Lisickiego
„Lisicki sięgnął bruku” – taki tytuł nosi pseudo-recenzja „Epoki Antychrysta” opublikowana w najnowszym numerze tygodnika „Przewodnik katolicki”. Po jej przeczytaniu można wysunąć obawy, że autorka, pani redaktor Monika Białkowska, albo nie przeczytała powieści Pawła Lisickiego, albo „dostała zlecenie” na napisanie takiej, a nie innej recenzji, albo po prostu ma do załatwienia jakieś własne porachunku z Panem redaktorem, wydawnictwem bądź tygodnikiem „Do Rzeczy”. To przykre, ale inaczej nie da się wytłumaczyć napisanego przez nią tekstu, w którym krytyka została wyparta przez stek wyzwisk, przeinaczeń i niepotrzebnych, momentami wręcz chamskich złośliwości.
Już na wstępie czytamy dramatyczny apel autorki: „Osoby wrażliwie uprzejmie proszę o odwrócenie strony i przejście do następnego artykułu. To będzie drastyczne”. Następnie pani redaktor daje do zrozumienia, że jej tekst jest o czymś „obrzydliwym” i dla wzmocnienia swojego przekazu, żeby czytelnik nie miał wątpliwości, co ma myśleć, przywołuje cytat z Szymona Hołowni: „Pochylanie się nad kupą, by poddawać ją analizie, nie należy do przyjemnych zajęć, ale czasem trzeba się poświęcić w imię wyższych wartości”.
W kwestii formalnej – ową „poddawaną analizie kupą” jest „Epoka Antychrysta”, czyli zdaniem autorki książka „zanurzająca papieża Franciszka i Kościół w szambie”, czego dokonać miał Paweł Lisicki.
Oto kilka „argumentów”, jakich do opisania „szamba” autorstwa redaktora naczelnego „Do Rzeczy” użyła pani Białkowska:
„Pierwszym problemem Epoki Antychrysta jest to, że to zwyczajnie zła literatura”
„(…) brak hamulców zwykle towarzyszy grafomanii”
„(Książka – red.) jest wylaniem kubła z fekaliami na głowę czytelnika”
„Drogi, którymi chodzi wyobraźnia Pawła Lisickiego są (…) przerażająco obrzydliwe”
„Wydaje się nieprawdopodobne, że ktoś, kto w poprzednich książkach tak mocno osadzony był w teologii, teraz podpisał się pod dziełem, w którym teologia jest na poziomie szkolnych problemów katechetycznych”
„Lisicki z książki na książkę coraz bardziej brzmi, jakby nie wierzył w moc Ewangelii, zdolną przemieniać świat”
„Tu (w książce Pawła Lisickiego – red.) nie ma miejsca na dyskusję i argumenty. Jest wulgarne mordobicie, obrzucanie się ekskrementami i czysta nienawiść, która pozwala znajdować najgorsze słowa i przywoływać najbardziej obrzydliwe skojarzenia”
„Jestem przekonana, że gdyby na okładce Epoki Antychrysta pojawiło się nazwisko nie Lisickiego, ale Adama Nergala Darskiego czy Doroty Nieznalskiej, nikt nie pomijałby jej pełnym zażenowania milczeniem, a doniesienie o popełnieniu przestępstwa obrazy uczuć religijnych leżałoby już na biurku prokuratora” (swoją drogą to bardzo ciekawe – skoro zostały obrażone uczucia pani Białkowskiej, to dlaczego sama nie zgłosiła się do prokuratury? – red.)
„Nawet oglądając Kler nie czułam się tak bardzo zanurzona w błocie, jak czytając Epokę Antychrysta. Kler wydawał się przy niej wręcz niewinną dobranocką”
„W imię obrony Kościoła można pisać (co zdaniem pani Białkowskiej robi Paweł Lisicki – red.) najobrzydliwsze rzeczy i wymierzać ciosy poniżej pasa, plując jednocześnie prosto w twarz: biskupom, papieżowi, samemu Kościołowi”
„W Epoce Antychrysta (Paweł Lisicki – red.) pokazał przerażającą twarz: wulgarną, wyuzdaną, pełną nienawiści – i myśl daleką od katolickiej”.
Czytelnik zastanawia się w tym momencie: Co tak bardzo wstrząsnęło Moniką Białkowską? Dlaczego czuje się ona, jakby wylano na jej głowę „kubeł z fekaliami”? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Autorka pseudo-recenzji przywołuje krótkie fragmenty „Epoki Antychrysta” „gorszących scen”, jakie znalazły się w książce. Problem w tym, że zdecydowana większość z nich… już się wydarzyła bądź dzieje na naszych oczach. Sam Paweł Lisicki niejednokrotnie podkreślał, że zawarta w jego książce wizja przyszłości to tak naprawdę brutalny, momentami może nieco przerysowany obraz naszej współczesności i wszechobecnej rewolucji seksualnej, która systematycznie zdobywa kolejne obszary naszego życia.
„Epoka Antychrysta” to przede wszystkim przestroga dla nas, co będzie, jeśli nie zatrzymamy tego szaleństwa i nie wrócimy do tego, co przez prawie 2000 lat budowało fundament Kościoła Katolickiego. Jakkolwiek pani Białkowska nie zaklinałaby rzeczywistości, jak obrzydliwych manipulacji by nie użyła, to i tak nie uda jej się zakrzyczeć prawdy. A jest ona taka, że w Kościele Katolickim trwa kryzys i jeśli ktokolwiek myśli, że uda się go przezwyciężyć komunią świętą dla rozwodników; kapłaństwem kobiet; jeszcze większą dawką ekumenizmu; twierdzeniem, że diabła nie ma, a nawet jeśli jest to dobra Bozia w swoim miłosierdziu i tak go zbawi (tak jak Judasza) to można tylko pogratulować mu dobrego samopoczucia.
Szkoda, że należy do nich Monika Białkowska…
PS. Skoro zdaniem pani Białkowskiej „Epoka Antychrysta” to największe zło, jakie można znaleźć w księgarniach i bibliotekach, skoro ta książka została (jak pisze) całkowicie przemilczana i przysłonięta przez film Smarzowskiego, to dlaczego zrecenzowaniu jej poświęciła aż 3 strony (około 15 tys. znaków)? Czy nie lepiej skupić się na „wartościowej literaturze”, zamiast analizować „kupę”?
Tomasz Kolanek
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.