Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego z Łodzi zatrzymali w ubiegłym tygodniu trzech biznesmenów Bogdana W., Wojciecha K. i Krzysztofa K. uwikłanych w korupcyjny proceder. Mężczyźni mieli wręczać łapówki posłowi na Sejm RP. Media natychmiast obiegła informacja, że chodzi o posła PSL-UED Stefana Niesiołowskiego. Parlamentarzysta miał załatwiać biznesmenom wielomilionowe kontrakty, a ci odpłacali się politykowi organizowaniem mu i opłacaniem usług seksualnych. W związku ze sprawą prokuratura chce postawić posłowi zarzuty. Prokurator Generalny złożył już do Marszałka Sejmu wniosek o zgodę na pociągnięcie Stefana Niesiołowskiego do odpowiedzialności karnej
W rozmowie z "Super Expressem" poseł po raz pierwszy szerzej odnosi się do sprawę. Niesiołowski nie szczędzi mocnych słów i przekonuje, że jest w całą aferę wrabiany. – To, co robi CBA i prokuratura… Czegoś tak podłego... Opluwanie mnie, to niszczenie mojej rodziny! Wyjątkowa nikczemność. W innych sprawach prokuratura mówi o tajemnicach w śledztwie. A tutaj w moim przypadku nie ma tajemnicy śledztwa?! – pyta rozmówca tabloidu.
Zapytany, czy korzystał z usług prostytutek, polityk się oburza. – To jest podłość. Co to w ogóle jest za pytanie! To wymaga jakiejś rozmowy, uzasadnienia. Nie będę tą drogą dyskutował z CBA i prokuraturą. Oni to spreparowali – kwituje ostro.
Czytaj też:
Seksafera Niesiołowskiego. Wyciekły podsłuchane rozmowyCzytaj też:
"Jurny Stefan". Memy z Niesiołowskim to hit internetu