Prokuratura: Stefan W. nie miał związków z podziemiem przestępczym
W ostatnich dniach wokół mordercy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, Stefana W., wcześniej skazanego za cztery napady na placówki bankowe, narosło wiele plotek, często rozpowszechnianych przez osoby z kręgu dawnych znajomych zabójcy. Część z nich policji i prokuraturze już udało się zweryfikować. Większość informacji medialnych kreujących Stefana W. na osobę powiązaną z gdańskim światem przestępczym ma być – zdaniem śledczych – nieprawdziwa.
Kilka dni temu w programie "Uwaga" w TVN osoba przedstawiona jako znajomy Stefana W. przekonywała, że zabójca Adamowicza miał marzyć o tym, by zostać płatnym zabójcą. Opowiadał m.in., że sam został napadnięty przez niego. Mówił także o innej osobie, którą W. miał uznać za policyjnego kapusia i pobić. – Dorwał go, najpierw go pobił, następnie położył mu nogi na krawężniku i wyłamał mu kolana na zewnątrz. Obydwa – opowiadał rozmówca TVN.
– Bzdury. Gdyby nie chodziło o wydarzenie tak tragiczne jak śmierć człowieka, byłoby to komiczne. Stefan W. nie występuje w naszych materiałach dotyczących gangu "Zachara" ani innych, pomniejszych zorganizowanych grup przestępczych na naszym terenie. W żadnej formie. Przynajmniej dotąd jego związek z przestępczością zorganizowaną był żaden – mówi nam trójmiejski policjant od lat zaangażowany w walkę z przestępczością kryminalną.
Jego informacje potwierdza nam także oficjalnie rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.
– Nie dysponujemy żadnymi informacjami, które mogłyby potwierdzać fakt zaistnienia jakichkolwiek związków Stefana W. z grupami przestępczymi. Z naszych ustaleń wynika, że informacje na ten temat jakie pojawiają się w przestrzeni publicznej nie są prawdziwe. Poza zdarzeniem, za które odbył karę więzienia (napady na placówki bankowe – red.), nie mamy informacji, by był karany za cokolwiek innego, w tym również w zakresie jego ewentualnych udziałów w zorganizowanych grupach przestępczych – mówi w rozmowie z "Do Rzeczy" prokurator Wawryniuk.
Przedstawicielka gdańskich organów ścigania dodaje stanowczo: – Bardzo bym chciała, żeby osoba, która rozpowszechnia takie informacje mediom, przyszła do nas do prokuratury i podzieliła się nimi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.