Żydowskich policjantów z getta zamienili na polskich. Odkrycie historyka poraża
"Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" to praca zbiorowa przygotowana przez dziewięciu autorów i wydana pod redakcją prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbary Engelking. Książkę firmuje Centrum Badań nad Zagładą Żydów.
Piotr Gontarczyk opublikował na łamach tygodnika "Sieci" tekst zatytułowany "Naukowa mistyfikacja", w którym opisuje, jak w "Dalej jest noc" przedstawiono losy Żydów z getta w Bochni.
Akta policjanta
"Sięgnięto w niej po akta sprawy karnej OD-manna (skrót od Jüdischer Ordnungsdienst, czyli żydowska policja – red.) Samuela Frisha, ich sygnaturę przywołując w przypisie (IPN Kr 502/725), choć ani sam Frish, ani to, kim był, ani żadna informacja dotycząca działalności OD w Bochni nie znalazły się w książce" – podkreśla historyk.
Tłumaczy, że w "Dalej jest noc" na akta Frisha powołała się doktorantka Instytutu Filozofii i Socjologii PAN Dagmara Swałtek-Niewińska, pisząc, że "grupy poszukujące [w Bochni] ukrytych Żydów składały się z kilku osób, zwykle policjanta niemieckiego, kilku policjantów polskich oraz często osoby zatrudnionej do wyważania drzwi".
"Wykluczam pomyłkę"
Zdaniem Gontarczyka "w świetle przywołanych akt jest jasne, że polska policja była wykorzystywana przez Niemców do pilnowania getta z zewnątrz, a nie do wyszukiwania i otwierania bunkrów w jego wnętrzu. Tym zajmowała się zwykle żydowska, nie polska policja. Przeczytałem tę książkę, znalazłem w niej dziesiątki podobnych interpretacji, więc wykluczam pomyłkę" – zaznacza historyk.
W jego opinii działania żydowskich OD-mannów w Bochni bezpodstawnie przypisano Polakom. "Jeżeli to nie jest grube naukowe oszustwo, to co nim jest?" – pyta Gontarczyk.
"W efekcie tych zabiegów co najmniej setki żydowskich ofiar Holokaustu zamordowanych przy pomocy żydowskiej policji i żydowskich konfidentów przypisuje się Polakom. Co będzie dalej? Prof. Grabowski znów wezwie do likwidacji IPN?" – czytamy w tygodniku "Sieci".