Papież zmienił tekst modlitwy "Ojcze nasz". Co zrobią polscy biskupi?

Dodano:
Papież Franciszek Źródło: Flickr / Long Thiên / CC BY-SA 2.0
O tym, czy treść modlitwy "Ojcze nasz" zostanie w Polsce zmieniona, może zdecydować Episkopat – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny tygodnika "Idziemy".

Damian Cygan: Papież Franciszek zatwierdził zmiany we włoskim tekście modlitwy "Ojcze nasz". Fragment "i nie wódź nas na pokuszenie" brzmi teraz "i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie". To tylko mała korekta czy ingerencja w Pismo Święte?

Ks. Henryk Zieliński: Po pierwsze, nie jest to papieskie zarządzenie tylko dopuszczenie, że jeśli jakiś episkopat chce przejść na tę wersję, to może. Po drugie, nie ma tutaj ingerencji w Pismo Święte, bo w tłumaczeniu Pisma, także w Biblii Tysiąclecia, mamy właśnie sformułowanie "i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie". Natomiast problem polega na tym, że w wielowiekowej tradycji chrześcijaństwa w Polsce, przyjęła się wersja "i nie wódź nas na pokuszenie", czy jak w innych językach – "i nie prowadź nas drogami pokuszenia". Rozmaite sformułowania, które zdarzały się w tradycji, bywają dziwne lub niezrozumiałe z punktu widzenia współczesnego rozumienia słów. Dzisiaj pewne rzeczy określili byśmy inaczej, a to dlatego, że słowa zmieniają swoje znaczenie. Zatem pytanie, jakie trzeba sobie postawić, brzmi: czy trzymamy się tej pięknej, uświęconej tradycji, która nie do końca jest rozumiana w odpowiedniej formie, także przez katolików w Polsce, czy też korzystamy z pozwolenia papieża Franciszka i w naszym Kościele zaczniemy odmawiać "Ojcze nasz" tak, jak to brzmi dokładnie w tłumaczeniu Pisma Świętego.

Przychodzą mi teraz na myśl osoby starsze, które Modlitwę Pańską odmawiają tak samo przez całe swoje życie i nagle miałyby się przestawić.

Kiedy do liturgii wprowadzono języki narodowe, w różnych miejscach wywołało to zamieszanie. Niektórzy nadal uważają, że mówienie do Pana Boga po polsku jest za mało godne i trzeba się modlić łaciną – uświęconą i odwieczną. Inny przykład to praktyki postne związane z przyjmowaniem komunii świętej. Kiedy ja przystępowałem do pierwszej komunii, należało nie spożywać nic od północy w niedzielę, żeby w południe móc ją przyjąć. Dzisiaj to się zmieniło. Po Soborze Watykańskim II bardzo modnym stało się określenie "adjornamento", czyli "udzisiejszenie", dostosowanie przesłania Ewangelii do mentalności naszych czasów, ale bez zmiany jej treści.

Wróćmy do tego kluczowego fragmentu, czyli "nie wódź nas na pokuszenie". Czy Bóg może kusić?

Bóg ani nie chce grzechu, ani nie wodzi na pokuszenie i nie należy tego Panu Bogu przypisywać. Pisze o tym w liście św. Jakub. Nie taka była z pewnością intencja tłumaczy modlitwy "Ojcze nasz" w średniowieczu. To tłumaczenie jest literalnie i dosłownie przejęte z języka łacińskiego. Jeżeli bierzemy dzisiaj do ręki Ewangelię w tłumaczeniu Biblii Jakuba Wujka, to brzmi ona archaicznie. Aczkolwiek, kiedy zastępowano Biblię Wujka Biblią Tysiąclecia, wielu ludziom brakowało sformułowań w rodzaju: "Onego czasu rzekł Jezus uczniom swoim". Są tacy, którzy uważają, że język modlitwy i liturgii powinien być pokryty swego rodzaju patyną, żeby był nie z tego świata. Dlatego to jest pytanie, na które muszą odpowiedzieć polscy biskupi: czy zachowujemy język pokryty czcigodną patyną, czy staramy się, żeby on był bardziej zrozumiały. W Kościele funkcjonuje zasada "Lex orandi, lex credendi" co znaczy, że to, w jaki sposób się modlimy, kształtuje naszą wiarę i staje się jej częścią. Ta formuła modlitwy "Ojcze nasz", która teraz u nas funkcjonuje, sugeruje coś zupełnie błędnego, że Bóg wodzi człowieka na pokuszenie.

Widzę, że opinia księdza jest w tej sprawie identyczna z argumentacją papieża.

Cieszę się, że jesteśmy z papieżem Franciszkiem jednomyślni, co w przypadku katolickiego księdza nie będzie chyba potraktowane jako ujma (śmiech).

Czy na zebraniu plenarnym Episkopatu punkt dotyczący modlitwy "Ojcze nasz" w ogóle się pojawi?

Harmonogram najbliższego spotkania jest bardzo napięty, głównie z powodu obecności abp. Charlesa Sciluny (drugi sekretarz Kongregacji Nauki Wiary, który zajmuje się m.in. pedofilią w Kościele – red.), więc nie wiem, czy sprawa modlitwy "Ojcze nasz" pojawi się akurat teraz. Pewnie w którymś momencie biskupi będą o tym dyskutować, być może na wniosek bp. Adama Bałabucha, bo to on odpowiada w Episkopacie za komisję liturgiczną.

Ks. Henryk Zieliński

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...