Seksafera z Niesiołowskim. Wypowiedź Kalisza zwala z nóg
O co chodzi w aferze, w której pojawia się nazwisko byłego wicemarszałka Sejmu? Według śledczych Stefan Niesiołowski pomagał trzem łódzkim biznesmenom załatwiać milionowe kontrakty na dostawy miału węglowego i fosforytów do Grupy Azoty, a ci organizowali i opłacali mu w zamian spotkania z prostytutkami.
W czwartek poseł wreszcie przerwał milczenie. W rozmowie z "Super Expressem" stwierdził, że cała sprawa została przeciwko niemu spreparowana. – To, co robią Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura, to wyjątkowa nikczemność – powiedział Niesiołowski.
Ryszard Kalisz, który jest obrońcą posła, wierzy w niewinność swojego klienta. – Stefan Niesiołowski to jest wspaniały człowiek, niezwykle odważny. Nienawiść Jarosława Kaczyńskiego do niego jest powszechnie znana – przekonywał. Były polityk SLD oświadczył w telewizji WP, że ma już ustaloną linię obrony, choć nie zna jeszcze akt sprawy.
– Prokuratura ogłosiła w czwartek komunikat. W piątek Kancelaria Sejmu ogłosiła, że wpłynął do niej wniosek o uchylenie immunitetu, a ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora mówi, że teraz marszałek Sejmu powinien przesłać dokumenty posłowi Niesiołowskiemu i wskazać termin na zrzeczenie się immunitetu. No i nie przesłał – relacjonował Kalisz.
Mecenas oburzył się na stwierdzenie dziennikarza o domniemanej "jurności" Niesiołowskiego. – Jeżeli nawet tak by było, a nie było, to czy to jest przestępstwo do zamykania ludzi? Albo do wniosku o uchylenie immunitetu? Za jurność?! No panie redaktorze, bój się pan Boga! – grzmiał Kalisz.