• Autor:Kamila Baranowska

Z nienawiści do nienawiści

Dodano:
Warszawa: Protest przed siedzibą TVP Info Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Grupa ludzi, która pod TVP protestuje przeciw „propagandzie nienawiści”, zaatakowała wychodzącą z pracy Magdalenę Ogórek.

Trudno chyba o większą ironię losu. Ludzie, którzy od trzech tygodni, czyli od śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, przychodzą pod TVP w ramach walki z mową nienawiści powitali wychodzącą z pracy Magdalenę Ogórek słowami i okrzykami: „Sprzedajna kłamczucha”, „wstyd i hańba”, „zatrudnijcie dziennikarzy”, „kłamliwa, obrzydliwa babo”.

Jeden z nich wrzucił do sieci nagranie tego zajścia – chwalił się, jak skutecznie rozprawili się z nielubianą postacią z telewizji. Film zatytułował: „Pożegnanie Ogórek po seansie kłamstw i nienawiści w »Minęła 20«”.

Na nagraniu widać, jak tłum ludzi napiera na próbującą przedostać się do samochodu Ogórek. Następnie przykleja jej do szyb kartki, pluje na auto i uniemożliwia wyjazd, stając przed samochodem. Dookoła stoją policjanci, którzy nie reagują. Ogórek próbuje trzymać fason, ale widać, że jest podenerwowana. Jeden z uczestników zajścia obwieścił później na Twitterze, że gdy wreszcie udało jej się odjechać, tuż za rogiem zatrzymała auto i długo płakała. Policja zidentyfikowała część osób, które napadły na Ogórek i zaczęła przesłuchania.

Zakładnicy radykalizmu

Tyle zostało z całkiem niedawnych apeli o wyciszenie skrajnych emocji w życiu publicznym. Na nic się zdały deklaracje i zapewnienia polityków, że będą tonować nastroje. Okazuje się, że emocje są na takim poziomie, że trudno je dziś opanować. A politycy obu stron poniekąd są zakładnikami swoich najbardziej radykalnych wyborców i sympatyków.

W sprawie ataku na Magdalenę Ogórek pewnym optymizmem mogły przez chwilę napawać pierwsze reakcje na to, co się wydarzyło pod TVP, gdy większość polityków, także tych z opozycji, potępiła ten atak.

„Ludzie, ogarnijcie się!” – zaapelował Sławomir Neumann, szef klubu PO. „Zatrzymajmy spiralę nienawiści” – wzywała Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. „Nie można zaszczuwać człowieka” – napisano na oficjalnym profilu KOD.

Wyjątkiem był Janusz Palikot, który zamieścił wulgarny wpis („Ale co robić z k…?”), który następnie skasował, przepraszając i obiecując wpłatę 5 tys. zł na wskazaną przez Ogórek akcję charytatywną. Warto jeszcze odnotować opinię Izabeli Leszczyny, byłej wiceminister finansów, która potępiła atak, pisząc jednocześnie o mądrości przysłów, takich jak „Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę” czy „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”.

Także większość dziennikarzy na co dzień krytykujących TVP solidaryzowała się z Magdaleną Ogórek. Telewizja TVN wydała nawet specjalne oświadczenie, w którym wyraziła „najwyższy sprzeciw wobec stosowania przemocy w życiu publicznym”. – Uważamy, że różnice poglądów i przekonań nie mogą prowadzić do nienawiści i tym bardziej agresji fizycznej – podkreślił Adam Pieczyński, wiceprezes TVN i redaktor naczelny TVN24.

Inne głosy były w mniejszości. Warto odnotować dwa z nich. Hanna Lis nazwała akcję przeciwko Ogórek „szczytem głupoty, a nie agresją” i ubolewała, że „z agresywnej propagandzistki władzy zrobią męczennicę”. Ewa Siedlecka z „Polityki” stwierdziła zaś, że „nie było linczu, był gniew”, a wobec Ogórek „nie przekroczono granic debaty publicznej”.

Sama Ogórek zabrała głos dopiero po kilku dniach. – Niepotrzebnie się zdenerwowałam, bo okazało się, że wśród otaczających nie było szaleńca. Dla nich to były tylko grupowe igraszki. Mamy dalej wolność słowa (jeżeli policja pomoże się wydostać). Mówią, że mnie zaatakowali, bo uśmiecham się i nie zginam karku, czyli można napadać – stwierdziła.

Wsparł ją także prezes TVP Jacek Kurski. „Szczucie i sianie nienawiści wobec TVP skutkuje fizyczną przemocą wobec naszych dziennikarzy. Zwróciłem się do stosow. władz o dodat. ochronę obiektów spółki i ukaranie agresorów. Furia na TVP to atak na ostoję prawdy, wolności pluralizmu medialnego w PL. Nie damy się zastraszyć” – napisał.

TVP publikuje twarze

Najbardziej dosadną odpowiedzią samej telewizji publicznej na to, co się wydarzyło, był jednak materiał, który ukazał się w głównym wydaniu „Wiadomości” następnego dnia. Pokazano w nim zdjęcia i wymieniono nazwiska osób, które brały udział w zajściu przed siedzibą TVP.

Większość tych, którzy wcześniej solidaryzowali się z Magdaleną Ogórek, nie zostawiła suchej nitki na TVP. „Wiadomościom” zarzucono szczucie oraz złamanie prawa dotyczącego ochrony wizerunku.

W ten oto sposób wszystko wróciło na dawne tory politycznych podziałów, a ci, którzy przyznawali, że skandalem jest używanie przemocy wobec kogokolwiek, z ochotą powrócili do rozliczania TVP tym razem z reakcji na to, co się stało.

– To, co zrobiły Wiadomości TVP, ujawniając dane osobowe osób protestujących pod siedzibą telewizji, to niesamowity skandal. Kurski i jego ekipa przekopują kolejne dna szamba! Nikt przyzwoity nie powinien chodzić do programów TVP, dopóki tacy ludzie tam pracują! – grzmiał Sławomir Neumann i nie wykluczył skierowania sprawy do prokuratury.

Głos w sprawie zabrał Rzecznik Praw Obywatelskich, który w skierowanej do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji skardze napisał, że „Wiadomości” mogły naruszyć prawo. „Jeżeli opublikowane zdjęcie czy materiał video przedstawia daną osobę w określonej sytuacji życiowej, w której nie chce ona zostać upowszechniana, mamy do czynienia z naruszeniem prawa do prywatności. Jeżeli dodatkowo sytuacja ta będzie kompromitująca i nieprawdziwa, można również mówić o naruszeniu prawa do dobrego imienia”. Protestujący zapowiedzieli już, że zamierzają pozwać telewizję i że najprawdopodobniej będzie to pozew zbiorowy.

Rzeczywiście w polskim prawie mamy zapis o ochronie wizerunku, co w praktyce oznacza, że do jego upublicznienia wymagana jest zgoda zainteresowanego. Są jednak kategorie osób i sytuacje, w których zgoda osób do rozpowszechniania ich wizerunku nie jest wymagana. Dotyczy to osoby powszechnie znanej, jeśli jej wizerunek wykonano w związku z pełnieniem funkcji publicznych (politycznych, społecznych, zawodowych) lub jeśli wizerunek osoby stanowi szczegół całości takiej jak zgromadzenie czy impreza publiczna.

TVP i kierownictwo „Wiadomości” stoi na stanowisku, że osoby atakujące Magdalenę Ogórek były powszechnie znane, jako że wcześniej udzielały się aktywnie w protestach antyrządowych, a także udzielały wywiadów gazetom, portalom i innym mediom, a zatem do złamania prawa nie doszło.

„Osoby demonstrujące przed TVP same przedstawiają się i chwalą swoją działalnością. Wielokrotnie brały udział w antyrządowych protestach. Wielokrotnie były pokazywane i opisywane przez media, np. naTemat.pl, Gazetę Wyborczą i Okopress” – tak na zarzuty odpowiedział Jarosław Olechowski, szef głównego serwisu informacyjnego TVP1. – Od kilku tygodni demonstranci obrażają, fotografują, nagrywają i publikują w Internecie wizerunki nie tylko prezenterów, lecz także np. pracowników biurowych i technicznych TAI (Telewizyjnej Agencji Informacyjnej – przyp. red.). Ich można lżyć i zaszczuwać? – pytał retorycznie.

Prawnik Marcin Wątrobiński w rozmowie z „Do Rzeczy” przyznaje, że rozumie intencje, które kierowały autorami materiału w „Wiadomościach”.

– Agresja nie może pozostać anonimowa. Jednakże moim zdaniem materiał był przedwczesny i nie był przygotowany prawidłowo. Brakło m.in. zgody na upublicznienie wizerunków, powiązanie wizerunków z danymi osobowymi to naruszenie prawa do prywatności – tłumaczy. – Ten materiał spowodował skutek odwrotny do zamierzonego. Osoby, które widzieliśmy w materiale TVP, mają prawo czuć się teraz w pewnym sensie „ofiarami” – dodaje.

Prowokacja Jaoka?

W efekcie zaczęto też relatywizować sam atak na Ogórek, wskazując, że mogło dojść do prowokacji. Dowodem na to miała być obecność w tłumie znanego youtubera Mikołaja „Jaoka” Janusza, który od niedawna jest jednym z prowadzących „W tyle wizji” – satyryczno-politycznego programu w TVP Info. Dowodem na „ustawkę” dla niektórych był także fakt, że na nagraniu z zajścia Magdalena Ogórek momentami się uśmiechała i zachowywała duży spokój.

Puentą do całej tej historii jest informacja o rezygnacji Krzysztofa Ziemca z prowadzenia głównego wydania „Wiadomości”. Znany dziennikarz dostawał coraz nieprzyjemniejsze pogróżki, które dotykały już nie tylko jego, ale także jego rodzinę, w tym dzieci.

– Taka jest psychologia tłumu. Wystarczy mała iskierka i ognisko zapłonie. I będziemy wszyscy żałować i mówić, dlaczego tak się stało, mogło się zapobiec tragedii – stwierdził Ziemiec w wywiadzie z Wirtualną Polską, komentując to, co przytrafiło się Magdalenie Ogórek.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...